GFNY Italy czyli piękne widoki, pagórki oraz toskańskie białe drogi

Historia wyjazdu na GFNY Italy była dosyć dziwna. Będąc w zeszłym roku na GFCR w Rzmie przeprowadziłem kilka ciekawych rozmów. Jedna z nich dotyczyła właśnie właśnie GFNY Italy. Usłyszałem wtedy takie słowa. "Czy ty naprawdę sądzisz, że we Włoszech potrzebne jest jeszcze jedno granfondo?" Fakt. Imprez tego typu jest we Włoszech całe mnóstwo. Zadałem sobie wtedy pytanie, czy pomysł Uliego Fluhme faktycznie ma sens. Jak to mówią "gdybym go nie znał, uznał bym, że jest wariatem". W tym przypadku jest inaczej. Uli przez lata ścigał się na wyścigach szosowych po całej europie. Po latach wyjechał do Nowego Yorku gdzie obecnie mieszka. 

Tam narodził się pomysł stworzenia wyścigu typu granfondo. Obecnie GFNY New York jest najbardziej międzynarodowym wyścigiem na świecie, a na linii startu melduje się kilkanaście tysięcy uczestników. Po pewnym czasie narodziła się idea wyjścia na zewnątrz oraz zaszczepienia idei granfondo w różnych ciekawych miejscach na świecie. Obecnie na cykl imprez GFNY składa się aż 19 imprez rozsianych po całym świecie. Edycje cyklu odbywają cię min. w Indonezji, Chile, Bali, Ekwadorze, Portugalii czy Izraelu. Skąd zatem pomysł aby zaatakować tak mocny kolarsko region jakim są Włochy? Uli postanowił połączyć tutaj dwie rzeczy. Pierwszą jest potencjał oraz zasięg cyklu, drugą natomiast miłość do włoskich wyścigów oraz Włoch. 

Wykorzystał fakt, że na jego imprezy ludzie podróżują często z drugiego zakątka świata. Mało imprez kolarskich na świecie ma tak międzynarodową obstawę. Wystarczy wspomnieć, że podczas GFNY Italy przez długi czas jechałem w polsko-meksykańsko-urugwajskim pociągu. Ponadto przed samym startem poznałem dwie urocze koleżanki z Brazylii. Jak sam Uli wspomniał podczas rozmowy, że jego głównym celem nie jest przyciągnięcie na GFNY Italy Włochów, chociaż ci na pewno się pojawią, lecz pokazanie Włoch kolarzom z całego świata. Jeżeli połączymy fakt mocy przyciągnięcia kolarzy z całego świata z urokiem Toscanii mamy wręcz gotowy przepis na sukces.

Urocze pagórki, liczne winnice, malownicze drogi z rosnącymi licznie na poboczach cyprysami. Po prostu bajka. A teraz najlepsze. Rozmawiam któregoś wieczoru o kolokwialnie mówiąc pierdołach z żoną Uliego i jakoś wypaliłem, że fajnym prezentem na urodziny była by możliwość startu w imprezie. Chwilę później otrzymałem emaila z zaproszeniem potwierdzającym przyznany start. Perspektywa spędzenia urodzin w Toscanii i dodatkowo możliwość wystartowania w imprezie odrazu wywołała uśmiech na mojej twarzy.

Gdy tylko pojawiła trasa trasa wyścigu zacząłem ją uważnie studiować. Okazało się, że na liczącej 110km trasie znajdują się aż trzy odcinki białych dróg o łącznej długości 25km. Tutaj ponownie powrócę do rozmowy z Ulim. Zapytany o odcinki białych dróg oraz wyścig Strade Bianche odpowiedział, że projektując trasę wcale nie chciał tworzyć podobnej imprezy. Wyścig GFNY Italy miał być wyścigiem na rowerach szosowych. Oznacza to nie mniej nie więcej, że jeżeli wystartujesz w nim na rowerze szutrowym więcej stracisz na odcinkach szosowych niż zyskasz na białych drogach. Owe odcinki mają być formą urozmaicenia i pokazaniem jak kiedyś wyglądało kolarstwo. Warto podkreślić, że min. motocykliści z całej europy specjalnie przyjeżdżają do Toscanii pojeździć białymi drogami.

Jednocześnie chciałbym osobom niewtajemniczonych wytłumaczyć czym jest biała droga. Na południu europy wiele dróg jest wykonanych z szutru. Nie są to jednak drogi szutrowe. Są to utrzymywane, walcowane drogi dla samochodów. Stąd też kamyczki znajdujące się na białej drodze są o wiele drobniejsze niż w przypadku drogi szutrowej, a miejscami mamy wręcz do czynienia z wręcz zbitą masą. Oczywiście granica pomiędzy białą drogą a drogą szutrową jest płynna, i zdań na temat tego kiedy mamy do czynienia z jedną czy drugą jest bez liku.

Wróćmy jednak do samego wyścigu. Start umiejscowiony w Malowniczej miejscowości Montepulciano. Jak sama nazwa wskazuje miejscowość (jak wiele w regionie) umiejscowiona została na wzgórzu. Tam też w starej twierdzy umieszczone zostało biuro zawodów. Start wyścigu miał miejsce u podnóża miasteczka nieopodal malowniczego kościoła Chiesa di San Biagio.

Pierwsze 8km to tzw. start honorowy. Po pokonaniu stromej, krętej ścianki i przekroczeniu rynku w miejscowości Torrita di Siena rozpoczął się prawdziwy wyścig. Trasa pagórkowata, ze stosunkowo łagodnymi oraz niezbyt długimi podjazdami. Można powiedzieć, że pozwalała cieszyć się otaczającymi widokami. Jednakże ostatnie 10km to swego rodzaju wisienka na torcie. Po długim oraz szybkim zjeździe, kiedy Garmin pokazał 100km moim oczom ukazała się góra. Padło klasyczne "o k%$@$". Było to kolokwialnie mówiąc dobicie leżącego. Jednak to w cale nie był koniec niespodzianek. Jak już wspomniałem, miasteczko Montepulciano znajduje się na wzgórzu. Zatem po pokonaniu owej góry nastała mała przerwa w postaci krótkiego zjazdu, a następnie należało się zmierzyć z finałowym podjazdem. Meta bowiem usytuowana została na malowniczym rynku, czyli najwyższym punkcie starego miasta. Finałowy podjazd początkowo asfaltowy, po przekroczeniu bram starego miasta zamienił się w brukowy, a nachylenie trasy gwałtownie wzrosło. Chyba większość z Was kojarzy metę Strade Bianche w Sienie. Tutaj sytuacja była identyczna, lecz z tą różnicą, że uliczki były bardziej kręte i węższe niż w Sienie. Tutaj znowu powrócę do słów organizatora. Jeżeli po prostu pojedziesz wyścig, wrócisz do domu bez wspomnień, lecz gdy po dotarciu do mety będziesz ujechany jak przysłowiowy koń po westernie, to taki wyścig zapamiętasz na długo. Nie sposób się nie zgodzić.

Trzeba przyznać, że ponad roczne przygotowywanie zarówno trasy jak i samej imprezy dały efekty. Swoje dołożyła także pogoda. Pełne słońce oraz temperatura ok. 25'C na pewno na pewno dołożyła mocnego plusa do całokształtu. 

Jak zwykle na imprezach tego typu bufety są dobrze zaopatrzone. Bananów, izotonika, żeli, ciastek, różnego rodzaju owoców do oporu. Każdemu wg smaku i potrzeb. Czy będę chciał tam wrócić? Zdecydowanie tak. Czy imprezę mogę polecić? Z pewnością.

Na koniec ważna informacja. Aby móc wystartować w wyścigu konieczne jest zaświadczenie o stanie zdrowia podpisane przez lekarza.

Więcej szczegółów na temat imprezy znajdziecie na stronie http://gfnyitalia.com.


o autorze

Szymon Barczyk

Powiązane galerie

komentarze

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl