25-lecie Corratec'a

"W miniony weekend niemiecka firma Corratec obchodziła 25 lat swojej działalności. Do niemieckiego Raubling udaliśmy się z aparatem i głowami pełnymi nadziei, że oprócz kolekcji na 2016 rok (na której nota bedne mieliśmy okazję przejechać się podczas Media Days w Tyrolu) zobaczymy coś jeszcze...

Prawda jest taka, że nie zawiedliśmy się. Corratec swoja imprezę zorganizował naprawdę z rozmachem. Do hotelu przyjechał po nas autokar. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że stało nas przed hotelem z pięć osób. Jednak z niemiecką punktualnością, na minutę przed odjazdem, autokar zapełnił się gośćmi w ponad połowie i w radosnym nastroju (tak, było gorąco, tak spożywaliśmy płyny chłodzące ;)) udaliśmy się do głównej siedziby firmy. 

Żar lał się z nieba, my ubrani w czarne koszule z podwiniętymi rękawami, do tego cała impreza miała odbyć się w namiocie rozstawionym przy firmie. Z jednej strony perspektywa świetna, z drugiej strony ten cholerny upał... Wysiadamy z autokaru, przechodzimy kawałeczek i naszym oczom ukazuje się cel podróży. Szybka rejestracja, pt. przy którym stoliku siedzimy, pobranie środka nawadniającego i spokojnie zaczynamy się rozglądać. 

Pierwsza część, tzw. koktajlowa zawierała w sobie takie perełki jak powieszona rama Team Bow czy full 2020. Jednak dopiero wejście na halę produkcyjną, która na czas imprezy została przekształcona w wystawę kolekcji 2016 , lekko nas zszokowało. Corratec postanowił zaserwować nam prawdziwą lekcję historii swojej firmy, począwszy od pełnych kół IKO, a na rowerze specjalnie projektowanym dla Wladimira Klitschko skończywszy. 

Pierwsze ramy projektowane przez Mauro Sannino, kolorowy Trail Bow na Magurach HS33, Rockdown Downhill, Pump Machine - to kawał historii kolarstwa. Coś pięknego, aż łza się w oku zakręciła, bo co by nie mówić był to też kawałek i mojej życiowej historii. Wracając do tematu, w dalszej części hali można było obejrzeć sobie całą kolekcję na rok 2016, a nasze wprawne oczy wypatrzyły jeszcze rower z założonym kompletnym sprzętem do pomiarów pracy zawieszenia. Ot, taka ciekawostka, którą przeciętny śmiertelnik nie jest nigdy w stanie zobaczyć, a odsłonięty kawałek linii produkcyjnej zdecydowanie potwierdził slogan Bawarczyków "Passion of cycling, born in Bavaria 1990". 

Po zwiedzeniu fabryki, czas było udać się na 

swoje miejsce przy stoliku, bo właściciel witający swoich gości, Konrad Irlbacher oraz jego żona Cielo, zapraszali na przystawkę i pierwsze opowieści z historii firmy Corratec. Wielu z tych anegdot mogłem nie zapamiętać, bo niestety nieco gorzej rozumiem język niemiecki, w którym była prowadzona prezentacja, ale postaram się przytoczyć najciekawsze z nich. Pierwszą z nich był fakt, że Konrad jako mały chłopak pokonywał do swojego taty do pracy blisko 30km, z czego spora część tego dystansu to był całkiem spory podjazd. 

Te pierwsze kontakty z rowerem zaowocowały u niego kolarską pasją. Będąc już osobą dorosłą, pomagał swojemu tacie w prowadzeniu biznesu rowerowego. Nadszedł moment, że firma miała już poskładany rower, chciała zacząć produkcję, lecz trzeba było wymyślić dla niej jakąś nazwę. Tamtymi czasy królowały rowery włoskie, więc młody Konrad poszedł do urzędu i chciał zgłosić nazwę Corrado. Pech chciał, że kilka miesięcy temu nazwę tą zastrzegł Volkswagen i cały plan wziął w łeb. Nie poddając się kilka dni później powstał Corratec - połączenie włoskiego stylu z niemiecką precyzją. Nazwa się przyjęła, wszystko powolutku zaczęło dążyć ku dobremu.

A ich pierwsza reklama? To banan. W tamtych czasach nie było żeli energetycznych, każdy szanujący się kolarz jeździł na bananie, co przy dodaniu loga Corratec'a, reklama stanowiła jasny przekaz medialny. Proste, a jakżesz genialne zarazem. Między historią firmy głównie jedliśmy, piliśmy kawę, delektując się wieczorem. Na scenę, raz po raz, zapraszani byli ludzie tworzący historię Corratec'a i będący jej częścią. Tutaj musicie mi wybaczyć, ale zbytnio byłem pochłonięty konsumowaniem obiadu, aby patrzeć, kto pojawia się na scenie :) 

Uhonorowano najlepszych przedstawicieli handlowych, były nagrody dla pracowników. Nasz przemiły i przesympatyczny wieczór udało nam się skończyć ok. godziny 23:00 - było to optimum, przy którym (patrząc na kosmiczną temperaturę za oknem) zrelaksowani zostaliśmy odwiezieni do naszego pokoju hotelowego. Impreza zapewne przeciągnęła się do późnego wieczoru, ale to już nie mnie o tym pisać. 100 lat Corratec'u!!!


o autorze

Jarosław Lesisz

Z wykształcenia polonista, z zamiłowania fan dwóch kółek i wszystkiego związanego ze sprzętem rowerowym. Współzałożyciel oraz redaktor kultowego bikepl.com, twórca największego (jak na tamte czasy) forum rowerowego.

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl