Przetestowaliśmy Srama RED
Myślę, że bez wahania można powiedzieć, że Sram na arenę szosową wszedł przebojem. Najpierw wypuszczając na przełomie lat 2006/2007 pierwszą „asfaltową” grupę - Force, a następnie w 2008 pozostającą praktycznie do dzisiaj bez zmian linię Red.
W 2010 Sram odświeżył i poprawił nieco Force’a. Innowacyjność komponentów zza wielkie wody polegała na całkowicie odmiennym podejściu do zmiany przełożeń i kształcie klamko manetek oraz zaskakująco niskiej masie kompletnej grupy w porównaniu do Campagnolo i Shimano, które mają już kilkadziesiąt lat doświadczenia w tej dziedzinie. Red z racji, iż został wprowadzony rok po Force nie posiadał już jego wad i był(nadal jest) znacznie lżejszy. Manetki przeprojektowano tak aby w dolnym chwycie łatwiej było sięgnąć dźwigni, zastosowano system Zero Loss Travel. Totalną nowością była kaseta wykonana w technologii PowerDrome, pusta w środku, w całości wycinana z jednego kawałka stali, a pomimo to dużo lżejsza od tytanowych odpowiedników konkurencji. Dopiero w tym roku Campa odchudziła swoją najwyższą grupę – Super Record. Wagi trzech najwyższych szosowych grup wyglądają następująco:
Sram Red | Campagnolo Super Record | Shimano Dura Ace 7900 | |
Manetki | 292 | 330 | 379 |
Przerzutka tył | 147 | 155 | 166 |
Przerzutka przód (hak) | 72 | 72 | 67 |
Hamulce (P+T) | 278 | 272 | 293 |
Korba(172,5;53/39) + suport |
749 | 640 (Ti) | 737 |
Kaseta (11-25) | 161 | 177 | 179 |
Łańcuch(114 ogniw) | 246 | 255 | 252 |
SUMA | 1945 | 1901 | 2072 |
Kilka słów wyjaśnienia do powyższej tabelki:
• Wagi Red’a są realne, zważone osobiście na domowej wadze kuchennej o dokładności 1grama
• Wagi Super Recorda pochodzą ze strony Campagnolo i dotyczą odchudzonej wersji 2011
• Masy Dura Ace’a również zaczerpnąłem ze strony Shimano
• Waga korby Super Recorda odnosi się do wersji z tytanową osią, wersja ze stalową ma ważyć około 685gram, co sprowadza całość grupy do masy 1946gram.
Gdyby nie uwzględniać korb wraz z suportami, wygląda to następująco:
• Sram Red – 1196
• Campagnolo Super Record – 1261
• Shimano Dura Ace – 1335
Wspominam o wadze bez korb głownie z tego względu, iż wiele osób i teamów często lub coraz częściej korzysta z standardu BB30 i nie zawsze montuje grupową korbę, co nie zmienia faktu, że Campa nadrabia straty w stosunku do Sram’a głównie dzięki bardzo lekkiej korbie. I tak gdyby w wadze Red’a uwzględnić ich korbę wraz z łożyskami na BB30 o deklarowanej masie 630gram, a w Campe również ich korbę i suport pod BB30 to taki set daje 620 gramów, co po podliczeniu całości ustanawia Srama na poziomie 1826 gramów, a Recorda na 1881 gramach. Shimano nie uwzględniam w moich obliczeniach, bo jemu żadne kombinacje nie pomogą. Czemu tak uwziąłem się na te cyferki? Bo w necie ostatnimi czasy wszędzie było pełno o odchudzonym Super Recordzie i zdetronizowaniu Sram’a z miana najlżejszej grupy. Chciałem sprawdzić jak to w rzeczywistości jest i jak się okazało, różnica tak naprawdę nie jest jednoznaczna.
Dość tych cyferkowych porównań, czas na jazdę. Moja „przygoda” ze Sramem na szosie zaczęła się od Force’a (model 2009) latem zeszłego roku. Niestety po dwóch miesiącach się skończyła. Jak wspomniałem na początku, pierwsza edycja Force’a miała pewne wady i niektóre egzemplarze manetek przestawały działać – zwykle prawe. Pękała jedna ze sprężynek uniemożliwiając zmianę biegów. Ja miałem pecha i trafiłem na jedną z nich. Próbowałem reklamować to u polskiego dystrybutora, ponieważ manetki były w rowerze kupionym w Polsce z pełną gwarancją, ale jak to zwykle w naszym pięknym kraju bywa, polski dystrybutor Sram’a z Wrocławia (serdeczne pozdrowienia dla nich, bo to dzięki nim zmuszony byłem przesiąść się na Red’a) stanął na wysokości zadania i zrobił to, co umie najlepiej na świecie – nawalił maksymalnie na całej linii, przetrzymując ową manetkę ponad 2 m-ce, oczywiście nie uwzględniając gwarancji. Już nawet nie wspominam o tym, że nie mieli wspomnianej sprężynki na stanie. Mniejsza o to, w międzyczasie w moje ręce trafiła cała grupa Red’a. Wtrącę jeszcze tylko, że przez dłuższy czas jeździłem na Ultegrze 6600, Dura Ace 7800. Miałem okazje przez chwilę jeździć na nowym DA7900 i przejechać się na Campagnolo, ale wersji dziesiątkowej. Zacznę od łap, to głównie dzięki nim Red’e jest taki lekki.
