Julian Alaphilippe zdominował końcówkę wyścigu o Mistrzostwo Świata.

Szach i mat Juliana Alaphilippe na ostatnich 12 kilometrach wyścigu zadecydował o zdobyciu przez niego tytułu szosowego Mistrza Świata, pierwszego dla Francji od 23 lat.

Alaphilippe wystrzelił do przodu na najbardziej stromych odcinkach ostatniej wspinaczki tego dnia i fantastycznie wybronił się przed pogonią gwiazd zawodowego peletonu odnosząc zwycięstwo o ponad 20 sekund. Zwycięstwo Francuza wynagrodziło ciężką pracę jego zespołu, który przez ostatnie trzy okrążenia wokół toru  Imoli wytrzymał presję, jaką sobie narzucił.

"W tym momencie jest mi naprawdę ciężko coś powiedzieć", powiedział Alaphilippe chwilę po swoim zwycięstwie. "Chcę podziękować wszystkim moim kolegom z drużyny, którzy naprawdę we mnie dzisiaj wierzyli. Wszyscy wykonali świetną robotę."

"To zawsze było dla mnie marzeniem w mojej karierze," kontynuował przez łzy. "Już czasami byłem tak blisko i nigdy nie byłem na podium. A teraz przyjechałem tu z dużą ambicją, a pfftt... to mi się tylko śni."

Foto GettyImages

Po Mistrzostwach Świata w Innsbrucku w 2018 roku gdzie jako jeden z faworytów rozczarowany skończyl wyścig  na ósmym miejscu, tęczowa koszulka Alaphilippe dopełniła wspaniałą serię, która obejmuje zwycięstwa w Milano-Sanremo, Strade Bianche, dwa razy we Fleche Wallone i pięć zwycięstw etapowych w Tour de France.

"Chcę podziękować mojemu zespołowi za cały wysiłek, który włożył, Thomasowi Voecklerowi za zaufanie, jakim mnie obdarzył, a także mojej rodzinie, przyjaciołom i partnerowi", powiedział. "To jest marzenie dla mojej kariery."

Za Alaphilippe'em, Wout van Aert (Belgia) finiszował z grupki pościgowej na drugim miejscu, a Marc Hirschi (Szwajcaria) zajął trzecie miejsce odbierając brązowy medal naszemu bardzo czujnie jadącemu w kócówce wyścigu Michałowi Kwiatkowskiemu o kilkanaście centymetrów.

Atak Alaphilippe'a na stromym wzniesieniu Gallisterna pociągnął za sobą dużą selekcję czołowej grupy, poprawiając bardzo mmocny już wcześniejszy atak Michała Kwiatkowskiego. Na czele uformowała się tuż za plecami Juliana piątka najmocniejszych tego dnia zawodników- Van Aert, Hirschi, Kwiatkowski, Primož Roglič (Słowenia) i Jakob Fuglsang (Dania) tworząc grupę pościgową. Jednak w obawie przed umiejętnościami sprinterskimi Van Aerta podczas finiszu finiszu, piątka nie współpracowała ze sobą skutecznie, co pozwoliło Alaphilippe'owi jechać w mniejszym stresie, gdy w szaleńczym tempie zmierzał do zwycięstwa na torze Imola.

"To był idealny wyścig od początku do końca, doskonale wykonywaliśmy to, co ustaliliśmy na odprawie", powiedział kolega z drużyny Alaphilippe, Guillaume Martin. "Planowaliśmy rozpędzić wyścig na finałowych dwóch lub trzech okrążeniach, a potem jechać dalej i reagowac na ataki."

Na trzy okrążenia przed końcem 258-kilometrowego wyścigu, peleton nabrał rozpędu, gdy francuski zespół zaczął rozgrzewać swój silnik na rzecz Alaphilippe. Niebieska ekipa kotłowała się na czele peletonu na stromym szczycie wspinaczki Gallisterna odpinając kolejno kolarzy z tyłu grupy.

Belgijska ekipa miała za zadanie wywoływać presję na grupie i na początku przedostatniego okrążenia cała ósemka kolarzy dyktowała juz bardzo mocne tempo na przedzie, gdzie brylowali Jasper Stuyven i Pieter Serry.

Pomimo mocnej jazdy Belgów, zwycięzca Tour de France Tadej Pogačar (Słowenia) zdecydował się na pierwszy sensowny atak wyścigu, odjeżdżając na przedostatniej wspinaczce Gallisterny  42 km przed linią mety, podczas gdy jego kolega z ekipy Roglič jechał komfortowo w grupie.  22-latek nie uzyskał  przewagi większej niż 25 sekund, ponieważ Belgowie nadal prowadzili pościg, a ekipy włoska, francuska i hiszpańska dokładali swoje trzy grosze do

Pogačar został dogoniony na początku ostatniego okrążenia, na pierwszym z dwóch podjazdów na włoskim torze. Po złapaniu Tadka, posypały się kolejne ataki  Toma Dumoulina (Holandia), Damiano Caruso (Włochy), Rigoberto Urána (Kolumbia) i Mikela Landy (Hiszpania), którzy wyskakiwali do przodu.

Foto: GettyImages

Francuska ekipa, wciąż obecna liczebnie na czele peletonu, wzięła na siebie odpowiedzialność za kasowanie ataków i cała seria uciekinierów wróciła do czołowej grupy na płaskim odcinku przed ostatnim, kluczowym podjazdem pod Gallisternę. 

Był to ostatni podjazd pod 2,7-kilometrową Gallisternę, podczas tego wyścigu. Jako pierwszy zaatakował Szwajcar Hirschi, a za nim Van Aert, Fuglsang, Kwiatkowski, Alaphilippe, Roglič, Max Schachmann (Niemcy) i gospodarz Vincenzo Nibali.

Gdy wspinaczka wkroczyła w najbardziej stromy odcinek 15% , Alaphilippe przypuścił atak w swoim bardzo dynamicznym stylu, rozbijając małą grupę prowadzącą, a Fuglsang, Kwiatkowski, Roglic, Hirschi i Van Aert formują grupkę pościgową za jego plecami.

Gwiazdor Deceuninck-Quick-Step cały czas pedził do przodu, gdy goniący z tyłu kolarze patrzyli na siebie i nie zmusili się do szybkiego złapania Francuza. Gdy Van Aert wyczuł, że jego szansa zaczyna się oddalać, wściekły Belg zaczął podkręcać tempo pościgu, jednak 10 km przed metą Alaphilippe utrzymał 15-20 sekundową przewagę i utrzymał ją do ostatniego odcinka wyścigu na torze Imola.

Francuz wjechał na linię mety samotnie zdobywając pierwszy francuski tytuł od czasu, gdy Laurent Brochard wygrał w 1997 roku.

24 sekundy później Van Aert wygrał sprint z grupki o sekundę wyprzedzając Marca Hirschi i Michała Kwiatkowskiego, który medal starcił na ostatnich kilku metrach wyścigu.

Foto: GettyImages

"Kiedy ma się dokładny plan, łatwo jest zrobić to na tablicy w autobusie, ale trudniej go zrealizować na trasie. Przez cały dzień mieliśmy zgrany zespół" - powiedział po wyścigu Francuz Martin. 

o autorze

Piotr Szafraniec

Kolarz, kucharz, akrobata. Dwukrotny Mistrz Polski Dziennikarzy w kolarstwie szosowym.

komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl