Mistrzostwa Polski w... dekoracji? OBISZÓW 2015
Wczoraj w Obiszowie odbyły się Mistrzostwa Polski w
maratonie MTB.
Trasa niepozorna, jak co roku dała się we znaki nawet
najlepszym. Na mecie dało się słyszeć komentarze „…po prostu zabrakło mi sił”
czy „…skąd oni wzięli te podjazdy?!”. Nietrudno było zobaczyć zawodników,
którzy sami zrezygnowali. Można więc powiedzieć, że pomimo lokalizacji bardziej
w centrum Polski niż w górach, trasa
godna była Mistrzostw Polski. Wbrew
wielu zapowiedziom, deszcz tym razem
odpuścił i pogoda do ścigania zrobiła się idealna.
Wysiłek włożony w 105 km maraton pokazał, kto zasłużył na tytuły najlepszych maratończyków w kraju. Można by rzec, że były to mistrzostwa biało-czerwonych koszulek, czyli drużyny JBG-2 Professional Team. Zdominowali oni podium i przez najbliższy rok będą nosić tytuły mistrzowskie.
W rywalizacji Pań bezapelacyjnie wygrała Michalina Ziółkowska Volkswagen Samochody Użytkowe MTB Team, której można powiedzieć, że to zwycięstwo jest wisienką na torcie w rewelacyjnym sezonie jaki ma po zmianie grupy!
Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie… organizacja. Od
samego początku kazano na siebie czekać – przykładowo na zapisanie ok. 5-6
zawodników uprzednio zarejestrowanych na stronie internetowej organizatora,
trzeba było poświęcić powyżej 1 godziny. Należało w tym celu poczekać w trzech
kolejkach, w namiotach porozrzucanych po całym miasteczku zawodów. Przy
zapisach zabrakło części numerów, które nie dojechały z drukarni, jednak
najgorzej było przy chipach. Brak synchronizacji z biurem zapisów powodował
gigantyczne opóźnienie oraz – jak mniemam – był to jeden z powodów późniejszego
zamieszania w trakcie dekoracji. A jeśli już mówimy o honorowaniu najlepszych,
to pokazano idealny sposób na to, jak nie powinna wyglądać żadna impreza.
Dekoracje
zaplanowano na godzinę 17. Chwilę wcześniej wszyscy zebrali się, żeby podziwiać
najlepszych, tymczasem „ceremonia” rozpoczęła się około godziny 19… W tym
czasie większość kibiców i zawodników rozjechała się do domów, tylko garść z
nich nie przestraszyła się deszczu i przeraźliwego zimna. Gdyby tego było mało,
wyniki były donoszone w takiej postaci:
Niewiele było kategorii, w których
zgadzała się klasyfikacja. Mylone były kategorie, zwycięzcy nie byli
nagradzani, zamiast nich na podium stawał ktoś inny… Dla części zabrakło
koszulek, inni z kolei nie dostali statuetek, jeszcze inni musieli przypominać
o należnych im nagrodach… Słowo PORAŻKA to chyba w tym wypadku mało
powiedziane. Doskonale rozumiemy, że nie zawsze mamy wpływ na wszystkie
czynniki, jeśli jednak zabieramy się za organizację NAJWAŻNIEJSZEJ imprezy w
ciągu roku w kalendarzu kolarza to wszystko musi być dograne PERFEKCYJNIE. Dekoracje
zakończyły się o… 20:30. A co najgorsze? Organizator nie zabrał głosu. Nic,
żadnego komunikatu, żadnego „przepraszam”. Oficjalnych wyników nie ma nadal…
Chyba
się pożegnamy!!!
Z resztą zobaczmy, co o imprezie mają do powiedzenia sami zainteresowani:
Michał Górniak (Duda Cars TP-LINK Rybczyński Team) - Mistrz Polski Cyclosport
Pan Chodor zasługuje na szacunek jako kolarska dobra dusza, ponieważ od kilku lat obserwuje rozwój jego projektu promującego kolarstwo wśród dzieci i młodzieży. Niestety, Obiszów od pierwszej edycji miał problemy z pomiarem czau i wynikami - zawsze był mniejszy lub większy bałagan. Uważam, że mając nauczkę po poprzednich edycjach organizatorzy nie powinni oszczędzać na pomiarze i zamówić Domtelsport. Niestety, stało się inaczej i zamiast kolarskiego święta mieliśmy pogrzeb kolarstwa. Nigdy nie sądziłem, że gdy już uda mi się zdobyć tytuł(nawet kategorii Cyklosport) to będę musiał prosić się o należną mi koszulkę z orzełkiem. Mój osobisty wynik nieco łagodzi srogi zawód jakiego doświadczyłem w Obiszowie.
