ŚLR Łączna. MTB leśnymi ścieżkami - relacja
Ostatni wyścig w ramach Świętokrzyskiej Ligi Rowerowej odbył się 30 sierpnia w Łącznej – między Kielcami a Skarżyskiem-Kamienną. Kolarzom zaproponowano trzy dystanse: Family – 20,5 km, Fan - 42 km i 1150 m przewyższeń oraz najtrudniejszy Master - 74 km i 2130 m różnicy wysokości. Pomimo bardzo upalnej pogody na starcie pojawiło się prawie 400 zawodników.
Organizatorzy w tym roku podjęli się równoległej organizacji biegów, których start miał miejsce przed rozpoczęciem rywalizacji na rowerach. Najtwardsi po dobiegnięciu do mety przesiedli się na rower, by podjąć dalszą rywalizację na dwóch kołach. Pozostaje oczekiwać na dołożenie pływania i mamy nową miejscówkę na mapie triathlonowej Polski.
Trasa mogłaby posłużyć za wzorzec maratonu MTB. Asfalt tylko na dojeździe, bardzo terenowa, interwałowa z długimi odcinkami w lesie. Można było zmierzyć się zarówno z szybkimi leśnymi zjazdami, jak i schłodzić w przeprawach przez potoczki. Dodatkowo urozmaicona ciemnymi przejazdami przez tunele pod torami. Nie zabrakło też technicznych zjazdów z kamieniami.
Kolejny raz organizatorzy osiągnęli najwyższy poziom oznakowania trasy. Na podkreślenie zasługuje dobra atmosfera współzawodnictwa w której jest miejsce na wsparcie bidonem, pomocą w awarii, a uczestnicy rozumieją, że niekoniecznie muszą porzucić resztki po żelach i batonach akurat w miejscu, gdzie wypadł im koniec wchłaniania.
Tym razem etatowo wygrywający Tomasz Dygacz nie pojawił się na starcie, a pierwszy linię mety dystansu Fan minął Kamil Pomarański z tego samego zespołu DMG Mori Cyclo Trener Team. Z piekielnym dystansem Mega najlepiej poradził sobie Marcin Jabłoński z MyBike.pl
Po wyścigu Mirosława Maziejuk czyli szerzej znana jako Mirra zachęcała do udziału w kolejnej edycji, która jest wyjątkowa, bo na Ukrainie. To eksperyment, który w przypadku większego zainteresowania na stałe wpisze się w harmonogram zawodów. Organizowany jest wspólny wyjazd z Kielc, a zainteresowanych odsyłam na stronę internetową ŚLR.
Tekst i zdjęcia: Ireneusz Łuczak
komentarze