Race Through Poland - samowystarczalnie nie tylko przez Polskę

Ultramaratony rowerowe, w szczególności w formule samowystarczalnej, zyskują coraz większą popularność w naszym kraju. Wspomnieć by chociaż dużą frekwencję na gravelowej Wiśle1200 czy sporą ilość chętnych na tegoroczne edycje Carpatia Divide (spadkobiercy etapowej Transcarpatii MTB) i Polish Gravel Race.

Druga edycja Race Through Poland wystartowała popołudniem 11 maja 2019 roku, z wrocławskiego welodromu. Wyścig regułami i formułą przypomina największe imprezy europejskie i światowe: samowystarczalność w każdym calu (niedozwolone przyjmowanie jakiejkolwiek pomocy na trasie), obowiązkowe odcinki z punktami kontrolnymi, które trzeba zaliczyć w odpowiedniej kolejności i w odpowiednim czasie, natomiast drogę między odcinkami można poprowadzić dowolnie - byleby nie prowadziła drogami krajowymi. Powoduje to, że wybór tras i strategii przez zawodników między punktami są zróżnicowane, a rywalizacja znacznie ciekawsza. Wyścig nie prowadził do końca tylko przez tereny Polski: o ile pierwszy i drugi odcinek obowiązkowy znajdowały się na terenie kraju (odpowiednio Wrocław-Tąpadła i wymagający Świeradów-Zdrój -Stóg Izerski), o tyle trzeci punkt wymagał podjechania na czeski Praděd. Potem zaliczyć trzeba było odcinek pieniński, z punktem w schronisku Trzy Korony, odcinek jurajski, z postojem w Ojcowie, a tuż przed metą część trasy znanego i lubianego Żądła Szerszenia, przez Wzgórza Trzebnickie z kultową Prababką. Taki rozkład odcinków obowiązkowych oznaczał, że wytyczone trasy miały, w zależności od wariantu, determinacji i sprytu zawodnika, od 1300 do 1500 kilometrów. Przy limicie czasu około 5 dni. Ale to nie dystans okazał się największym wrogiem startujących. Okazała się nim pogoda.

Foto: Race Through Poland

Na 74 zawodników z listy startowej (w tym siedem par), wyścig ukończyło tylko ośmiu, sami soliści. Większość (w tym niżej podpisany ;) ) wycofała się z powodu wyziębienia, otarć, kontuzji, awarii większych i mniejszych lub zwyczajnie patrząc na prognozy pogody i oceniając własne szanse. A pogoda nie rozpieszczała: słoneczna aura na starcie szybko zmieniła się w przelotne deszcze, mżawki z mgłami, nocne ulewy, a w końcu w niewielkie śnieżyce i mocne opady deszczu. Szczególnie dokuczliwa była oczywiście w wyższych partiach gór, gdzie temperatura często spadała poniżej 0ºC. Najszybszy na mecie był obrońca tytułu z pierwszej edycji, Paweł Pieczka, z czasem 3 dni 2 godziny i 49 minut. Prawie do końca zacięcie walczył z drugim na mecie Krystianem Jakubkiem, natomiast trzeci zawodnik wyścigu, Ben Davies, finiszował dobę później.

Foto: Race Through Poland

Warto zwrócić uwagę świetną organizację imprezy: od biura zawodów, przez monitoring, przejazd przez Wrocław w asyście policji, organizację punktów, stały kontakt z dyrekcją wyścigu, ekipy foto-video na trasie i, co dość istotne, doskonałą promocję wydarzenia w półświatku ultramaratończyków. Dzięki zaangażowaniu głównego organizatora Pawła 'Pika' Puławskiego, na wyścig ściągnęli zawodnicy z czołówek europejskiego ścigania. Dało to możliwość konkurowania z nimi na własnym podwórku zawodników krajowych. Z niecierpliwością czekamy (przynajmniej ja czekam) na przyszłoroczną, miejmy nadzieję, że pogodniejszą, edycję.

Foto: T. Ciechanowski

Więcej informacji na stronie wyścigu: http://racethroughpoland.pl/


o autorze

Piotr Szafraniec

Kolarz, kucharz, akrobata. Dwukrotny Mistrz Polski Dziennikarzy w kolarstwie szosowym.

Powiązane galerie

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl