​Bike Challenge – przerwana zła passa?

W kwietniu zaczął się nagłaśniać temat Bike Challenge w Poznaniu. Podeszłam do tego tematu dość sceptycznie. Wielu znajomych kolarzy startowało w ubiegłych latach, opinie które dało się słyszeć były w większości negatywne. Tłok, kraksy, słaba organizacja, wyłączenie miasta z ruchu, kilka tysięcy osób wokół poznańskiej Malty… Nie brzmiało to zachęcająco. Na korzyść przemówiła jednak bliskość wyścigu (40 km od domu) oraz świadomość, że mógłby to być nie tylko mój pierwszy wyścig na szosie (więcej debiutantów=raźniej). Zdecydowałam więc i za chwilę miałam numer 1202.

W międzyczasie organizator odwołał edycję we Wrocławiu, tłumacząc się bezpieczeństwem zawodników. Jeśli był to faktyczny powód to ukłony w stronę osób decyzyjnych, choć ogłoszenie tego kilka dni przed startem nie było dobrym zagraniem.

Ale wracając do Poznania… Został dopracowany każdy najmniejszy szczegół, łącznie z zamówieniem pogody – słońce utrudniało pokonanie dystansu, odpuścił za to wiatr który można było wyczuć jedynie na otwartych odcinkach. W sektorach startowych nie było tłoku, jednak i w tym roku wystąpiło opóźnienie (przykładowo sektor  d wystartował o 12:20 zamiast zapowiadanej 12:00, sektor  g o 12:30). Trasa bardzo dobrze zabezpieczona. Obok strzałek stali „stewardzi” w jednolitych kamizelkach wskazując drogę. Na najdłuższym dystansie 3 bufety – tym razem dla nikogo wody i izotonika nie zabrakło w przeciwieństwie do roku ubiegłego (plus za wydawanie wody w butelkach z korkiem zamiast kubeczków), niestety nie można było znaleźć tam nic do jedzenia – bananów, żeli ani ciastek. O większych kraksach nie było słychać – widocznie w tym roku wystartowali bardziej doświadczeni zawodnicy, nauczeni zdarzeniami  lat poprzednich :)

Po przejechaniu przez linię mety, do miasteczka zawodów mieliśmy około kilometra wzdłuż Malty, gdzie zapewniony był strzeżony (obowiązkowy) parking rowerowy. Organizator uniknął dzięki temu zamieszania z rowerami w strefie zawodnika, gdzie wydawane były posiłki BodyChief (tortilla z kurczakiem i ciasto marchewkowe – plus za gastronomię!) a dla pełnoletnich uczestników – zimna Fortuna :)

Jeśli chodzi o zablokowanie miasta - tego typu imprezy mają wielu wrogów. Pytanie czy paraliż głównych ulic na 3-7 dni w roku faktycznie jest problemem, czy buntują się osoby które najmniej do czynienia mają ze sportem poza interwałami w galeriach handlowych? Początek trasy PBC faktycznie przebiegał przez główne węzły komunikacyjne co mogło utrudniać poruszanie się samochodom. Myślę że można było dużo lepiej poprowadzić trasę, omijając przejazd ulicami Poznania i dokładając te 5 km w trasie. 

Uważam, że impreza jest naprawdę godna polecenia, zarówno dla debiutantów jak i bardziej doświadczonych kolarzy. Do wyboru trzy dystanse: 18, 50 i 120 km. Przyznając szczerze, to już czekam do kolejnej edycji :)

Najszybszy zawodnik na mecie pojawił się z czasem 2:44:24

Najwolniejszemu uczestnikowi pokonanie trasy zajęło 5:57:27

Redakcję Velonews.pl reprezentowała Anna Olszańska (debiut w wyścigu szosowym) która dotarła z czasem 3:39:22

poniżej pierwsza dwudziestka open dystansu 120 km

fot. Fotografia Tomasz Szwajkowski; Lecznica Rowerów; Maratomania


o autorze

Anna Olszańska

Anna Olszańska – studentka Politechniki Poznańskiej. W kolarskim świecie aktywna od 6 lat. Wciąż staje przed trudnym wyborem, czy uczestniczyć w życiu kolarzy zza obiektywu, czy znad kierownicy. Na portalu odpowiedzialna za relacje fotograficzne...

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl