Fabric Waterbottle - dla maniaków wagi

Koszyczek i bidon to dwie nieodłączne rzeczy - jedna bez drugiej nie może funkcjonować. Czy aby na pewno?

W swoim rowerowym życiu widziałem już wiele koszyczków oraz wiele bidonów. Niektóre mniej, niektóre bardziej udane konstrukcje miały za zadanie jedno: dostarczyć mojemu organizmowi płynów, w trakcie gdy ja beztrosko sobie pedałowałem. Rzecz prosta i banalna jak przysłowiowa "budowa druta". Trzeba jednak przyznać, że zadanie to nie zawsze dochodziło do skutku, gdyż albo butelka miała kiepski dziubek i nie dało jej się otworzyć, albo koszyczek był za wąski i wyciągnięcie bidonu graniczyło z cudem, itp., itd. 

Bywały też takie sytuacje, gdzie wszystko do siebie pasowało, jedynym problemem była waga zestawu, znacząco przekraczająca ludzkie pojęcie. No może gdybym nie był takim detalistą... Ale jestem. I nic na to nie poradzę. Taki trochę rowerowy pedant, który lubi mieć porządek w rowerze. I w samochodzie. I chyba nie w życiu ale na ten temat to by się bardziej moja żona mogła wypowiedzieć, a nie ja. Zostawmy jednak poniekąd ten wątek i przejdźmy do meritum sprawy.

Fabric swoją przygodę z rowerami zaczął od produkcji siodełek. W tym roku obok kolekcji siodełek pojawił się bidon. Z dwoma śrubkami, które służą za koszyczek: po prostu przykręcamy je w miejsce mocowania koszyczka i już. Bidon osadzamy na nich i cieszymy się najlżejszym na świecie patentem, ważącym bagatela 1,5g. Tune Wassertrager został zdetronizowany i nie zanosi się, aby jakakolwiek firma była w stanie pobić ten wynik. Jeżeli jesteś maniakiem wagi, bijesz się o każdy gram w swoim rowerze - musisz mieć Fabric'a! A jak rzeczony bidon sprawdza się w praktyce? 

Ten tego, nooo... tak naprawdę musicie się przyzwyczaić do tego, że bidon musi wskoczyć w mocowanie i zrobić zdecydowany klik. Mnie zajęło to dobrych kilka prób, zanim udało mi się opanować ten system. Nie ukrywam, że całość na rowerze wygląda genialnie, jednak moim zdaniem patent ten sprawdzi się głównie w przypadku rowerów szosowych (w mtb trafienie w terenie z założeniem tego bidonu graniczy z cudem) i to nie na wyścigach, ale na spokojnej przejażdżce z kumplami albo na treningu. Dlaczego? Bo w trakcie zawodów musielibyśmy mieć kilka takich bidonów (w sensie z mocowaniem) - to po pierwsze, po drugie - w ferworze walki, z tętnem progowym i adrenaliną wystrzeloną w kosmos możemy nie trafić w mocowanie, zgubić bidon i stracić szansę na upragnione zwycięstwo, po trzecie i ostatnie - jeżeli ktoś jest rowerowym pedantem i do bólu ceni sobie estetykę oraz wygląd swojej maszyny będzie musiał nakleić sobie w okolicę montowania bidonu przezroczyste wklejki ochraniające lakier od zadrapań. 

Bidon, który z czasem może posiadać jakieś zadrapania, może także nieopatrzenia zarysować nam ramę podczas naszego "montażu". Wiem - to pewno jest czepialstwo z mojej strony, ale dla niektórych takie detale mają przeogromne znaczenie.

Czy warto zatem zainwestować 14,9 EUR w 600ml bidon z kosmicznie lekkim mocowaniem i oszałamiającym wyglądem na rowerze? Myślę, iż tak, zakładając, że w najbliższym czasie nie wydacie 64,37zł na piwo, albo na kolejny bezużyteczny gadżet, który po chwili wyląduje w szafie. A z tego braku spożywanego chmielu najbardziej ucieszy się Wasza druga połówka, zatem wilk będzie syty i owca cała. Czego to zatem się nie robi dla szczęścia w związku!

Strona producenta wygląda tak

Ocena:

  • wykonanie: 4
  • waga: 5
  • cena: 4

o autorze

Jarosław Lesisz

Z wykształcenia polonista, z zamiłowania fan dwóch kółek i wszystkiego związanego ze sprzętem rowerowym. Współzałożyciel oraz redaktor kultowego bikepl.com, twórca największego (jak na tamte czasy) forum rowerowego.

komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl