Rafał Nogowczyk pierwszy w drugim dniu etapówki Gwiazda Południa w Stryszawie
W drugim dniu zawodnicy mieli do pokonania ponad 52km oraz 2000m w pionie. Rafał Nogowczyk z Kreidler FAN-SPORT MTB Racing Team, dziś nie miał sobie równych i w pięknym stylu WYGRYWA dzisiejsze zawody. Marcin Paprocki plasuje się na 5 miejscu OPEN i 4 w swojej kategorii wiekowej.
Rafał Nogowczyk:
"Po przeczytaniu (nie pamiętam gdzie), że trasy Gwiazdy Południa są podobno dość fajne zdecydowałem się na start. Wyścig miał być po prostu dobrym treningiem w górach..
Pierwszym etapem była jazda indywidualna na czas pod górę. Zawsze tego typu starty wychodziły mi dość dobrze i w sumie z osiągniętego czasu byłem dość zadowolony. Ale osiągnięty wynik wystarczył tylko na 3 miejsce open i o ile strata do 2 zawodnika była minimalna, to do pierwszego straciłem aż 46 sekund… Dużo, jak na taki etap i nie rokowało to dobrze na kolejne dni, no ale skoro miał być tylko trening, to nie ma się co przejmować. Sama trasa OK, trochę asfaltu, trochę terenu, ale to tylko podjazd.
Przed drugim etapem nastawiałem się na walkę (trening treningiem, ale lubię wygrywać), chociaż przez dogrywkę i karne nie bardzo się wyspałem… To był najdłuższy etap, do przejechania co prawda tylko 52 km, ale około 2000 m w pionie. Na starcie kilku młodych poszło dość ostro, ale na płaskim i tak wszyscy się utrzymali. Selekcja rozpoczęła się na pierwszym podjeździe – na pierwszej górce zostało trzech kolarzy. Od pierwszego dłuższego zjazdu rozpocząłem już samotną jazdę do mety. Na podjazdach dokręcałem, zjazdy starałem się jechać dość szybko. Jechało mi się bardzo dobrze, bez żadnych przygód aż do 43 kilometra, w którym zaczęły się problemy z żołądkiem. Całe szczęście obyło się bez przymusowej wizyty w krzakach. Na metę wjechałem z dość dużą przewagą i przed jutrzejszym etapem mam ponad 5 minut przewagi nad drugim zawodnikiem.
Sama trasa drugiego etapu była rewelacyjna. Były i techniczne podjazdy i zjazdy, single, łąki, kamienie – wszystko co powinno być w prawdziwym MTB. Trasa w niczym nie ustępowała MTB Trophy."
Marcin Paprocki: "Dzisiaj do przejechania mieliśmy 52 km na której organizator upchał 2 tysiące w pionie. Dla mnie etap ten był swoistym egzaminem dla organizatora - nie sztuką jest zrobić imprezę MTB w której będzie się jeździć asfaltem w górę i szutrówką w dół, sztuką jest wykorzystać potencjał terenu. Jak na debiut w górach Cezary Zamana spisał się na solidną 5 w szkolnej skali. Były podjazdy, które trzeba było robić spacerkiem i zjazdy po szybkich, krętych (a co za tym idzie - niebezpiecznych) asfaltach, ale czy Beskidzka konkurencja takich nie ma? Po za tym z czasem można to poprawić i zrobić etap na 6. Jeśli chodzi o przebieg zawodów to już pierwszy podjazd pokazał wszystkim o co chodzi w górach. Sztajfa jaką zafundował organizator pięknie zweryfikowała zapędy sprinterów. Ja z doświadczenia (trzykrotnie brałem udział w MTB Trophy) wiedziałem, że nie ma co się szarpać - włączyłem tempomat i jechałem swoje. Szło mi całkiem nieźle. Zarówno na podjazdach, jak i zjazdach - na których zdecydowanie odrabiałem straty z początkowych podjazdów... kiedy po ok. 2:30h mnie odcięło. A w zasadzie - praktycznie wyłączyło mi prąd. Niestety - właśnie na wyścigi do 2:30 czuję się fizycznie przygotowany. Ostatecznie nie straciłem wiele i zakończyłem rywalizację na piątym miejscu OPEN i czwartym w kategorii MM2."
komentarze