Piotr Szafraniec MTB Silesia Rybnik MTB o szosowym Pucharze Świata UWCT Dania
W miniony weekend oprócz wyścigu w Toruniu z udziałem Michała Kwiatkowskiego inne potężne kolarskie szosowe święto miało też miejsce na jednej z duńskich wysp, gdzie organizowany był podwójny start w cyklu Pucharu Świata Masters.
W dwudniowej rywalizacji w jeździe indywidualnej na czas, oraz starcie wspólnym wzięło udział ponad 1500 zawodników z całego świata. Była to jednocześnie jedna z kilku eliminacji do Mistrzostw Świata Nie zabrakło również reprezentantów naszego kraju z kilku klubów z całej Polski. Podglądnęliśmy od kuchni wyjazd na ten start zawodników z Klubu MTB Silesia Rybnik, którzy połączyli swoje siły na wspólny wyjazd z JMP Race Nowy Targ. Pomysł zorganizowania wspólnego wyjazdu powstał spontanicznie, jednak zawodnicy Silesii Rybnik od zimy traktują przygotowania do Mistrzostw Świata jako swój priorytet i liczyli na zainteresowanie innych zawodników wyjazdem w większej, zorganizowanej grupie. Do Sylwii Obrzud, Piotra Szafrańca i Aleksandra Woźnicy, który wspierał grupę swoim transportem dołączyli Magda i Krystian Piróg z JMP oraz Barbara Sobczyk z Nutraxxa. Po kilkunastu godzinach jazdy, wylądowali na północ od Kopenhagi w maleńkim nadmorskim kurorcie w dzielnicy domków letniskowych.
Klimat samego budynku jak i okolicy skutecznie odcinał myśli od startu i
rywalizacji, co świetnie eliminowało stres i pomagało w kompensacji
przedstartowej. W dniu poprzedzającym start grupa przetestowała sprzęt i
powalczyła z wiatrem od morza dla przepalenia nogi przed ściganiem. Dopełnienie
formalności przedstartowych zajęło kilka minut, jednak duże zdziwienie wywołała
obsługa biura wyścigu, w którym pomagały również dzieci. Pakiet startowy nie
obfitował w niespodzianki, mimo wysokiej opłaty startowej. Wrażenie jednak
zrobił system pomiaru czasu, który przygotował chipy w formie… naklejek
przyklejanych na kask. Ciekawy pomysł, który być może przyjmie się kiedyś
również na naszym podwórku. Cała otoczka wyścigu budowana była w samym dniu
startu i nie dało się odczuć tak dużej imprezy przygotowywanej wcześniej, zawodników
też zbyt wielu nie przewijało się przez skrzyżowania miasta Helsingor.
Od rana
jednak w sobotę rzeka samochodów ze sprzętem z najwyższej półki ustawionym na
dachach wozów wpływała na ogromne parkingi przygotowane przed organizatorów.
Wóz serwisowy Etixx wzdłuż podjazdu za linią mety również dwoił się i troił w
przygotowaniach do obsługi tysiąca zawodników tego dnia. Trzeba przyznać, że
zrobili to bardzo sprawnie i fachowo, a jeśli ktoś nie złapał bidonu czy
bananów to jedynie z własnej winy. Również po samym wyścigu w miejscu bufetu,
nie było widać żadnego śladu po tym co działo się tam podczas startów,a fruwało
tam sporo śmieci i bidonów. Pogoda od samego rana nie rozpieszczała i dodatkowe
rękawki, czy nogawki były były zbawieniem dla nie jednego zawodnika, również
nasze kozaki po długich debatach i sprawdzaniu wiatru od morza założyły
dodatkowe ocieplenie. Start oddzielonymi kategoriami wiekowymi w sektorach
przebiegał szybko i sprawnie, jedynie liczba zawodników ruszających wzdłuż
barierek przerażała perspektywą walki o
dogodną pozycje na trasie. W największej pierwszej grupie pofrunęli Magda,
Krystian, Sylwia i Barbara. W drugiej nieco starszej, nieco mniejszej, bo
„tylko” 180 osobowej Aleksander i Piotr. Nie było możliwości w poprzednim dniu
poznać trasy wyścigu z powodu bardzo słabego oznaczenia trasy, więc pierwsze
okrążenie wymuszało na każdym baczne obserwowanie. A było sporo do
zapamiętania, gdyż dyrektor wyścigu przygotował bardzo trudną trasę jak na tak
duży peleton. Wiele dróg było bardzo wąskich i piekielnie krętych, najeżonych
wysepkami i krawężnikami. Spowodowało to wiele kraks i defektów, oraz wymusiło
naturalna selekcję zawodników. Pecha tuz po starcie miał Piotr, który ściągał
ze swoich pleców pewnego duńczyka, który zapomniał wyhamować przed zakrętem i
uszkodził mu koło, oraz przerzutkę. W efekcie Piotr walczył nieświadomie z
ocierającym przez 165 km hamulcem. Drugą poszkodowaną, lecz przez organizatorów
była Sylwia, którą wraz z kilkunastoma innymi zawodnikami goniącymi peleton,
służby porządkowe skierowały na trasie w...maliny i dodatkowe kilkanaście
kilometrów. Nie obyło się bez złożenia protestu na mecie wyścigu. Dzielnie
walczył na trasie swojego wyścigu Krystian, podejmując kilka prób ucieczki,
jednak Skandynawowie nie pozwalali zbytnio na odpuszczenie kogoś z grupy. Każdy
z zawodników ekipy podobnie podsumował ten wyścig- szalony i niebezpieczny.
Wymagał nieustannej koncentracji i szarpanego stylu jazdy.
Chcąc walczyć na
mecie,nie można było „spłynąć” nawet na chwilę na tył grupy, bo późniejsze
przebicie się do czołówki mogło trwać w nieskończoność i kosztować masę sił.
Słowa uznania należą się naszym paniom, które zajęły miejsca tuż za podium.
Trójka zawodników z tej wyjazdowej paczki uzyskała kwalifikacje na wrześniowe
Mistrzostwa w Aalborg. Organizacyjnie bardzo fajna impreza, dobrze ustawiona
pod zawodników, szybko podawane wyniki na bieżąco, dobry kolarski posiłek,
jednak kilka uchybień irytowało odrobinę. Oznaczenie trasy i skala i jej skala
trudności w tak dużym peletonie pozostawia do życzenia. Innym aspektem na mecie
było zagrożenie powodowane niebezpiecznymi barierkami, wystającymi na jezdnię.
Zresztą w jednej z grup doszło z tego powodu do masowego koszenia tuż przed sama metą i obserwowaliśmy
fruwające w górze karbonowe pozostałości z rowerów. Było o czym potem wieczorem
rozmawiać i wspominać walkę na trasie. Po odwiedzinach na duńskiej plaży cała
ekipa wyruszyła na drogę przez mękę po niemieckich autostradach brnąc w
wielokilometrowych korkach do domu. Ten powrót kosztował ich dużo więcej sił
niż sam wyścig, jednak każdy przyznał że warto było i chętnie kolejny raz w tym
samym składzie.
Więcej informacji http://www.uciworldcyclingtour.com
Zdjęcia można zleźć TUTAJ
komentarze