Relacja z supermaratonu MTB Kellys Podhalański

W tym roku Kluszkowce, w przeciwieństwie do zeszłorocznej edycji Kellysa Podhalańskiego, przywitały zawodników słoneczną pogodą i temperaturą sięgającą w ciągu dnia około 25 stopni. Ale po kolei. Wieczorna odprawa zawodników dwóch najdłuższych dystansów nie napawała optymizmem co do oznaczenia trasy i zasiała grozę w sercach co poniektórych zawodników. Ponadto organizator zapewnił nas o dobrych warunkach panujących na trasie i przewidywanej słonecznej pogodzie. Odprawa zakończyła około 20.30, po niej udaliśmy się na kolację, przygotowaliśmy sprzęt i najszybciej jak się dało położyliśmy się spać. Tylko połowa ekipy, która nie starowała, nie miała problemów z zaśnięciem. Takie to już stresujące życie długodystansowców. Na starcie okazało się że większość zawodników skarżyła się na przed-dwusetkowy nocny stres. Chciałbym rzec, że punktualnie o 5 ruszyliśmy ale niestety oczekiwanie na niezbędną karetkę przeciągnęło się o 20 minut. Czas ten umilały rozmowy i dowcipy Bartka Janowskiego.

Wystartowaliśmy w promieniach wschodzącego słońca próbujących przebić się przez poranne mgły i w temperaturze około 7 stopni. Widoki były iście nieziemskie na zamglone brzegi zalewu i niezwykle majestatycznie piętrzące się przed nami Tatry, kto był ten wie, reszta niech żałuje.
Szybko uformowała się grupa pięciu zawodników, która składała się z pierwszej czwórki open i mnie. W tym składzie jechaliśmy przez około godzinę. Wtedy na jednym z podjazdów uznaliśmy z Krzyśkiem, że tempo jest dla nas za mocne jak na tak długi dystans i spasowaliśmy. Trójka pojechała, a my po zmianach już trochę wolniej podążaliśmy ich tropem. Kilometry biegły całkiem szybko. Niestety na około 60 kilometrze Krzysiek przebił oponę i zostałem sam. Tymczasem z przodu Bartek Janowski podkręcił tempo i odjechał rywalom.
W połowie dystansu, który przypadał w okolicach Danielek pierwsza czwórka jechała już w odstępach mniej więcej piętnastominutowych. Bartek wyprzedził zresztą nawet organizatora, który nie zdążył rozstawić się z bufetami, ale na szczęście miał swoją obstawę. Podobnie zresztą jak Arek Cygan, który, gdyby nie Piotrek z Gosią z naszej ekipy, nie miałby bufetów przez prawie sto kilometrów. Dlatego należą im się szczególne brawa za pojawienie się w chyba 6 czy 7 miejscach na trasie z wodą, smarem i jedzeniem. To plus słabe w kilku miejscach oznaczenie trasy, to jedyne poważne wpadki organizacji. Całość oprawy była na wysokim poziomie i nie było się do czego przyczepić. Atmosfera, jak zwykle na nie masowych imprezach była znakomita, szczególnie podczas dekoracji dwóch najdłuższych dystansów i wieczornej tomboli z cennymi nagrodami i szybko pozwoliła zapomnieć o organizacyjnych niedociągnięciach i bólu towarzyszącym pokonywaniu trasy.
Ja sam zakończyłem zmagania z trasą w Rabce, po 130 kilometrach i kilku godzinach jazdy z kłopotami żołądkowymi, które dopadły mnie w trakcie wyścigu i mimo dużej chęci uniemożliwiły ukończenie zawodów.

O kilka słów komentarza poprosiliśmy zwycięzcę dystansu Maxi Bartka Janowskiego:

Jak oceniasz pomysł na organizowanie w Polsce wyścigów na całkiem jednak ekstremalnym dystansie około 200 km?


Pomysł supermaratonu zorganizowanego na dystansie 200km bardzo mi się podoba. Myślę, że w natłoku masowych imprez maratońskich Supermaraton Podhalański odznacza się jako bardzo fajna, ciekawa i na pewno nie codzienna impreza. Organizatorzy pokazali, że w Polsce – a dokładniej na Podhalu, są idealne warunki do rozgrywania tego typu zawodów. W momencie, gdy większość organizatorów idzie na łatwiznę wytyczając trasy na kilkukrotnie powtarzanych pętlach (nawet na zawodach rangi Mistrzostw Polski czy Pucharu Polski), „architekt” trasy Supermaratonu Podhalańskiego poszedł pod prąd i wyznaczył jedną wymagającą ok. 200 kilometrową rundę.

Co powiesz na temat startu o tak niecodziennej porze, bo zdawałeś się być zauroczony na pierwszych kilometrach mgłami podnoszącymi się znad Zalewu Czorsztyńskiego?

Start o tak wczesnej godzinie to świetna przygoda. Początkowo obawiałem się, że o godzinie piątej rano może być jeszcze ciemno, jednak w praktyce okazało się, że dosyć szybko zaczęło się przejaśniać.
Mgły nad Zalewem Czorsztyńskim, rosa na trawie, czy powoli wyłaniające się słońce, odsłaniające wspaniałe widoki na Tatry zbudowały niezapomniany klimat zmagań.

Kilka słów o trasie?

Trasa była świetna. Idealnie nadawała się do rozgrywania zawodów wytrzymałościowych. Zawierała wszystkie elementy, jakie powinien mieć maraton MTB.
Były długie szerokie podjazdy, szybkie zjazdy, fragmenty techniczne, błoto, kamienie, korzenie, trochę asfaltu i szutru. Co tylko dusza zapragnie. Niezaprzeczalnym plusem jest fakt rozegrania maratonu na jednej pętli (co jest ostatnio rzadkością), oraz górski, ciężki profil z dużą ilością przewyższenia.
Pod względem estetycznym runda Supermaratonu również stała na najwyższym poziomie, obfitowała we wspaniałe widoki.

Jakie były wrażenia z jazdy. Zdawałeś się być  nie do zatrzymania, czy miałeś jakieś chwile kryzysu i zwątpienia?

Przed maratonem przyjąłem taktykę równej, spokojnej jazdy swoim tempem. Przez cały czas trwania wyścigu skrupulatnie realizowałem te założenia. Myślę, że mógłbym przejechać ten wyścig bez większych „sensacji”, jednak organizatorzy nie zdążyli z bufetem w Rabce Zdrój. Przez to dystans od ok. 90 km do ok. 165 km przejechałem na własnych niewielkich zapasach żeli i batoników, musiałem też ograniczyć picie. Bardzo dobrze jechało mi się do 140 kilometra. Później zacząłem mocno słabnąć. Sytuację poprawiła się, gdy napełniłem bidon z górskiego potoku – bez tego nie dojechałbym najprawdopodobniej do mety. Ostatnie kilometry maratonu były właśnie tymi kryzysowymi, wiedziałem, że do mety coraz bliżej jednak było bardzo ciężko. Nie poddawałem się i podążałem przed siebie. Do mety dotarłem bardzo mocno zmęczony i… od razu padłem ;-). W domu okazało się, że do mety dotarłem 5 kilogramów lżejszy, więc kryzys ostatnich kilometrów związany był ze skrajnym odwodnieniem.

Jak oceniasz organizację imprezy i atmosferę?

Myślę, że poziom organizacji maratonu był dobry. Trasa zawodów była świetna, biuro zawodów działało sprawnie, dekoracje zostały ciekawie przeprowadzone. Dobrze odbieram również świadczenia dla uczestników min. wyjazd kolejką, posiłek regeneracyjny itp. Plusem zawodów była też oczywiście wspaniała atmosfera.
Oznaczenie trasy było ok, ale myślę, że mogłoby być wiele lepsze. Chociaż zdaję sobie sprawę ile trudu i wysiłku musiało pochłonąć wytyczanie blisko 200 kilometrowej pętli.
Totalnym nieporozumieniem i porażką według mnie był brak bufetu przez 75 kilometrów. W wyścigu wybitnie wytrzymałościowym, jakim niewątpliwie był Supermaraton Kellys Podhalański taka sytuacja nie powinna mieć miejsca!

Będziesz chciał wystartować w przyszłym roku?

Mając na względzie pozytywne wspomnienia, mam nadzieje, że uda mi się stanąć na starcie Supermaratonu również w przyszłym roku. Liczę ze organizatorzy wyciągną wnioski i w przyszłorocznym maratonie poprawią niedociągnięcia, które pojawiły się w tegorocznej edycji.

Dziękujemy za wywiad i gratulujemy wyniku

Ostatecznie wyniki z poszczególnych dystansów prezentują się następująco:

DYSTANS 200 KM

1 M2 Janowski Bartosz (Dobre Sklepy Rowerowe Author) 09:54:18
2 M2 Cygan Arkadiusz (SZiK Eska Team) 10:57:53
3 M2 Salis Mateusz (TECHGIS CYCLING TEAM) 11:02:59
4 M2 Sapała Krzysztof 11:45:52
5 M2 Kubieniec Krzysztof 11:48:49
6 M3 Mossoczy Zbigniew SIKORSKI bikeBoard TEAM 11:59:42
7 M3 Wachulec Władysław rowerowanie.pl 12:04:07
8 M4 Bas Robert Sikorski bikeBoard team 12:14:03
9 M2 Kubieniec Grzegorz - 12:17:35
10 M4 Syrzistie Marcin Martino 13:09:56

DYSTANS 100 KM

1 M3 Czarnota Bogdan Zywiec (KROSS RACING TEAM) 05:28:26
2 M2 Piecuch Marcin Rzeszów (SZiK Martombike Eska Team) 05:29:31
3 M2 Krzesinski Arkadiusz 05:55:55 555
4 M2 Szlachta Łukasz (KS Strzyżów MTB Team) 05:55:56
5 M3 Szafraniec Cezary (Szafraniec Team) 06:24:07
6 M2 Jagieła Łukasz 06.30.37.37
7 M2 Paluch Kamil (Jasielskie Stowarzyszenie Cyklistów) 06:36:09
8 M5 Berezik Mietek (KELLYS PGNIG TEAM TARNOW) 06:46:03
9 M3 Zbiegien Jakub (Jasielskie Stowarzyszenie Cyklistów) 06:51:12
10 M5 Świderski Jerzy (Race Squad Sandomierz) 06:51:57

1 K1 Galewicz Katarzyna (Kellys PGNiG Team Tarnów) 07:26:30
2 K1 Ryłko Marta (www.bhp-krakow.pl) 10:04:02

DYSTANS 50 KM

1 M2 Grzadziel Dominik (BIKEHOLICY) Tines Team 02:39:13
2 M2 Osowski Bartosz (e-bikerzone niepokonani) 02:42:19
3 M2 Gron Piotr (FKprojekt Team) 02:46:29
4 M3 Ziembla Tomasz (Kellys PGNiG Team) Tarnów 02:47:18
5 M1 Sycz Łukasz (Mtb-Silesia Rybnik) 02:50:13
6 M4 Kozdrowicki Robert (PSK Przeworsk) 02:54:26
7 M2 Wzorek Mateusz (Kellys PGNiG Team Tarnów) 02:57:10
8 M2 Rudke Maciej (Chemik Pustków MTB) 02:57:21
9 M3 Korzeniowski Marcin (SIKORSKI BIKEBOARD TEAM) 02:58:01
10 M1 Oledzki Adam (Mountain Touch Team Szczawnica) 02:58:32

1 K1 Borowicz Aleksandra (KTM bikeworld.pl Cyklotramp Team) 03:55:20
2 K1 Nosek Andżelika (PGNiG Bike Team) 03:55:35
3 K1 Wencel Kinga (Grupetto Gorlice) 04:03:47
4 K1 Brożek Monika (Subaru Vitesse AZS UEK) 04:12:24
5 K1 Ambroży Zofia 05:07:08

DYSTANS 25 KM

1 M2 Rzeszutko Adrian (Silesia Rybnik) 01:34:09
2 M2 Ciok Remigiusz (E-Bikerzone Niepokonani) 01:34:10
3 M1 Durał Radosław (MTB Rymanów) 01:46:19
4 M2 Nycz Sebastian 02:08:56
5 M2 Miskowiec Remigiusz 02:11:37
6 M2 Białonczyk Jarosław (Powerade Krynica Team) 02:13:14
7 M2 Salamon Tomasz (Mountain Touch Team Szczawnica) 02:13:15
8 M2 Klimek Hubert (Mountain Touch Team Szczawnica) 02:13:37
9 M2 Słowik Michał (Mountain Touch Team Szczawnica) 02:14:39
10 M1 Kulikowski Przemysław (PSK Przeworsk) 02:14:48

1 K2 Polakowska Katarzyna (Kellys) 02:19:45
2 K1 Kułak Klaudia (Żbik Komancza) 02:34:50
3 K2 Kułak Daria (Żbik Komancza) 02:45:31
4 K1 Królicka Aleksandra (MTB Rymanów) 02:48:16
5 K2 Skalniak Anna 02:50:10
6 K1 Kujawska Ania (Grupetto Gorlice) 02:54:42
7 K1 Telesz Aleksandra (Żbik Komancza) 02:56:40
8 K1 Dobrowolska Aneta (MTB Rymanów) 03:06:34
9 K2 Albin Teresa (www.bhp-krakow.com.pl) 03:06:39
10 K1 Skalniak Małgorzata 03:20:56
Galerie zdjęć z imprezy znajdziecie tutaj i tutaj - zapraszamy...

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl