Żywność liofilizowana jak to smakuje!?
W ostatnim czasie na naszym portalu sporo dużo uwagi poświęcamy diecie, odżywianiu, stąd też nieprzypadkowo test żywności liofilizowanej, gdy jakiś czas temu usłyszałem to pojęcie kompletnie nie wiedziałem o co w tym chodzi...
Dlatego zanim zacznę opisywać moje odczucia odnośnie produktów, które do mnie trafiły od LyoFood, wypadałoby wytłumaczyć w czym rzecz. W tym celu posłużę się stroną polskiego producenta firmy Lyofood (www.lyofood.pl) z Kielc, na której w dość jasny sposób opisane jest całe zagadnienie.
Czym jest liofilizacja?
Proces liofilizacji polega na kontrolowanym dostarczaniu ciepła do zamarzniętego produktu w próżni, tak aby umożliwić zamarzniętej wodzie w produkcie przejście bezpośrednio ze stanu stałego do stanu lotnego (czyli umożliwić parowanie lodu).
Aby proces mógł zakończyć się sukcesem liofilizacja powinna trwać od 16 do 24 godzin. Poprzez odwodnienie, posiłek traci ponad 90% swojej pierwotnej wagi a zawartość wilgoci w końcowym produkcie jest zredukowana do 2%.
Jeśli liofilizowany produkt jest szczelnie zapakowany, żywność może być przechowywana przez wiele lat.
Wysoka wartość odżywcza
Liofilizowane posiłki są wysokokaloryczne. Dodatkowo produkty zachowują swoje naturalne wartości mineralne i witaminy. Spożycie posiłku LYO EXPEDITION daje energię na długotrwały wysiłek.
Długi termin przydatności do spożycia
Posiłki LYO EXPEDITION mogą być przechowywane przez długi czas. Brak wody, która zostaje usunięta podczas procesu liofilizacji uniemożliwia rozwój mikroorganizmów. Dodatkowo każda torebka jest hermetycznie zamknięta i zawiera pochłaniacz tlenu.
Myślę, że powyższe informację przybliżyły trochę zagadnienie liofilizacji. Początkowo gdy usłyszałem o gotowych posiłkach w „proszku”, to jedynie co przyszło mi do głowy ogólnie dostępne w sklepach gotowe dania, które nie uważam za zdrowe, a do tego że mogą być smaczne… Gdy dotarła paczka z różnymi daniami, to na pewno patrząc na opakowanie widać, że jednak może w środku być coś innego niż sama chemia.
Postanowiłem na początek spróbować zupę/krem pomidorowy, nie będę ściemniał, początkowo byłem negatywnie nastawiony… Aby przygotować każde danie potrzebujemy wrzątek i łyżkę do dokładnego wymieszania. Po zalaniu wrzątkiem czekamy, w zależności od dania od 3 do 10min, aż będzie gotowe, rozrywamy opakowanie i można spożywać. Tutaj było moje wielkie zdziwienie gdy spróbowałem krem pomidorowy, gdyby mi ktoś to podał w restauracji na talerzu, to nie odgadłbym iż jest to danie liofilizowane, które wystarczy zalać wodą i gotowe. Może brakowało trochę przypraw, ale to już jest czepianie się :) Warto pamiętać iż jest to żywność , którą spożywamy w miejscach gdzie nie mamy dostępu do kuchni i udogodnień dnia codziennego :).
Kolejnym produktem który próbowałem była jaglanka z owocami. Co tu dużo mówić, jeżeli nie lubicie rzeczy przesłodzonych, a chcecie zjeść coś, co można szybko przygotować i będzie smakować naturalnie to zdecydowanie polecam, a do tego bardzo pożywny posiłek.
Fajnym uzupełnieniem mogą być tego dania i porannej owsianki owoce liofilizowane, ja dostałem w jednym opakowaniu truskawki oraz w osobnym owoce leśne (maliny, ostrężyny i jagody).
Warto spróbować, jeżeli praktykujecie mrożenie owoców, to prawdopodobne, że przestaną Wam w takiej formie smakować. Jest to całkiem inny smak niż popularne mrożonki. Są na tyle dobre, że można je traktować jako przekąskę. Oczywiście w ofercie Lyofood jest owsianka kokosa z jagodami, figami i nasionami chia. Super pożywne i smaczne śniadanie!
Z dań obiadowych przypadło mi do gustu farfale w sosie szpinakowo-serowym. Ciężko opisywać smaki i komuś narzucać swoje odczucia, ale jakbym miał do wyboru to danie po wyścigu, a 95% posiłków regeneracyjnych jakie serwują nam organizatorzy, to bez zastanowienia wybieram farfale.
Nie było tak, że wszystkie dania były godne polecenia - zdecydowanie nie przypadło mi do gustu „schab w koperku z ziemniakami bez laktozy”, nie ma co się tutaj rozpisywać – dla mnie smakuje kiepsko i tą potrawę będę z daleka omijał.
Ciekawą propozycją jest "ekomalina", czyli liofilizowane ekologiczne maliny. Aby wyprodukować 50g proszku potrzebne jest 400g świeżych malin. Ja to dosypuję do owsianki, ale można też wykorzystać ten produkt w napojach owocowych czy smoothie. Fajny smak - czuć, że mamy do czynienia z malinami, a nie tylko czymś co przypomina owoc z wyglądu czy koloru.
Jeżeli ktoś z Was będzie miał możliwość spróbować tego typu produktów, warto to zrobić i uprzedzenia odłożyć na bok. Cena może trochę odstraszać za danie główne (obiad) trzeba zapłacić od 27,90zł do 32,90zł, zupa kosztuje 19,99zł, eko-owoce od 10zł za owoce w całości do 24zł za eko-proszki. Jest to sporo, ale gdy jesteśmy na wyprawie w górach, gdzie nie mamy możliwości w wybieraniu różnorodnych dań, to jest to ciekawa propozycja. Głównym atutem jest to, że zajmują bardzo mało miejsca i niewiele ważą, co jest bardzo istotne podczas podróży i wypraw. Do przygotowania dania potrzebujemy wrzątek (nie zawsze) i łyżkę. Producent zapewnia, że jest to produkt w 100% ekologiczny i bez sztucznych konserwantów.
Jeżeli kogoś zainteresował temat, to po szczegółowy skład danych produktów odsyłam na stronę polskiego importera www.lyofood.pl
Oceny:
Praktyczność: 5
Sposób zapakowania: 5
Cena: 3
komentarze