Absa Cape Epic - zapowiedź i wywiad

Co roku zmieniająca się trasa, pomimo tego, że nie jest najbardziej wymagającą technicznie, wcale nie sprawia, że ukończenie etapówki jest proste. Rywalizację i walkę ze sobą utrudniają – dosłownie – piekielnie trudne warunki. Ogromny upał od samego rana i palące słońce sprawiają, że jest to wyścig dla prawdziwych twardzieli. Już od kilku lat w Afryce mamy swoich przedstawicieli – naszym flagowym zespołem jest Andrzej Kaiser jadący w parze z Dariuszem Mirosławem.

W tym roku 7 ciężkich etapów (+ 21-kilometrowy prolog) zostanie rozegranych w okolicach Tulbagh, Wellington, Stellenbosch oraz Meerendal In Durbanville. To już 12 rok rozgrywania tego legendarnego wyścigu – organizator zapowiedział jeszcze większą liczbę widowiskowych singletracków niż w poprzednich edycjach – aż 110km z 647km długości wyścigu.  Pomimo tego, że całkowita ilość kilometrów jest mniejsza niż w poprzednich latach, to organizator dołożył metrów w pionie. W bieżącym roku zawodnicy będą mieli do pokonania 14 950 m przewyższenia, co daje (wliczając czaszkę) około 1900 metrów na etap!

Poniżej skrócone informacje o przebiegu tras:

Prolog 21 km 650m

Etap 1 106 km 2300m

Etap 2 93 km 2200m

Etap 3 103km 2150m

Etap 4 73km 1850m

Etap 5 93km 2500m

Etap 6 74km 2100m

Etap 7 84km 1200m

Zapytałam Andrzeja Kaisera, jak nastawia się przed tegoroczną edycją.

Jak idą Wasze przygotowania? Stosujecie jakieś specjalne metody?

Przygotowujemy się nieustannie od listopada, podobnie jak w zeszłym roku. W przygotowaniach wspiera nas i towarzyszy Arek Kogut. Nieco ponad tydzień temu ukończyliśmy wraz z Darkiem Costa Blanca Bike Race. Pojechaliśmy tam bez parcia na wynik, po to, aby sprawdzić naszą formę oraz sprzęt, który niedawno dostaliśmy od sponsorów. Był to wyścig trudny technicznie, który okazał się doskonałym treningiem i wskazał, co jeszcze możemy doszlifować przed startem w Cape Epic. Ukończyliśmy go na piątym miejscu w kategorii M30, co dobrze wróży na nadchodzący start.

Do wyścigu zostały 4 tygodnie. Darek za tydzień wybiera się do Hiszpanii dopracować ostatnie kwestie, ja natomiast korzystam z wczesnych pogodowych objawów wiosny i będę trenował w okolicach domu.

Co jest najtrudniejsze w tym wyścigu? Pogoda, jego długość czy może specyficzny klimat?

Zdecydowanie najtrudniej znieść pogodę. Upał doskwiera cały dzień, a walki nie ułatwia wczesne wstawanie. 

Starty etapu mają miejsce o godzinie 7:00. Poza dniem prologu, codziennie wstajemy o 4:20 by przygotować się do etapu. Trudno o tej godzinie wmusić w siebie jedzenie w ilości, która wystarczy do kilkugodzinnej jazdy w trudnych warunkach. Trasy różnią się nieco od można powiedzieć „tradycyjnych” hiszpańskich etapówek, które można nazwać ciągłymi singlami. Na Cape Epic trzeba oddać organizatorom świetnie przygotowane trasy. Praktycznie w ogóle się one nie powtarzają, są perfekcyjnie dopracowane, niektóre odcinki są ręcznie wykańczane. Cechują się różnorodnością, na 720 kilometrów tras, tylko 30 to asfalty – w tym w większości to podjazdy.

Organizacja jest idealna – podczas zeszłorocznej edycji nie mogłem wyjść z podziwu, jak dokładnie dopracowany jest każdy szczegół. Miasteczka zawodów są zlokalizowane w polach, można powiedzieć że na farmach u miejscowej ludności. Pomimo to nie brakuje niczego. Na każdym etapie było coś, co zaskakiwało mnie jeszcze bardziej. Jest to ogromne przedsięwzięcie, w którym będę miał okazję wziąć udział po raz drugi, Darek już po raz czwarty.

Niestety nadal nie jest to wyścig, o którym mówi się na co dzień. Znajomi spoza kolarskiego towarzystwa nie wiedzą, dokąd i w jakim celu jadę. Nie jest to nagłaśniany wyścig poza rowerowymi mediami mimo tego, że na każdym etapie obstawiany jest przez fotografów i kamerzystów na motorach, w kilku helikopterach oraz rzeszy „stacjonarnych” mediów. 

Jakie macie plan na tegoroczną edycję?

W zeszłym roku ukończyliśmy rywalizację na 21 miejscu w elicie. Jechaliśmy z zamiarem ukończenia wyścigu, bez założonego celu jeśli chodzi o miejsce. Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego wyniku, szczerze mówiąc nie spodziewaliśmy się tak wysokiego miejsca. Wiemy, że w tym roku będzie bardzo ciężko utrzymać tę pozycję czy nawet ją poprawić, ponieważ na starcie stanie bardzo wielu dobrych zawodników światowej elity. CE to najwyżej punktowany wyścig UCI, kolarze więc będą zbierać jeszcze punkty do Igrzysk w Rio.

Chcemy przede wszystkim ukończyć wszystkie etapy z jak najmniejszą liczbą defektów. Z pewnością pomoże nam sprzęt, jaki dostaliśmy od sponsorów – Specialized Bicycles. To rowery godne pokazania się na tych trasach (miałem okazję testować go na Costa Blanca BR).

Na trasie widoki są niezapomniane – zupełnie inny klimat niż nasz europejski. Po trasach jeździ się (i podziwia) naprawdę świetnie, ale największą nagrodą jest  wjazd na metę po tylu kilometrach trudu.

Nasz niezawodny duet chciałby podziękować także osobom, które ich wspierają – firmie Vimar, która jest głównym organizatorem tego wyjazdu, Shimano za wsparcie sprzętowe – Andrzej w tym roku pojedzie na elektronicznym systemie Di2, Martombike za odzież oraz sklepom Fil-Bike Rzeszów i Wysepka Gdańsk.

Poza parą Kaiser i Mirosław, z Polski pojedzie jeszcze sześciu zawodników:

Życzymy wszystkim powodzenia, jak najmniej defektów, dużo sił, wytrwałości oraz jak najwyższych lokat!



o autorze

Anna Olszańska

Anna Olszańska – studentka Politechniki Poznańskiej. W kolarskim świecie aktywna od 6 lat. Wciąż staje przed trudnym wyborem, czy uczestniczyć w życiu kolarzy zza obiektywu, czy znad kierownicy. Na portalu odpowiedzialna za relacje fotograficzne...

komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl