Czasówka szosowa na Podhalu
Każdy z uczestników zaraz po starcie miał do pokonania 3,8km pod górę o średnim nachyleniu 7,1% i przewyższeniu 271m. Ja z racji tego, że dotarł w piątek do mnie testowy Kellys URC 90, postanowiłem zrobić porządny trening na szosie i poddać rower jednej z najlepszych prób testowych, a przy okazji pokazać, że my naprawdę testujemy rowery. Wczorajsza czasówka szosowa była moją drugą w życiu, a pierwszą jechałem dopiero niespełna dwa miesiące temu ;)
Na trasie były dwa znaczące podjazdy, pierwszy zaraz po starcie słynny Harkabuz, który mi się bardzo podobał, następny dopiero na 13km, reszta przebiegała po terenie falistym co dla mnie, szczególnie te odcinki płaskie, było walką o przetrwanie… W przetrwaniu tego płaskiego i utrzymaniu tempa, przy moim braku doświadczenia na szosie bardzo pomagał pomiar mocy, te "magiczne" waty bardzo pomagały utrzymać prędkość. Mój przejazd trwał trochę ponad 1:25h i muszę przyznać, że zdecydowanie wolę MTB, choć na mecie po przejeździe wszystkich było bardzo miłe zaskoczenie - 2 miejsce OPEN.
Po analizie danych z wyścigu na wynik znaczący wpływ miał rower, ale o tym za jakiś czas w podsumowaniu testu Kellysa. Bardzo fajna impreza, wszystko sprawnie przebiegało, może jedyny minus to ruch częściowo otwarty, czyli na skrzyżowaniach uczestnicy mieli pierwszeństwo, ale ciężko zamknąć 50km rundę w niedzielę popołudniu i to na Podhalu…
Bardzo dobrze zaprezentowali się pozostali zawodnicy KCP Elzamet Bianiasz Bike:
Jarek Miodoński - 2miejsce w kategorii M2
Konrad Gąsiorowski – 2 miejsce w kategorii M3
Max Gierach – 5 miejsce w kategorii M3
Mirek Bieniasz – 6 miejsce w kategorii M3
A tak Paulina Pacyfinka podsumowała swój start:
Przystąpiłam do 3 etapu z mieszanymi uczuciami. Mentalnie w ogóle nie miałam ochoty na ten wyścig, do tego podhalańsko - orawskie tereny obfitują w wiatr, który dał popalić wszystkim zawodnikom na odcinku Podwilk- Jabłonka. Nie dość, że płasko, to jeszcze pod wiatr. Słaby dzień sprawił, że na podjeździe w Załucznem serce nieomal mi wyskoczyło z piersi, zjazdy nie cieszyły, do tego doszedł ból pleców, przez który nie mogłam znaleźć wygodnej pozycji, która byłaby również "aero" - dlatego w końcówce odpuściłam sobie aerodynamikę w imię wygody. Poprowadzenie wyścigu krajową siódemką to nie był dobry pomysł, o czym wspomniał Mateusz - był duży ruch, a pędzące samochody potęgowały uczucie niebezpieczeństwa. Poza tym wszystko odbyło się płynnie i bez większych przeszkód, oprócz niesmacznego makaronu ;)
komentarze