Dariusz Mirosław Vimar Specialized Martombike o przygotowaniach i starcie w Cape Epic

Wyjazd tak daleko na dłuższy czas to niemałe wyzwanie logistyczne, z kolei start w Cape Epic to ogromna próba dla organizmu.  Jak się przygotowywaliście do startu – zarówno pod kątem treningu jak i samego wyjazdu?

Jeśli chodzi o przygotowanie kondycyjne to treningi rozpocząłem już w listopadzie – w Polsce, w grudniu byłem 10 dni na Majorce, w  styczniu kolejny raz wyjechałem do Hiszpanii na 10 dni. Oczywiście pomiędzy tymi zagranicznymi wyjazdami trenowałem w Polsce (trenażer), chyba że dało się jeździć na zewnątrz, natomiast Andrzej miał super trening podczas sezonu przełajowego. W lutym kolejny wyjazd do Hiszpanii tym razem na wyścig Andaluciabikerace, który był świetnym treningiem kondycyjnym. Oswajaliśmy się także z nowymi rowerami od Specialized, testowaliśmy nowe napędy od Shimano – ja przerzutkę DI2. Andaluciabikerace była dla mnie również extra treningiem umiejętności jazdy w terenie na mtb jak również poznawanie się z Andrzejem jako przyszłym partnerem na wyścigi etapowe.

Organizacyjnie to oczywiście największym wyzwaniem było dopięcie sprzętu rowerowego o tej porze roku, gdyż wiele firm jest jeszcze „we śnie zimowym” i często komponenty rowerowe dopiero spływają do Polski z końcem marca. Na szczęście firmy takie jak Specialized Polska – który wyposażył nas w rowery i Bike Gear w osprzęt Shihmano – stanęły na wysokości zadania i wszystko było na czas.

Co możecie powiedzieć o organizacji całego wydarzenia – czyli wszystko to, czego nie do końca było widać w relacjach. Jak zorganizowane były noclegi, wyżywienie, udogodnienia dla zawodników i ich ekip?

W tym roku postawiłem można powiedzieć trochę bardziej na „luxus” i tak wszystko zorganizowałem aby nie spać w namiotach, które zapewnia organizator. Jednym słowem wynająłem auto na cały czas trwania wyścigu i tygodniowej aklimatyzacji przed nim, wynająłem apartamenty w poszczególnych miejscach startów lub w ich pobliżu (spanie w klimatyzowanym pokoju w łóżku w czystej pościeli i kąpiele w „normalnych łazienkach”). Takie warunki noclegowe i życia po etapach nieporównywalnie pomagały nam w regeneracji. Oczywiście postanowiliśmy również oprzeć się na własnym jedzeniu – sami gotowaliśmy i robiliśmy sobie zakupy (jem co chcę i co lubię – a to mega ważne). Wiadomo organizator zapewnia wszystko – spanie, jedzenie itp. Jednak dzięki naszemu podejściu do tematu poprawiliśmy warunki do regeneracji i wyeliminowaliśmy lub zmniejszyliśmy szanse złapania jakiegoś wirusa lub problemów żołądkowych (które czasami łapią zawodnicy, korzystający z np. wspólnych pryszniców, toalet, stołówki  w miasteczku obozowym.

To, co najpiękniejsze na CE – widoki! Jak wspominacie te krajobrazy? Czy temperatura i zmienne warunki były w stanie zniechęcić do codziennych startów?

Dokładnie tak. Średnio się stoi w sektorze przy pięciu stopniach  i padającym deszczu wiedząc, że zaraz musisz ściągnąć bluzę, bo wiesz że ok. 10 godziny rano będzie „lampa” i trzeba będzie i tak na krótko jechać. Poza tym poranne wstawanie o 4.30 również bardzo zniechęca. Taki jest jednak urok tego wyścigu. Co do krajobrazów – to albo widziałem język na kierownicy albo plecy Andrzeja. Teraz trochę dopiero zaczynam podziwiać  - kiedy dostałem zdjęcia ze Sportografa.

Jak radziliście sobie ze zmęczeniem? Na fotorelacjach widać, jak bardzo potrafiły dokuczyć kilometry i przewyższenia.

Tak jak już wcześniej pisałem regeneracja to podstawa. Zaraz po etapie szybki prysznic, 45 min masaż  - w tym roku trafiliśmy na genialnych masażystów, którzy „czuli temat” i robili super robotę – nie chciało się schodzić z tego stołu do masowania. Następnie szybki obiadek i leżenie do góry brzuchem (ja ostatni etapy na brzuchu bo lekkie problemy z „siedzeniem” mnie dopadły). Odpoczywanie w klimatyzowanych pokojach no i standardowa regeneracja przy odżywkach w moim przypadku firmy ALE a Andrzej SiS

Atmosfera poza linią mety – obcowaliście przecież z najlepszymi kolarzami z całego świata. Mocno widoczne były różnice kulturowe, różne kolarskie zwyczaje?

Ludzie / Zawodnicy na tym wyścigu jednoczą się – wszyscy ze sobą rozmawiają, jak trzeba to sobie pomagają. Tu nikt nie jest lepszy, czy gorszy. Nie ma gwiazdorów. Rozmawiasz na takim samym poziomie z mistrzami świata, olimpijskimi jak ze zwykłym „gościem z plecakiem”, który przejeżdża etap w np. 10h. Szkoda że często nie widać tego na „naszym podwórku”.

Co możecie powiedzieć o trasie na etapach?

Właśnie dlatego ten wyścig jest taki trudny, bo jak organizator pisze że będzie 100km to jest 99km terenu. „no asphalt” tylko cały czas teren, niezliczona ilość zbudowanych tras do MTB, niezliczona ilość singli. Każda trasa jest bardzo przemyślana, tak żeby była ciekawa, trudna technicznie, a zarazem była przejezdna dla każdego uczestnika. W tym roku „z buta” było może na ponad 700km ze dwa razy i to bardzo krótko. Jak były zjazdy to z reguły bardzo dobrze oznakowane (ich trudność). Tu nie chodzi o to, żeby posłać człowieka na „złamanie karku” jak często robią to organizatorzy polskich maratonów i szczycą się potem ile osób zjechało….. Tu bardziej chodzi o spowolnienie mniej doświadczonych zawodników i danie możliwości wykazania się tym bardziej pro…..

Czy były chwile, kiedy chcieliście odpuścić, zrezygnować?

Ja miałem takie załamanie na etapie kiedy złapałem 4 x „kapcia” , prawie rzucałem rowerem, tym bardziej  że jechaliśmy na ok. 15 pozycji i wręcz łzy się kręciły w oku gdy widzieliśmy ile osób potem przez nasz defekt nas przeszło. Na szczęście opanowanie Andrzeja bardzo pomogło oraz szybkie zdanie sobie sprawy, że wyścig etapowy to nie jest jeden dzień i straty na jednym z etapów niekoniecznie muszą odbić się na całokształcie wyścigu.

Co po powrocie – regeneracja, dalszy trening, wakacje? A może jakieś większe plany na rozpoczynający się sezon?

Regeneracja w toku, chociaż już zaczynamy kręcić bo ME w Maratonie MTB 10 maja tuż tuż. Na pewno pojedziemy z Andrzejem kolejną etapówkę w parze. Będzie to TransAlp lub Sudety MTB Challange. Jeszcze zdecydujemy. Na razie odpoczywamy – również głowa.

Dziękujemy za rozmowę i życzymy dalszych sukcesów zarówno w duecie jak i indywidualnie.


o autorze

Mateusz Zoń

Od 1999 roku wyczynowo uprawia kolarstwo górskie, wielokrotnie stawał na najwyższych stopniach podium prestiżowych zawodów, także poza granicami kraju. 


komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl