Zaproszenie na Mazovia 24h Marathon i bicie rekordu Guinnessa
Mazovia 24h Marathon jest imprezą dobrze znaną w środowisku kolarskim. To całodobowa rywalizacja kolarska.Tegoroczny maraton będzie wyjątkowy, ponieważ zwycięzca zeszłorocznej edycji będzie podejmował próbę bicia rekordu Guinnessa w ciągłej jeździe przez 48 godzin! Podczas zawodów będziemy mogli obserwować i kibicować rekordziście, który zmierzy się ze swoimi słabościami.
Mazovia 24h Marathon jako jedyny taki wyścig w Polsce, ma już swoją renomę i stałych maratończyków. Na start co roku przyjeżdżają zawodnicy z całego kraju oraz z zagranicy. Przeznaczony jest zarówno dla wytrwałych kolarzy jak i dla amatorów. Odbywa się na kilkunastokilometrowej pętli. Do zwycięstwa liczy się suma przejechanych okrążeń. Można startować w kilku kategoriach. Solo (jazda indywidualna), Duo (jazda w parach) oraz Quatro (zespoły czteroosobowe).
Szczegóły na stronie www.mazoviamtb.pl/24h
Poniżej rozmowa z zeszłorocznym zwyciężcą, który ma zamiar pobić rekord Guinnessa:
Walerian Romanowski, Polak urodzony na Litwie niedaleko Wilna. Od najmłodszych lat uprawiał atletykę - bieganie, skoki w dal, narciarstwo biegowe.
Kolarstwo zaczął uprawiać mieszkając już w Polsce. W wieku 26 lat zdobył pierwszy medal na Mistrzostwach Polski w kategorii Masters. Po sukcesach szosowych skierował swoją uwagę w stronę ultramaratonów i rozpoczął starty w zawodach Mazovia 24h Marathon.
Walery startuję na długich dystansach, gdyż jak podkreśla wymagają ciągłej współpracy ze swoim organizmem, oraz walki ze słabościami. Kształtują charakter. Natomiast sport sam w sobie jest jego pasją lub raczej nałogiem, bez którego nie potrafili żyć.
***
Walerian, dlaczego chcesz zmierzyć się z rekordem Guinnesa?
Chcę zmierzyć się z rekordem, gdyż to trudny przeciwnik. Podchodzę do tego wyczynu z dużą pokorą i wiem, że po osiągnięciu celu pozostaną blizny. Jednak po zwycięstwie człowiek staje się silniejszy i widzi, że ciężka praca oraz mordercze treningi przyniosły efekt.
Chcę pokazać sobie i światu,, że jeżeli czegoś bardzo chcemy, to możemy to osiągnąć. Największym ograniczeniem i przeszkodą w drodze do spełnienia marzeń jesteśmy my sami. Jeśli nie możesz czegoś zrobić dziś, to uda się za kilka lat. Trzeba tylko iść małymi krokami uparcie do celu.
Ile godzin treningowych poświęciłeś na przygotowania? Jak długo trenujesz do tego wyczynu?
Trenuje już 10 lat, choć z początku nie sądziłem, że zmierzę się z rekordem Guinnessa :) Wygrana w Mazovii 24h w 2013 roku spowodowała, że musiałem szukać nowego wyzwania. Wybrałem rekord Guinnessa 48h na trasie MTB.
Przygotowania rozpocząłem w listopadzie 2013 r. Nawiązałem współpracę z osobistym trenerem Arkiem Kogutem. Początkowo trenowałem 10-15 godzin tygodniowo (listopad, grudzień). Dalej zwiększałem objętość: 15-25 godzin (styczeń- marzec), 25- 48 godzin (kwiecień- lipiec). Mój maksymalny trening 1 dniowy to 15 godzin (380km), maksymalny trening 2 dniowy (580km, 1/2 w terenie). Maksymalny trening tygodniowy, 48 godzin. Bardzo istotne jest odpowiednie zaplanowanie posiłków oraz suplementów diety. Jeszcze istotniejsza kwestia to regularny sen 22:30 - 6:00. Mój przykładowy dzień to 4-6 godzin treningu. Część czasu poświęcam córce (którą sam wychowuję), do tego 8 odpowiednio przygotowanych posiłków, kilka godzin na pracę oraz kilka godzin nauki (obecnie studiuję). Potrzebna jest więc duża dyscyplina.
7. Ile osób będzie Ci pomagać podczas próby bicia rekordu? Jakie będą ich zadania?
Mój zespół to 8 osób (po 4 osoby na 12 godzin).
- informatyk (analiza danych z pulsometru, przekaz do trenera)
- trener (monitoring stanu mego organizmu, wprowadzania korekt taktyki w razie potrzeby)
- obsługa żywienia (ścisłe według wytycznych dietetyka)
- osoba od suplementacji ( według wytycznych dietetyka)
- serwisant od roweru
- masażysta.
Co jeśli mimo motywacji twój organizm odmówi posłuszeństwa, robisz to przecież po raz pierwszy?
Człowiek został stworzony do dużo większych wyzwań fizycznych niż mu się wydaje, tylko w dzisiejszych czasach, na co dzień zaniedbujemy się przez lenistwo. Na własne życzenie stajemy się inwalidami. Z organizmu robimy śmietnik na odpady.
Kilka lat temu po szczegółowych badaniach lekarskich stwierdzono u mnie pewną dolegliwość w kręgosłupie. Lekarze zabronili mi intensywnie ćwiczyć, zastrzegając, że mogę skończyć na wózku. Więc miałem wybór, albo do sportu podejść rekreacyjnie, albo na przekór lekarzom nadal startować w zawodach 24h. Kręgosłup wzmocniłem gorsetem mięśniowym:) i niedługo będę mierzył się z rekordem Guinnessa:)
Mój organizm po takim wysiłku będzie bardzo wyczerpany, skrajnie wycieńczony. Nie można mnie jednak porównywać do przeciętnego 40-letniego Kowalskiego, który siedząc przez większość życia w wygodnej kanapie podejmuje decyzję o biciu rekordu. Jestem przyzwyczajony i wystarczająco dobrze wytrenowany do startów długodystansowych. Po 10 godzinach jazdy czuje się dopiero rozgrzany i mogę rozpocząć bicie rekordu:)
komentarze