4 Stage Mountain Bike Race Lanzarote - komentarz postartowy
Start wyścigu na Lanzarote był moją drugą etapówką w tym sezonie. Po starcie na Mediterranean Epic stwierdziłem że pojdę za ciosem i spróbuje swoich sił na Wyspach kanaryjskich. Wyścig należał do prestiżowej klasy UCI S1, co przyciągnęło zagranicznych zawodników. Jak i również mnie. Walczenie o punkty w pierwszym roku orlika nigdy nie należy do łatwych, ale udało mi się je zdobyć z czego mogę być zadowolony. A więc zacznijmy od początku :
Na Lanzarote przylecieliśmy już w środę wieczorem. Choć cała podróż zajęła nam 16 godzin to udało się szczęśliwie dotrzeć na miejsce. Na wyścig poleciałem ze swoim tatą który próbował swoich sił w kategorii Mastersów. Przed sobotnim startem objechaliśmy jeszcze dwa etapy. I stwierdziliśmy że wyścig będzie szybki ale również i ciężki. Lanzarote jest wyspą znaną ze swoich silnych wiatrów, które przyciągają tutaj całe rzeszę Kitesurferów i Surferów. I właśnie te wiatry były myślę że tą największą trudnością. Nadeszła sobota, pierwszy etap wynoszący 42 km i 600 metrów przewyższenia. Wydawało się że będzie szybko lekko i przyjemnie jednak nie dla mnie. Po nerwowym starcie na piaskowym odcinku tracę kontakt z czołową grupą kolarzy przez co muszę gonić. Jednak tego dnia noga nie kręciła najlepiej a samotna jazda również nie ułatwiała zadania. No mecie melduje się z dużą stratą do czołówki na 19 miejscu. No ale cóż wtedy pomyślałem że już teraz to już musi być tylko lepiej. I tak też było! Drugi etap 61 km oraz 900 metrów w górę mógł już zweryfikować kto przyjechał w jakiej dyspozycji na wyścig. I nie było też inaczej. Na pierwszym podjeździe peletonik się podzielił, ja wiedząc że etap jest dłuższy niż dnia poprzedniego jechałem swoim tempem, przez co udało mi się utrzymać w drugiej grupce i razem z trzema zawodnikami dojechać wspólnie pracując do mety. Etap był szybki, średnia prędkość wyniosła 27 km/h co na wyścig MTB jest dobrym wynikiem, a ja po przespanym finiszu zajmuje 13 miejsce. Tego dnia już noga podawała tak jak powinna i byłem zadowolony z tego dnia. No i przyszedł dzień 3 czyli czasówka.
Jazda indywidualna liczyła 20 km podjazdu na najwyższe wzniesienie wyspy. Od początku jechałem mocno. Po pierwszej połowie stwierdziłem że idzie tego dnia całkiem fajnie, jednak to druga część etapu wszystko zweryfikowała. Po nawrocie zaczął wiać silny wiatr w twarz, który zweryfikował wszystko. Myślę że wszystkim zawodnikom dał się we znaki, ale dałem z siebie i na szczycie dojeżdżam z 15 wynikiem. 4 dzień był ostatnim ale również najtrudniejszym etapem. Do pokonania dystans 82 km i 1600 metrów w pionie. Tego dnia najważniejsze było odżywanie i nawodnienie. Temperatura tego dnia oscylowała w okolicach 30 stopni co robiło ten etap jeszcze trudniejszym. Od startu pojechałem swoje, starałem się nie przyspieszać gwałtownie i pilnować swoich progów. Po 3 godzinach i 40 minutach walki na trasie dojeżdżam do mety uśmiechnięty i zadowolony na 16 miejscu. W klasyfikacji generalnej zajmuje 17 pozycje.
Podsumowując wynik zadowalający, ale gdyby nie słaby pierwszy dzień to mogłoby być o 2-3 oczka wyżej, ale nie narzekam. Udało się zdobyć 22 punkty do rankingu UCI oraz przeżyć niesamowitą przygodę, która z pewnością zaowocuje na wyścigach w przyszłości. Teraz przede mną start na Sellarondzie Hero. Duże wyzwanie i duży wyścig, ale czuje się gotowy by stawić czoła kolejnym wyzwaniom.
komentarze