Gwiazda Południa i Konstelacja Emocji
Organizowane przez tego znakomitego kolarza imprezy sportowe od zawsze charakteryzują się świetnie przygotowanymi trasami. W przygotowanie każdej nich angażuje się on osobiście – nie tylko planując je na mapie, ale także przejeżdżając je. Ponad 800 000 kilometrów w nogach daje mu olbrzymią przewagę nad konkurencją: intuicyjnie czuje, którędy poprowadzić swoich zawodników, by start w maratonie przyniósł im maksimum satysfakcji. Jedyna kalkulacja, do jakiej ucieka się Cezary Zamana, to prosta kalkulacja długości dystansu. Cała reszta to przede wszystkim kierowanie się sercem, nie rozumem. Dlatego trasy na imprezach Zamana Group tak łatwo pokochać.
Wspomnień czar
Nie inaczej jest z Gwiazdą Południa, kto wie czy nie najbardziej emocjonującą etapówką, jaką polskim miłośnikom rowerów zaproponował Cezary Zamana. Ta rozgrywająca się w cieniu majestatycznej Babiej Góry impreza przebojem wdarła się do grona ulubionych maratonów, z roku na rok rozkochując w sobie coraz więcej i więcej zawodników. Ale i dla samego jej dyrektora sportowego, Gwiazda Południa budzi niemałe emocje. „To w tych okolicach startowałem w wyścigach, ścigając się w zawodowym peletonie. Trzykrotnie wywalczyłem zwycięstwo w Memoriale Henryka Łasaka, przejeżdżając m.in. przez Stryszawę, która dziś jest etapem w Gwieździe Południa” – wspomina kolarski mistrz Polski. Warto jeszcze dodać, że to właśnie na koncie Cezarego Zamany pozostaje najwięcej zwycięstw w tym wyścigu.
Szybsze bicie serca
Podobną satysfakcję na pewno odczują nie tylko zwycięzcy czterodniowej etapówki – ale wszyscy ci, którym uda się 15 lipca przekroczyć metę w Zawoi, będącej ostatnim przystankiem Gwiazdy. Bo w wypadku tego wyzwania nie chodzi o triumf w klasyfikacji generalnej. Istotniejsza jest radość płynąca po pokonaniu pierwszego dziko stromego podjazdu w Stryszawie, gdzie kłopot z podjazdem miewają i samochody. Albo ze zdobycia Jałowca (1111 m n.p.m.), jednego z najbardziej charakterystycznego szczytów południowej Polski. Ale w euforię wprawią nie tylko elementy wspinaczkowe. Równie intensywne doznania gwarantują zjazdy. Jak choćby osławiony zjazd w Wełczy (etap w Zawoi), który wywołuje potężny zastrzyk adrenaliny nawet u najbardziej doświadczonych kolarzy. Co roku dojeżdżający do niego zawodnicy wahają się: zsiąść czy nie zsiąść.
Sportowa złość
Trasy Gwiazdy Południa ukazują surowe piękno gór. Nie brakuje tu fragmentów, gdy natura pokazuje swoje mniej przyjazne oblicze. Zdradliwe kamienie, złośliwe korzenie, z pozoru niewinnie wyglądające kałuże. Nie ma więc co się dziwić, że nierzadką emocją wśród zawodników jest gniew. Ciśnienie rośnie, gdy Matka Przyroda nie daje za wygraną. I stawia opór, nie chcąc dać się pokonać. W takim zderzeniu między ambicją kolarza a uporem natury zwyciężyć może tylko bardziej zdeterminowana strona. Widać to znakomicie było, gdy w środku lata na zawojskim etapie temperatura spada do marnych kilku stopni, zacina deszcz, a opony bezradnie ślizgają się na niekończących się podjazdach. Nikt jednak nie odpuszczał. Rozerwany na grupki peleton parł konsekwentnie do przodu. Paradoksalnie, niejednokrotnie bywało i tak, że to właśnie gniew dodawał siły i motywował do większego wysiłku. Przeklinający na prażące słońce, tumany kurzu i szaleńczy przeplataniec zjazdów i podjazdów w Makowie Podhalańskim zawodnicy na przekór wszystkiemu jeszcze mocniej naciskali na pedały. A na mecie, tuż obok uroczego makowskiego rynku, grymas złości przechodził w uśmiech ulgi.
Co cię nie zaskoczy, to cię wzmocni
Przez cztery lipcowe dni Gwiazdy Południa zdarzyć się może wszystko. Dlatego nie będzie zaskoczeniem stwierdzenie, że kolejną częstą emocją jest właśnie… zaskoczenie. Zaskoczenie na gwałtowne zmiany pogody. Zaskoczenie na nagle roztaczające się z Jałowca widoki na pobliskie Tatry. Zaskoczenie na błyskawicznie zużywające się opony czy rozregulowujące się dźwignie od hamulca. Ale bywają też pozytywne niespodzianki. Jak ta na tradycyjnym wieczorku zapoznawczym, gdy przy ognisku bawią się zawodniczki i zawodnicy. Albo gdy próbuje się smakołyków od podbabiogórskich gospodyń wiejskich, które na każdy etap pichcą swoje najlepsze potrawy i przekąski.
Dla wielu startujących w Gwieździe Południa największą niespodzianką pozostaje to, że udało się im pokonać cztery etapy. Okazuje się, że wyzwanie przygotowane przez Cezarego Zamanę budzi wśród kolarzy nieodkryte dotąd pokłady sił. Dzięki nim udaje się pokonać i dynamiczną czasówkę zwieńczoną wyczerpującą serpentyną, i pierwszy klasyczny górski etap w Stryszawie z wjazdem na Jałowiec, i wiecznie zasnutą mgłą i deszczem Zawoją ze zjazdem w Wełczy, i nie dający ani chwili czasu na odpoczynek etap w Makowie Podhalańskim.
To właśnie dla przeżycia tych emocji warto wybrać się na Gwiazdę Południa. Osobiste zaangażowanie Cezarego Zamany, kalejdoskop wyzwań, piękno dzikiej przyrody i góralski klimat czynią z Gwiazdy Południa nie tyle etapówkę, co kolarskie doznanie. Takie, którego nie zapomina się przez długi, długi czas.
Gwiazda Południa
12-15 lipca 2018
- Prolog – czasówka w Stryszawie (7 km)
- I etap – Stryszawa (1/2 Pro 33 km, Pro 54 km)
- II etap – Maków Podhalański (1/2 Pro 23 km, Pro 30 km)
- III etap – Zawoja (1/2 Pro 32 km, Pro 52 km)
Więcej informacji na stronie Zamana ( www.gory.zamanagroup.pl ).
komentarze