Cyklomaratontour - Ostrava jak to jest w Czechach
Ze względu na brak wyścigów w mojej okolicy postanowiłem wybrać się na maraton do Czech. Start zlokalizowany był w Family park Skalka Ostrava, od granicy w Cieszynie niecałe 60 kilometrów. Do wyboru dwa dystanse 34km i 60km w tym cała masa kategorii oraz podobnie jak na Bike Maraton na najdłuższym dystansie kategoria Elita OPEN, w której wystartowałem.
Po zgłoszeniu przez internet, w biurze zawodów dokonywaliśmy opłat 400 koron czeskich, a następnie odbiór numerów. Muszę przyznać, że biuro zawodów działało sprawnie, kto zgłosił się przez internet (nawet nie robiąc przedpłaty), miał przygotowany podpisany pakiet startowy gdzie był numer, bloczki na napój i posiłek + kilka gadżetów - przydatnych! ;)
Raczej nigdy nie opisuje numerów startowych, ale w tym wypadku ktoś poświęcił mu chwile uwagi, a nie wydrukował prostokątny twardy bloczek i nakleił na niego naklejki sponsorów.
Start dla dystansu GIGA był o godzinie 12tej, 10 minut później startowali zawodnicy, którzy mieli do pokonania 34km. Przed wyścigami głównymi od 10:30 rozgrywane były zawody dla najmłodszych i tu trzeba pochwalić Czechów, fajna trasa dla dzieciaków i frekwencja bardzo duża! Nie wiem skąd się to bierze, czy z świadomości osób sprzedających rowery w Czechach, ale patrząc na dzieci startujące każdy miał dobrany rower pod swój wzrost. Niestety jeszcze nie raz u nas można usłyszeć w pseudo sklepach rowerowych, gdy dziecko ledwo do pedał dostaje on przecież urośnie i w przyszłym roku będzie miał dobry....
Start punktualnie 12ta, do sektora startowego wystarczyło przyjść 15minut wcześniej i nie było problemu, żeby stanąć spokojnie w drugim rzędzie, dla jasności był jeden sektor dla wszystkich. :) Zaraz po starcie jechaliśmy wzdłuż wyciągu narciarskiego, a żeby nie było za łatwo to po około 3/4 podjazdów puszczono nas po nierównym polu, pierwsza selekcja już nastąpiła udało mi się utrzymać pierwszą grupę, która na szczycie wcale nie zwolniła.
Po około 30minutach postanowiłem odpuścić i jechać swoim tempem, odjechało 5osób w tym Piotrek Brzózka, który niestety na jednym ze zjazdów rozciął oponę co wyeliminowało go z walki o zwycięstwo. Po około godzinie zawodnicy, którzy odjechali zaczęli odpadać i tak stopniowo przesuwałem się z pozycji na pozycję, kończąc wyścig na drugim miejscu. Trasa muszę przyznać, że dziwnie szybko zleciała, było sporo podjazdów w terenie, kilka asfaltowych, przewyższenia wyszło prawie 1200metrów i 59km (wskazania mojego garmina) czas 2:01:59! Oznakowanie, tutaj bez fajerwerków, trzeba było być czujnym szczególnie gdy na dużej prędkości zbliżało się do jakiegoś rozjazdu, było duże prawdopodobieństwo, że jest tam strzałka i trzeba skręcić. Tutaj nie ma co ukrywać u nas na wyścigach oznakowanie tras jest bez porównania lepsze! Poziom trudności trasy oceniłbym na 3,5 w skali od 1-5, było sporo fajnych zjazdów, na których można było się pobawić a nie tylko jechać bezmyślnie szeroką szutrówką, podjazdy w terenie też się znalazły, które wymagały czegoś więcej niż tylko mocy w nogach!
Reasumując trasę, jeśli ktoś pamięta jeszcze czasy jak u nas na maratonach trzeba było się skupić i szukać strzałek po drzewach, czasami dziwnie zawieszonych i dawał sobie radę to polecam ten maraton!
Podczas gdy oczekiwałem na dekorację postanowiłem spróbować co można zjeść za bloczek. Tu się trochę zdziwiłem gdy Pan zapytał czy sos pomidorowy do makaronu z mięsem czy bez, wybrałem z mięsem do tego posypali jakimś serem + zaproponowali rukolę i oto co z tego wyszło:
Było to bardzo smaczne i co najważniejsze makaron nie był rozgotowany! Napój do wyboru to piwo bezalkoholowe w różnych smakach.
Fajna impreza, blisko granicy z Cieszynem, jedynie czego brakowało to lepszego oznakowania zakrętów! Jak ktoś będzie miał okazję warto się wybrać, a jeżeli Wasze pociechy też lubią rywalizację to będą zadowolone!
Poniżej jeszcze jedna z wczorajszych atrakcji miasteczka zawodów!
komentarze