Bartek Kołodziejczyk (EuroBike Kaczmarek Electric MTB Team)
„Szczerze mówiąc, to nie wiem jak się usprawiedliwić… Po prostu nic nie jechałem. Było mi zimno, tętno treningowe, nie mogłem wejść na obroty pomimo świeżości nóg. Uznałem, że odpuszczę. Jeśli chodzi o organizację – szkoda tego komentować. Dno.”
Bartosz Banach (Hotel Cztery Brzozy)
W związku z tym, że w tym roku największą wagę przywiązywałem startom triathlonowym, do startów w maratonach podchodziłem dosyć luźno, tak też było i tym razem. Cały wyścig Mistrzostw Polski Amatorów przebiegał ciekawie, na co pozwalała trasa, tworzyły się kilkuosobowe grupki. Na piątym kilometrze uciekłem razem z Michałem Fickiem, Maćkiem Kasprzakiem i Adamem Adamkiewiczem, jakiś czas jechał z nami również Piotr Rzeszutek, ale złapał kapcia. Nasza współpraca pozwoliła wyrobić bezpieczną przewagę nad resztą zawodników, którzy cały czas nas gonili. Przed górą "Baba jaga " (około 4km przed metą) razem z Michałem Fickiem oderwaliśmy się od grupki, na następnej górze poprawiłem i uzyskałem bezpieczną przewagę by wygrać wyścig, z czego bardzo się cieszę (poprawiłem też czas zeszłorocznego zwycięzcy Andrzeja Kaisera).
Mariusz Kozak (JBG-2 Professional MTB Team) - 3 miejsce Mistrzostwa Polski Elity
Na tegoroczne mistrzostwa Polski do Obiszowa jechałem z mieszanymi uczuciami, czułem duży respekt do trasy, która pomimo tego, że wydaje się płaska i na pierwszy rzut oka jest na niej tylko kilka większych „hopek”, to jednak potrafi mocno dać w kość. Przekonałem się o tym zarówno w zeszłym roku jak i dwa lata temu. Do tej pory pamiętam, jak w ubiegłych latach na ostatniej rundzie ledwo przemieszczałem się do przodu walcząc z samym sobą. Z tego powodu nie czułem się zbyt pewny siebie przed tegorocznym czempionatem.
Jak wyglądał przebieg rywalizacji? Otóż od razu po starcie cała moja ekipa JBG-2 razem ze mną utworzyła dość szczelny szyk i narzuciła mocne tempo. Po pierwszym podjeździe około 10-15 sekundową przewagę uzyskał Wojtek Halejak, za nim podążał Tomasz Drożdż sprawując w tym momencie funkcję lokomotywy naszego czerwonego pociągu. Kilkaset metrów dalej za wąskim singlem stawka rozciągnęła się, ponieważ zadziałał efekt sprężyny i w tym momencie Adrian Brzózka postanowił doskoczyć do Wojtka Halejaka, ja w tym momencie jechałem jako ostatni wagonik pociągu, ale pomyślałem sobie, że spróbuję jakoś przedostać się do przodu i doskoczyć do Adriana nie zabierając ze sobą żadnych pasażerów na gapę z obcych pociągów, a że nie jestem zbyt dynamicznym zawodnikiem, to wątpiłem w powodzenie tej akcji - ale o dziwo się udało. Chwilę się ucieszyłem - „fajnie udało się”, ale co dalej, w końcu jeszcze 100km przed nami. Myślę sobie: pewnie zaraz nas ktoś skasuje no i znów będzie trzeba „skakać”, ale mijały kolejne kilometry wyścigu, a nasza przewaga oscylowała cały czas w granicach 3-4 minut. Taka sytuacja utrzymywała się, aż do ostatnich kilometrów trasy, gdzie chyba na najdłuższym na trasie podjeździe zaatakował Adrian Brzózka. Jego bardzo mocne tempo wytrzymał jeszcze przez chwilę Wojtek Halejak, ale ostatecznie Adrian okazał się od niego lepszy, ja dojechałem na metę jako trzeci z 40 sekundową stratą.
Trzecie miejsce na tegorocznych mistrzostwach Polski w Maratonie w kategorii Elita jest dla mnie dużym zaskoczeniem - przed wyścigiem postawiłem przed sobą cel, aby wejść w końcu do pierwszej 10. Jednak rzeczywistość przegoniła moje ambicje i stanąłem na najniższym stopniu podium z czego jestem bardzo i to bardzo zadowolony.
PS. Byłem tak zadowolony że czekanie w strugach deszczu na dekorację zupełnie mi tego dnia nie przeszkadzało;)
komentarze