Góra, dół, góra i burza. Majka Days dzień pierwszy.
Rafał Majka to świetny zawodnik w kolarskim World Tour, ale nie wszyscy wiedzą że to również sympatyczny, otwarty i szczery facet, z którym można porozmawiać o wszystkim i o niczym. I takim otwartym na kibiców jest również ambasadorem wyścigu, który już drugi raz odbył się w jednej z najbardziej atrakcyjnych turystycznie miejscowości w naszych górach. Krynica Zdrój po zmianie daty wyścigu odmiennie do zeszłej edycji przywitała wszystkich kolarską pogodą ze słońcem i temperaturą w okolicach 20 st C. Pakiecik startowy jaki odbieraliśmy w bardzo szybkim biurze zawodów w Hotelu Prezydent był bardzo konkretny dla zawodnika. Rasowy batonik, isotonik, świetny bidon, miodzik, kupony rabatowe, numery na sztycę z chipem, czy oliwka do łańcucha. Wszystko co może się przydać podczas weekendu startowego.
Warunki do startu w jeździe indywidualnej na czas wręcz wymarzone. I zdecydowana większość kolarzy amatorów, masters którzy meldowali się na linii mety podjazdu pod Jakubik przyjeżdżała zadowolona z jazdy i sucha. Ostatnia część zawodników, wśród których upatrywano faworytów do wygranej, miała mniej szczęścia. Zapowiadana burza z deszczem, którą wszyscy niemal próbowali zaczarować i przesłać w inny rejon spadła na linię startu i dalszą część trasy dodając spore, dodatkowe wyzwania zawodnikom. A trasa nawet w suchych warunkach zmuszała każdego do wzniesienia się na swoje wyżyny. Ponad 14 km dość ciężkiej trasy zbudowanej z dwóch podjazdów, jednego szybkiego zjazdu, technicznego przejazdu przez rynek miasteczka po ciężkim bruku były chyba wszystkim, co można ciekawego zaserwować kolarzom.
Na liście startowej pojawiło się grubo ponad 200 zawodników i od godziny 9 rano startowali co 30 sekund, by od samego startu wspinać się na szczyt Romy. Wachlarz sprzętowy obserwowany na linii startu był tak szeroki, że ciężko było już prorokować jaki sprzęt będzie górą na linii mety, rowery klasyczne szosowe, rowery w pełni wyposażone do jazdy na czas. Ostatecznie najszybszy okazał się specjalista od tego typu prób, zwycięzca również ubiegłorocznej imprezy Jarosław Górecki z Kolarski.EU . Czas jaki uzyskał na mecie można śmiało określić jako nokaut, gdyż kolejny z zawodników Grzegorz Warchoł z Krzepa Tarnów stracił do niego aż 41 sekund, a trzeci na podium OPEN Jakub Haligowski z In Mogilany Cycling Team kolejne 3 sekundy.
Wmieszane w tłum zawodników na trasie walczyły z czasem również kobiety, które nie ustępowały swoją ambicją i wytrenowaniem wielu zawodnikom. Dwie faworyzowane zawodniczki walczyły niemal "łeb w łeb" jednak góra ostatecznie okazała się Karolina Kukuła z Profidea Kraków, druga była Magdalena Czusz z 72DWindsport Team. Trzecia na podium OPEN powędrowała Beata Prusak z Regen Team. Turystyczny deptak w okolicy podium zapełnił się kibicami i bliskimi zwycięzców i spora grupa obserwowała i oklaskiwała najlepszych po dzisiejszym wyścigu. Jak nas zapewnił jeden z zawodników schodzących z podium, po zaglądnięciu do torby "warto było wyciskać wysokie watty".
Spotkany na linii startu Jakub Haligowski po wyścigu podzielił się z nami swoim komentarzem .
Czekałem na ten wyścig od początku roku, bo tu z trenerem planowaliśmy pierwszy szczyt formy w tym sezonie. Praca na treningach została potwierdzona, z czego jestem bardzo zadowolony i zmotywowany do dalszej pracy. Trasę czasówki znałem bardzo dobrze. Kluczem do sukcesu było odpowiednie rozłożenie sił, gdyż ostatni podjazd weryfikował wszystko. Dałem dziś z siebie 110% i po prostu cieszyłem się kolarstwem, bo przecież o to w tym wszystkim chodzi
Jutro od rana kolarze znowu opanują centrum Krynicy Zdroju, by wspinać się pod Krzyżówkę a tam rozdzielać swoje tracki na trzy oddzielne wyścigi. Pogoda zapowiada się nieco lepsza niż w sobotę i walka na trasach powinna dostarczyć wielu emocji.
Pod tym linkiem znajdziecie wyniki z jazdy na czas : Majka Days ITT
komentarze