Deklarowana masa to 280 gramów, rzeczywista około 290 gramów. Gumy są dość miękkie i wygodne, co ciekawe dostępne w wielu kolorach. Same manetki są delikatnie dłuższe od konkurencji i wygodnie leżą w dłoni. Dźwignie zmiany biegów i hamulcowe można niezależnie od siebie przybliżać i oddalać – rzecz o tyle ciekawa, że inni o niej nie pomyśleli, a szczególnie przydatna dla osób o mniejszych dłoniach i krótszych palcach. Zarówno na dolnym i górnym chwycie, bez problemu można sięgnąć obu łopatek. Hamowanie na długich zjazdach w górach nie jest męczące ani kłopotliwe. Generalnie świetnie pomyślane i zaprojektowane manetki. Aha, kilka słów o mechanizmie wewnątrz - jest on banalnie prosty, różni się nieco od Force'a wykonaniem, z tym w Red’e nie było problemów jak w Force.
Pierwsze co wyraźnie rzuca się wypadało by powiedzieć w oczy podczas jazdy, ale jakoś głupio semantycznie to wychodzi, więc napiszę pod palce i nogi, to zmiana biegów. Poprzednie grupy Shimano działały miękko, delikatnie, cicho, a Sram jest totalnym jego przeciwieństwem. Biegi wchodzą twardo, wyraźnie i głośno, ale za to pewnie i szybko, czego nie zawsze powiedzieć o Japończykach szczególnie przy nieco zabrudzonych kablach. Nowe grupy Shimano już nie „chodzą” jak poprzednie, pod względem pracy są zbliżone do Srama i Campy, ale nie jest to wciąż to samo. Campa też działa właśnie tak jak Sram twardo i głośno, ale pewnie. To tyle jeśli chodzi o nogi. Co do palców to różnica jest nieco większa. Po pierwsze ma się nieodparte uczucie, że w Sramie łańcuch do góry wchodzi szybciej niż w Shimano. Różnica polega mniej więcej na tym, iż w Red’e łańcuch na wyższym ząbku jest jeszcze przed usłyszeniem trzasku manetki, co pewnie jest zasługą Zero Loss Travel. Natomiast w Shimano klikamy, słyszymy trzask manetki i łańcuch dopiero zaczyna się wspinać. Na tym właśnie w dużej mierze polega inność systemu ZLS, którego brak w Force i niższych grupach, jest to brak martwego skoku dźwigni. Przy zmianach w dół wszystkie systemy Shimano, Camapgnolo i Sram działają podobnie, ale znowu w Red’e w porównaniu do Shimano zmiana jest jakby bardziej wyraźna i pewna. Zarówno u Włochów jak i Japończyków do zmiany biegów używa się dwóch dźwigni, a u Jankesów jednej, w Force jest ona magnezowa, a w Red’e karbonowa. Żeby zrzucić na dół o jeden ząbek, delikatnie pcha się dźwignie do wewnątrz, a jeśli chcemy wrzucić do góry pchamy tą samą dźwignie nieco głębiej. Zredukować na raz można o 3 ząbki. Niby proste i skomplikowane jednocześnie, ale w rzeczywistości bardzo intuicyjne i nie sprawia żadnych kłopotów. Z trzech dostępnych metod przerzucania ta jest mi chyba najbliższa. Przyznam, że na początku byłem nastawiony do niej sceptycznie, ale po kilku minutach bardzo mi się spodobała. Fajny bajer w tych manetkach w szczególności przydatny dla sprinterów, z którego nigdy nie korzystam (bo zawsze o tym zapominam ), polega na tym, iż dźwignie zmiany biegów, będąc w dolnym chwycie, można przyciągnąć do kierownicy i zrzucać biegi na dół, bez odrywania jednego palca. Do góry w sumie też można wrzucać, ale jest to niewygodne i bardzo trudne, ale w sumie po co to komu? W końcu atakując z grupy lub idąc do finiszu nabiera się prędkości a nie zwalnia. Została mi jeszcze przednia przerzutka do opisania.
Na różnych zagranicznych forach to ona zbudza najwięcej kontrowersji z całej grupy. Dzieje się tak głównie za sprawą wodzika i materiału z jakiego jest wykonany. Gdzieś utarło się, że tytanowy wózek Red’a jest zbyt miękki i nie zmienia biegów tak szybko jak stalowy odpowiednik Force'a. W peletonie ProTouru rzeczywiście można znaleźć wiele osób, które jeździ na Force lub Force z naklejką Red’a. Najpierw jeździłem na Force później na Red’e i różnicy w działaniu lub sztywności żadnej nie odnotowałem. Nie wiem, może to kwestia ustawienia, regulacji, samego sposobu zmiany biegów albo jakiś pierwszych wadliwych egzemplarzy, ale zapewniam, że biegi wchodzą w obie strony bezproblemowo i pewnie. Jak już jesteśmy przy napędzie to przejdę do korby i suportu.
Korba jak korba - ramię, oś i zębatki. W środku ramienia znajduje się aluminiowy szkielet lub rdzeń – jak zwał tak zwał – na który nawinięto włókno węglowe. Zębatki wykonane z aluminium, po których łańcuch też śmiga bez problemu. Tutaj pojawia się kolejna ciekawa sprawa, po necie chodzi wiele opinii, że duży blat jest mało sztywny i muszę przyznać, że może rzeczywiście coś w tym jestem, bo gdy zarzuciło się wielką tarczę z przodu i małe ząbki to przy mocnym naciskaniu po płaskim łańcuch ocierał o wodzik. Przy nieco spokojniejszej jeździe na tych samych przełożeniach owo ocieranie nie miało miejsca. Bez problemu można było nieco podregulować przerzutką żeby uniknąć ocierania, ale liczy się sam fakt. Kolejną rzeczą, która potwierdza wyginanie się dużej tarczy jest to, że na wielu zdjęciach z Tourów niemało zawodników ma założoną dużą czasową koronkę z przodu, która jest grubsza i sztywniejsza jednocześnie od standardowej. Obecnie w Claviculi mam zębatki Stronglight’a i też występuję ten sam problem ocierania przy jeździe płyta-oś, także nie jest to kłopot tylko Red’a. Planuje zmianę na jakiś model z oferty Specialites TA, najprawdopodobniej będzie to Squale, to wtedy będę miał porównanie. Na dodatek jako ciekawostkę dodam, że korby Force, których zębatki są wycinane w przeciwieństwie do Red’a nie mają tego problemu. To jeszcze nie wszystko o korbie, zostaje suport. Pierwotnie miałem zwykły ze stalowymi łożyskami i później wyrwałem wersje Ceramic, która kręciła się lepiej od stalowej. Za krótko na nich jeździłem, żeby wypowiedzieć się na temat trwałości bo niespełna dwa miesiące – miesiąc na jednym, miesiąc na drugim (później przesiadka na Clavicule), ale przez ten okres nie było z nimi żadnego problemu. Czas na kasetę.
Ze względu, iż jest to swego rodzaju stalowa puszka to dzwoni i pracuje głośniej niż inne kasety. Łańcuch śmiga po niej gładko, pewnie i szybko, o czym pisałem wcześniej. Dla osób z wyczulonym słuchem i tych, którzy lubią ciszę wspomniana głośniejsza praca kasety, przy codziennej jeździe, jest trochę irytująca, dlatego też w moich treningowych kołach zostałem przy Force - działa tak samo jak Red, ale jest cichy i nie ma tego dzwonienia i „szuszczenia”, bo jest zrobiony jak standardowa kaseta, a nie jak puszka w technologii Power Drome. Dlatego też, kasetę Red’a głównie ze względów dźwiękowych polecam raczej tylko na wyścigi, bo o trwałość nie ma się co martwić, w końcu to stal, która jest dużo twardsza od tytanu, ale do stalowych dziesiątkowych kaset Campagonolo dużo jej brakuje. Nie wiem jak to Włosi robią, że ich kasety po wielu tysiącach kilometrów, niejednokrotnie kilkunastu wyglądają tak, jak kasety Shimanowiskie czy Sramowskie po 3-4 tysiącach. Tutaj muszę przyznać, że trwałość przynajmniej dziesiątkowej Campy będzie jeszcze długo, długo niedościgniona, nie wiem czy w ogóle produkty dojdą do tego poziomu, bo z punktu widzenia producenta nie jest opłacalne produkowanie zbyt trwałych komponentów. Campagnolo 11s nie jest już tak trwałe i precyzyjne jak jego poprzednik głównie ze względu na węższy łańcuch i mniejsze odległości między zębatkami. Niemniej jednak na kasecie Srama bez problemu można przejechać sezon (około 12-15tyś km) przy intensywnym użytkowaniu i zmianie łańcucha co jakiś czas. Ostatni już element napędu - tylna przerzutka wykonana z karbonu, aluminium, magnezu i tytanu, no i oczywiście plastiku w kółeczkach i ich ceramicznych łożyskach (fabrycznie montowane) waży 147 gramów.
Działa bez zająknięcia, wygląda dziarsko, jak dotąd nie złapała żadnego luzu. Co tu więcej napisać? Pomimo tego, że nie jest w większości wykonana z karbonu jak Super Record, wciąż jest od niego lżejsza i nie kosztuje tyle. Jeszcze kilka słów o łańcuchu. Puste piny i wycinane płytki robią swoje i umieszczają go pod względem wagi w stosunku do konkurencji na pierwszym miejscu. Łańcuch działa bez problemu, zobaczymy jak z trwałością, na razie nie wygląda na zbyt szybko zużywający się. Ostatni element całej układanki to hamulce.
Ważą 278 gramów, w całości wykonane z aluminium , każdy posiada po 2 punkty obrotu, co zapewnia świetną siłę i modulację. W górach na mokrym asfalcie nie ma obawy, że nagle zblokujemy koło, a jednocześnie na suchej nawierzchni dysponują na tyle potężną siłą, że bez problemu zatrzymają najcięższych użytkowników. Działają bardzo podobnie do Dura Ace’ów, czyli na najwyższym poziomie. Sprężyna jest bardzo mocna, przez co odbijają błyskawicznie i nie przestawiają się samoczynnie.
Czas na podsumowanie. Pomimo tego, iż Sram na szosę wszedł stosunkowo niedawno, to z całą pewnością w niczym nie ustępuje Shimano i Campagnolo, które są na niej od dawien dawna. Pozwoliłbym sobie na stwierdzenie, że nawet nieco ich wyprzedził pod względem masy, a nawet i działania. Jedynie Campa usilnie się broni i rusza do kontrataku. Shimano natomiast mocno promuje Dure w wersji Di2. Kilka dni temu mogliśmy przeczytać o nowej wersji kolorystycznej Red’a, tym razem czarnej. To już druga zmiana, a raczej dodanie barw po wersji limitowanej Yellow TdF. Swoją drogą Sram nieźle kombinuje, zmienia tylko kolory farby czy anody (nie zwiększając przy tym żadnych kosztów produkcji, nie muszą zmieniać linii produkcyjnych itp. itd.), pisze, że jest to wersja limitowana i już sprzedaje wszystko o 30% drożej, a lud rządny „nowego” wydaje kolejne $$$ żeby być cool, limitowanym i innym. Korporacja ze Stanów w najbliższym czasie nie zapowiada żadnych modyfikacji mechanicznych w swojej najwyższej grupie. Zmiany w zeszłym roku w Force był również bardziej kosmetyczne niż mechaniczne, więc i w Red’e nie powinno być rewolucji. W sumie po co? Fakt, mogliby wylajtować nieco korbę pod standardowy suport. Ale znowu pytanie po co? Skoro coraz więcej firm wchodzi w niegwintowane suporty i standard BB30, w którym masy korb oscylują w granicach 620-630 gramów, a nawet i mniej. Odchudzać przerzutki, manetki czy kasetę? Bez sensu w końcu te komponenty są lżejsze od konkurencji. Wejście w 11 zębatek z tyłu? Na cholerę komu 11 zębatek??!! Działanie? Tak, ale zostaje tylko elektronika, to co Shimano wprowadziło 2 lata temu, a Campa testuje obecnie w ekipie Movistar. Niestety kosztem elektroniki jest wzrost masy przerzutek, za to manetki są lżejsze, 255 gramów w Shimano, wersja na linki ważą 379 gramów, więc hipotetycznie elektroniczne łapy Srama powinny ważyć poniżej 200 gramów. I właśnie w tą stronę należy upatrywać kolejnego kroku Srama. Na necie już gdzieś spotkałem zdjęcia tylnej przerzutki Red’a z jakimś dziwną, czarną skrzyneczką, ale czy to fake, czy coś poważnego to trudno powiedzieć, Najprawdopodobniej był to jakiś silniczek podobny do tego z Di2. Widząc umiejętne ściąganie gramów przez Srama można się spodziewać, że ich elektroniczna grupa też będzie lżejszą od konkurencji. Jak to będzie w rzeczywistości okaże się pewnie niebawem.
OCENA
Dzialanie: 4,5
Waga: 4
Cena: 3
komentarze