Test porównawczy oświetlenia rowerowego

 

Pogoda nam się ostatnio poprawiła, a temperatura sprawiła, że chętniej zdejmujemy rowery z trenażerów i zaczynamy jazdę w terenie. Jednak to nie to samo co latem i o 18.00 już jest ciemno. Przetestowaliśmy 4 ciekawe produkty...
Przyda się wtedy jakieś dobre oświetlenie. Pół biedy z tyłem, o który jednak też musimy zadbać. Jeśli coś już miga to jesteśmy widoczni. Gorzej z przodem. Tu musi trochę tego światła być, jeśli mamy sprawnie dotrzeć do domu. Oferta rynkowa przedniego oświetlenia jest olbrzymia. Lampki z żarówkami odchodzą już do lamusa, ustępując miejsce mniejszym, wydajniejszym i bardziej energooszczędnym konstrukcjom diodowym. Tu jednak rozbieżności są dość spore. Pomijam lampki, które mogą Ci jedynie oświetlić wnętrze plecaka, jak szukasz pompki. Nie ich dotyczy ten artykuł. Najlepsze konstrukcje z punktu widzenia jakości światła są konstrukcje z akumulatorem na zewnątrz. Jednak są to urządzenia, które dość sporo ważą, mają niestandardowe akumulatory i cenę potrafiącą zwalić z nóg. Skupmy się zatem na lampkach mieszczących się pomiędzy tymi dwoma grupami, a które swoim rozmiarem, wagą i mocą światła będą potrafiły skutecznie zapewnić nam widoczność i doprowadzić bezpiecznie z treningu. Do testu otrzymaliśmy kilka produktów dwóch producentów. Są to urządzenia niewielkich rozmiarów dysponującą całkiem przyzwoitą jakością światła i rożnymi podejściami w kwestii wykonania. Żeby rzetelnie przeprowadzić test, sprawdziliśmy jak się je używa w praktyce, jakiej jakości są użyte materiały z których je wykonano ale przede wszystkim ile naprawdę dają światła i na jak długo ono nam wystarczy. Tu wyłania się podstawowy problem. Wszystkie z testowanych urządzeń zasilane były trzema akumulatorkami AAA. Maksymalna pojemność tego typu ogniw to obecnie 1000 - 1100 mAh. Baterie mają większą - ok. 2500 mAh. W teście użyłem dobrej klasy akumulatorów GP oraz dość tanich baterii o pojemności 2400 mAh. Wyniki uzyskane na bateriach są zaledwie nieco lepsze od tych uzyskanych na akumulatorach, przedstawię więc tylko jeden wykres rozkładu oświetlania w czasie. Wyszedłem z założenia, że większość z nas będzie używała jednak akumulatorów ze względu na ekonomikę i możliwość powtórnego ich użycia. Lektura wykresów powinna wyjaśnić dlaczego polecamy akumulatory. O tym jednak później. Przyjrzyjmy się zatem testowanym konstrukcjom.

Mactronic Scream



Lampka odstająca od reszty urządzeń świetnym designem i użytymi materiałami. Obudowę wykonano z aluminium lotniczego, anodowanego na oliwkowy kolor. Jest ona wykonana naprawdę dobrze, a opakowanie w jakim jest dostarczana powoduje, że świetnie nadaje się na elegancki prezent. Wraz z samym urządzeniem otrzymujemy zestaw dodatkowych pierścieni, które możemy wymiennie stosować oraz mocowanie na kierownicę. Jako jedyna z testowanych urządzeń ma regulację szerokości strumienia światła. Do celów porównawczych ustawiłem ją na środkowe położenie. Lampka dysponuje kilkoma trybami świecenia - Światło stałe o pełnej mocy, o połowie oraz małej mocy, błyski stroboskopowe oraz tryb SOS, którego nikomu nie życzymy aby mieli potrzebę użycia. W środku obudowy ukryto diodę Cree o mocy 3W, której efekty działania rozpraszane są przez sporej średnicy soczewkę. Za design przyznajemy maksymalną ilość punktów - 5. Nieco gorzej jest z jakością światła. Choć urządzenie dysponuje naprawdę sporą mocą, to światło nie jest idealnie rozproszone, dzieląc się na 2 części - strumień główny oświetlający drogę, następnie mamy dość spory ciemny pas a następnie jasny wąski okrąg. Winą za taki stan rzeczy obarczam brakiem odbłyśnika przy diodzie. Celowo napisałem brak, bo malutka blaszka wokół diody nie spełnia swojego zadania. Dla mnie idealne światło to oczywiście te dużej mocy, ale które oświetli nam zarówno drogę, jak i pobocze. Jako poziom odniesienia przyjąłem wartość 700 luxów, jako wystarczający do bezpiecznego poruszania się, ale bez szaleństwa. Testowane urządzenie miało parametry powyżej tej granicy zaledwie przez 50 minut, za to przy pełnej mocy 170 lumenów. Przy połowie mocy było już lepiej - 2 godziny pracy to przyzwoity wynik, ale może być za mały, żeby wystarczył na powrót, tym bardziej że w niskich temperaturach akumulatory wykazują krótsze działanie. Szkoda, bo urządzenie bardzo mi się podobało wizualnie. W jakości światła przyznajemy ocenę 3 , za moc 5, a za czas działania 2,7 punkta.

Princeton Push



Kolejne urządzenie w teście, jednak o zupełnie innej konstrukcji. Aluminiowy jest jedynie przód w którym mieści się 1 W dioda Philipsa oraz ciekawie zaprojektowana soczewka z kolimatorem. Druga część wykonana z tworzywa to już pojemnik na baterie oraz włącznik trybów świecenie. Na bokach obudowy umieszczono dodatkowe pulsujące źródło światła w kolorze czerwonym, które jednak może zostać wyłączone. Urządzenie pracuje w trzech trybach - pełna moc, połowa oraz światło pulsujące. Obudowa choć z tworzywa to jednak przyzwoitej jakości. Ma jednak 2 wady. Pierwsza to sposób montażu przedniej i tylnej części obudowy. Złączenie obu w całość następuje przez przekręcenie obudowy, przy jednoczesnym dociśnięciu do siebie. Jednak połączenie to odbywa się na odległości niecałego centymetra. Nie zdarzyło mi się żeby się rozłączyło, jednak chociaż 1 obrót o 360 stopni zapewniałbym moim zdaniem większą pewność. Kolejną wadą obudowy jest mocowanie do kierownicy. Choć sama obejma mocująca jest przyzwoicie zaprojektowana, to sanki w ktore wsuwamy lampkę są moim zdaniem za delikatne, a klik z jakim zaskakuje lampa zbyt płytki. Moim zdaniem 1 lepsze uderzenie lub próba montażu podczas błotnistej wyprawy skończy się szukaniem lampki wokół miejsca zdarzenia. Jednak do światła generowanego przez urządzenie nie można się przyczepić. Jest idealnie rozproszone, zapewniając ładny strumień o sporej mocy. Światło powyżej 700 luxów utrzymuje się przez 175 minut, co powinno pozwolić na spokojny powrót wieczorem. Za obudowę przyznajemy 3,5 ale jakość światła oceniamy na 5, czas działania to 4. Za moc światła również przyznajemy 4 punkty.

Princeton EOS



Już nie nowość w ofercie, ale rozumiem dlaczego ciągle w niej się znajduje. Po prostu to świetnie przemyślane urządzenie. Możemy je stosować jako oświetlenie na kierownicę, ale również jako czołówkę zarówno na kask wentylowany jak i orzeszek. Umożliwia to zestaw dołączonych akcesoriów.
Konstrukcyjnie to coś z zupełnie innej beczki. W przeciwieństwie do modeli opisanych wyżej baterie umieszczono prostopadle w stosunku do kierunku świecenia. Obudowa jest więc krótsza ale szersza. Dodatkową jej zaletą jest wodoodporność - nie będzie więc strachu podczas powrotu nawet w czasie ulewy. Obudowa choć z tworzywa jest wykonana bardzo dokładnie, a sam plastik jest bardzo wysokiej jakości. Zamknięcie obudowy następuje poprzez skręcenie dwóch części, połączonej zawiasem do siebie. Śrubkę można spokojnie skręcać palcami, jednak jeśli nie chcesz ściągać rękawiczek to możesz skorzystać ze specjalnie zaprojektowanej końcówki na regulatorze obwodu paska. W przeciwieństwie do modelu Push, soczewka w EOS'ie jest matowa, jednak zaprojektowana na tej samej zasadzie. To się po prostu sprawdza. Światło jest dobrze rozproszone, choć słabsze niż u poprzednika. Starcza go jednak na 180 minut, po czym ilość światła generowanego przez diodę zaczyna się zmniejszać. Urządzenie pracuje w 4 trybach - pełna moc, połowa, światło pozycyjne i pulsujące. Za czas świecenia przyznajemy 5, za jakość 4, za moc 3 a za obudowę 4. Dlaczego tak? Dlatego że choć zaczep jest rozwiązany identycznie jak w modelu Push, to jednak możliwości używanie lampki jak czołówki, lub możliwości zaczepienia o cokolwiek na czym możemy owinąć taśmę velcro, podnosi ilość zastosowań, czyniąc testowanie urządzenie najbardziej uniwersalnym, choć nie pozbawionym wad.

Mactronic Outdoor Pro



Kolejna czołówka w naszym teście. Tym razem jest to urządzenie dedykowane do noszenia na głowie. Dysponuje jednak szeregiem funkcji, których brak u konkurencji. Inna jest też jej konstrukcja. Urządzenie składa się z 2 części - przedniej i tylnej działających niezależnie od siebie. Tylna część to pojemnik na baterie oraz czerwona lampka działająca w 2 trybach - stałym i pulsującym. Ta część urządzenia połączona jest kablem, dostarczając napięcie do wielofunkcyjnego przodu. Przednia część lampki również wykonana z tworzywa udostępnia wiele trybów pracy - praca na pełnej mocy z użyciem diody głównej, praca w trybie oszczędnym za pomocą dwóch diód niskiej mocy, światło sygnalizujące SOS generowane przez wspomniane małe diody oraz tryb którego możemy używać np do czytania mapy, realizowany przez czerwoną diodę. Bardzo ciekawą opcją jest przełączanie się pomiędzy trybem dużej mocy i trybem z czerwoną diodą przez machnięcie ręką przez przednią częścią. Zamontowanie fotoceli to bardzo dobry pomysł. Możliwa jest także regulacja kąta świecenia, dzięki dwuczłonowej obudowie, umożliwiającą obrót w pewnym zakresie jednej części względem drugiej. Choć tworzywo zastosowane w konstrukcji jest całkiem dobre, to jednak samo zamknięcie baterii jest już słabe. Żeby zamknąć obudowę musimy je ścisnąć do siebie a następnie przekręcić. Jednak sam zaczep jest na tyle słaby, że połączenie siły działającej od wewnątrz obudowy wraz z niewielkim uderzeniem obudowy powoduje że zaczep po prostu się wyłamał. Jeśli nie masz przy sobie taśmy klejącej żeby obkleić tylną część z bateriami to będziesz wracał po ciemku. Nie wyobrażam sobie sytuacji gdy upadamy z roweru, lub grotołaz uderzy się w głowę i pozostanie bez światła.



Za obudowę przyznajemy 1 punkt, a mogłobyć o wiele lepiej. Do momentu uszkodzenia dawałem 4. Co do samego światła. Podobnie jak w modelu Scream mamy dużo dobrego światła skupionego jednak na dość niewielkiej powierzchni i świetlną obręcz przesuniętą wokół centrum. Mactronic powinien przemyśleć problem odbłyśników. Światło w zakresie uznawanym za dopuszczalne utrzymuje się przez ok. 200 minut. Za jakość światła dajemy 2, a za moc i czas pracy 5. Poprawienie odbłyśnika i mocowania obudowy i ocena będzie o wiele wyższa. Dobrym pomysłem byłby też montaż baterii z przodu i opcjonalne doczepianie tyłu, a przód gdyby miał możliwość montażu na kierownicy to byłby już wypas.

Zobaczmy teraz wykresy.



Jak wykonywaliśmy pomiary światła? W ciemnym pomieszczeniu, ustawiliśmy źródło światła w odległości 1m od planszy. Pomiar dokonywany był co 10 minut wysokiej klasy światłomierzem z płaską nakładką. Dlaczego tak? To proste. Nie interesuje mnie jakie światło generowane jest przez diodę i ile lumenów się da wycisnąć. Ważne dla mnie jest to ile tego światła dociera do celu, czyli w naszym przypadku podłoża. Kolejną istotną kwestią jest czas w którym urządzenie spełnia swoją funkcję. Wszystko macie powyżej. Oś pionowa to luxy, oś pozioma to czas w minutach.

A teraz przyjrzyjmy się zdjęciom, jak rozkłada się światło w ciemnym lesie...

Mactronic Scream - szeroki kąt

Mactronic Scream - wąski kąt

Mactronic Scream - średnie ustawienie


Princeton Push - światło ustawione na nieco dalszy plan

Princeton Eos - ustawienie na dalszy plan


Princeton Eos - ustawienie przed koło

Mactronic Outdoor Pro

Czas na wyniki

Mactronic Scream


Jakość Światła 3
Czas pracy 2,7
Moc 5
Obudowa 5



Princeton Push

Jakość Światła 5
Czas pracy 4
Moc 4
Obudowa 3,5



Princeton EOS

Jakość Światła 4
Czas pracy 4,5
Moc 3
Obudowa 4



Mactronic Outdoor Pro

Jakość Światła 2
Czas pracy 5
Moc 5
Obudowa 1



Zwycięzcą naszego testu został Princeton PUSH i tą lampkę polecamy. Ale... Testy pokazały, że każdy z produktów ma jakieś słabsze strony. W przypadku Mactronica jest to kwestia optyki, w Przypadku Princetona to mocowanie. Jedno i drugie jest ważne bo wpływa na bezpieczeństwo. Jeśli producenci wezmą sobie do serca nasze uwagi i poprawią kilka szczegółów w swoich konstrukcjach będziemy mieli naprawdę w czym wybierać. Jeśli o mnie chodzi to idealnym połączeniem była by obudowa i mocowanie Mactronica Scream, ze światłem Princetona Push i czasem pracy Mactronica Outdoor Pro. Nie miałbym wątpliwości przyznać po 5 w każdej ocenie składowej. Tak więc do dzieła...

komentarze

WiadomościWszystkie

WydarzeniaWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl