Pomiar Mocy Bez Nudy cz. 5
Sami wykonaliśmy próby na podjeździe dodając sobie coraz większe obciążenie. Drugim pytaniem które zadają sobie częściej szosowcy niż kolarze górscy, jest to ile tracimy, jadąc wystawieni ”do wiatru” względem umiejętnego ,,kitrania się” po kole jadących przed nami pomocników. Nie od dziś wiadomo że tracimy, ale ile dokładniej w praktyce? Fizyka mówi o wartościach rzędu 20-25%. My dowiemy się, ile strat/zysków jest w rzeczywistości, a wszystko to dzięki wykorzystaniu pomiaru mocy.
Jazda pod górę
Na początek jednak uporamy się z jazdą pod górę. Każdy ceniący się kolarz, który jeździ w górach powinien zoptymalizować swoją masę ciała, być może dzięki informacjom zawartym w tym artykule, zdobędziecie więcej motywacji by jednak zamienić ciastko na jabłko, a dietetyczne odstępstwa szybko przedstawią się Waszej wyobraźni, w postaci uciekających podczas wyścigu sekund.
Do Naszych celów wybraliśmy podjazd o długości 1400 metrów i nachyleniu średnim 6,9%, co daje 97 metrów przewyższenia. Wykonaliśmy 4 próby z różnym obciążeniem, podczas jazdy za każdym razem staraliśmy się utrzymywać stałą prędkość 21 km/h. Po wykonaniu prób można stwierdzić, że wyniki te nie odbiegały o więcej niż 0,1km/h, czyli błąd pomiaru prędkości mniejszy niż 1%.
Wielu czytelników pewnie zaśmieje się z tego podjazdu, bo co to niby za wielka góra, jednak jak się w dalszej części okaże, wystarczająca do zaprezentowania metody wykonywania takich prób. Gdy jeździliśmy pod wiatr, utrzymywaliśmy stałą moc, a analizowaliśmy zmiany prędkości. Tym razem zamieniliśmy trochę role by dowiedzieć się o ile mocniej trzeba jechać, aby utrzymać tę samą prędkość jazdy. Zapytacie pewnie dlaczego? Dzięki temu będziemy mogli, wyjaśnić już naszemu bardziej postawnemu koledze dlaczego, gdy zaczyna się górka, on szybko zostaje z tyłu lub musi wykonać o wiele większy wysiłek kiedy osoby „wycieniowane” jadą bez większych problemów. Poniżej krótki opis zmiany parametrów w kolejnych próbach.
-Próba pierwsza - jeździec + masa roweru czyli 80 kg
-Próba druga - dodatkowe obciążenie +4 kg (razem 84 kg)
-Próba trzecia +8 kg (razem 88 kg)
-Próba czwarta + 14 kg (razem 94 kg)
Wyniki otrzymane podczas naszych przejazdów przedstawiamy w tabeli poniżej.
Przykład z życia kolarza
Jak widać w przedstawionej tabeli wpływ masy na moc generowaną podczas jazdy pod górę jest i to nie mały. Jednak nie byli byśmy sobą gdybyśmy nie zaprezentowali czytelnikom jakiegoś ciekawego przykładu. Wyobraźcie więc siebie w następującej sytuacji. Jesteście doświadczonym zawodnikiem, który jest w szczycie formy i jego próg RCP jest na poziomie 360W, Wasz dobry kumpel również jest w formie, jednak jego los nie był łaskawy i nie stać go na super lekki rower przez co dostaje dodatkowe 4 kg, na domiar złego przed sezonem nie przejmował się zbytnio dietą, dlatego też masa jego ciała również jest wyższa o 4 kg niż wasza.
W piękny słoneczny dzień wybraliście się razem na trening, podczas którego jeździliście na ulubionej rundzie w waszej okolicy, która jest najeżona mnóstwem podjazdów podobnych do tego, który jest przedstawiony w naszych porównaniach. Chcieliście potrenować sobie jazdę na tak zwanym „zapieku”, dlatego podjazdy mieliście jeździć dość mocno. Jak myślicie cóż się dalej stało? Pewnie większość ma już swój scenariusz jednak my przekażemy wam naszą wersje. Mając RCP na 360W oraz niższą w sumie o 8kg masę całkowitą od towarzysza wycieczki niewątpliwie dyktowaliście tempo (niższa masa roweru oraz zysk w postaci wycieniowania). Podczas Pierwszego podjazdu jechaliście więc z mocą RCP czyli 360W jednak wasz kolega musiał już się nieźle zaginać, bo aby utrzymywać się z wami jadąc obok musiał generować około 400W, dużo? Różnica wynosi więc 40W. Ogarnięte osoby, wiedzące w czym rzecz od razu pewnie krzykną „ejj ale wasz kumpel w ogóle może z Wami nie dojechać na szczyt wzniesienia”. Oczywiście mają rację, bo czas przejazdu na takim podjeździe to około 4 min. Jazda z taką intensywnością (40W powyżej progu RCP) jest już bardzo trudna co oznacza, że wasz kolega, nawet jeżeli przejedzie z wami kilka podjazdów, to będzie już na tyle zmęczony, że urwiecie go z koła jak młodzika. Gorzej, że czasem wasz hipotetyczny kumpel pomyśli że demonstrujecie swoją siłę i zabawiacie się w wyścigi na treningu, a wynika to tylko z waszej ciężkiej pracy nad optymalizacją masy ciała oraz skutecznym mądrym treningu co przekłada się na różnicę w progach względem masy ciała W/kg.
Oczywiście przedstawiony przykład nie miał miejsca w rzeczywistości jednak sytuacji podobnych do tutaj przedstawionej jest mnóstwo. Sami rozejrzyjcie się jak wyglądają ustawki w Waszej miejscowości. U Was tego nie ma? Bo u nas zdarza się i to całkiem często.
Jazda na kole
Kolejne próby jakie chcemy przedstawić to wpływ umiejętnego chowania się w kole zawodnika jadącego przed nami na moc przez nas generowaną. Do tego celu wybraliśmy płaski odcinek drogi i jazdę pod wiatr ze stałą prędkością 40 km/h. Dla ujednolicenia pomiarów za każdym razem nasze króliki doświadczalne jechały w pozycji aerodynamicznej tak zwany dolny chwyt. Aby jechać z prędkością 40 km/h bez osłaniania od wiatru potrzeba było generować średnio 403W. Zaś aby utrzymywać tę samą prędkość, jadąc blisko poprzedzającego nas kolarza wystarczyło średnio 315W, co daje 88W zysku i średnio 21,8% różnicy. Dużo? Bardzo! Teraz już bez żadnych wątpliwości widać dlaczego jeden kolarz ma o wiele mniejsze szanse, niż grupa.
Co was gryzie?
Po przeczytaniu powyższej części pewnie macie sporo pytań i wątpliwości. Dlatego tutaj dodamy informacje które powinny was zaspokoić:
- za każdym razem podczas próby nasz tester jechał z plecakiem do którego wrzucaliśmy obciążenie, dlatego opór aerodynamiczny nie zmieniał się znacznie,
- obciążenie było ważone na dokładnej wadze +/- 3 g,
- do naszych wyników dodać niedokładność urządzenia pomiarowego czyli 1,5%,
- próby wykonywane były na wyznaczonym odcinku 1400m +/- 10 m,
- prędkość i dystans mierzone były z czujnika na kole w celu zwiększenia dokładności.
Podsumowanie
W cyklu Naszych artykułów poznaliście podstawy treningu z pomiarem mocy, dowiedzieliście się jak wykonać testy kontrolujące wasz poziom sportowy. Pewnie rozświetliły wam się niegdyś enigmatyczne skróty ciągle powtarzane przez „mocomaniaków”. Powinniście wiedzieć już jak wykorzystywać pomiar mocy, aby lepiej trenować, ale również mądrzej rozkładać siły podczas zawodów. W dwóch ostatnich artykułach poznaliście też niekonwencjonalne sposoby wykorzystywania pomiaru mocy do optymalizowania sylwetki na rowerze czy też wpływu masy na waszą efektywność. Wszystkim czytelnikom dziękujemy za uwagę.
Dobra Strona Mocy oraz firma Makra Sport życzy MOCNEGO NOWEGO ROKU J!!!
Autorzy: Rafał Drozdek (dr [W]) & Grzegorz Bem (Gregory)
komentarze