Marcin Kawalec - "Ty kiedyś będziesz kolarzem!"
Rok temu na AMP drużynowo odnieśliście sukces. W tym roku również będziesz startował w Jeleniej Górze? Jak oceniasz tę trasę?
Jako drużyna AZS'u Politechniki Wrocławskiej mieliśmy w zeszłym roku mocny skład, dzięki któremu udało się wygrać klasyfikację drużynową. Trasa XCO w Jeleniej Górze przy Pałacu Paulinum jest jedną z moich ulubionych w kraju, szczególnie przez jej techniczny i interwałowy profil. Trasa jest wymagająca pod względem umiejętności technicznych jak i wytrzymałości, gdyż podjazdów na niej nie brakuje. Dodatkowym utrudnieniem jest błoto, które występuje na AMP'ach nieprzerwanie od 3 lat:) W tym roku również pojawię się na starcie AMP.
Jak oceniasz współpracę ze swoim nowym klubem? Jak tu trafiłeś? Wszedłeś zupełnie do nowego środowiska czy może z klubowymi kolegami znałeś się wcześniej?
Zawodników z klubu "IM-Motion Kross Team" znam od dawna, a Mikołaj Jurkowlaniec, Łukasz Reiter i Piotr Berdzik to kumple z którymi często razem trenujemy, więc w teamie czuję się jak w starej ekipie. Jest bardzo luźna i miła atmosfera, a każdy skupia się na swoich celach sportowych, łącząc sport z obowiązkami jakimi jest m.in. praca. Po ambitnym sezonie 2014 postanowiłem troszkę wyluzować. Mamy dość silny skład i chcemy pokazywać się na wyścigach z jak najlepszej strony.
W 2014 roku Mistrzostwa Polski XCO odbyły się w Żerkowie. Trasę można chyba zaliczyć do trudnych, było na niej sporo sztucznych przeszkód. Jak podsumujesz swój – zakończony sukcesem – występ?
Mistrzostwa Polski 2014 były dla mnie wyjątkowe i będę je zawsze miło wspominał - w sumie to mój największy sukces. To prawda, trasa należała do wymagających, choć była specyficzna. Wymagała szybkości, dynamiki, umiejętności technicznych i uodpornienia na wysoką temperaturę. Dobrze odnajduję się na tego typu trasach więc na pewno pomogło mi to w odniesieniu sukcesu. Jednak mamy rok 2015 i już myślę o MP w Sławnie. Choć nie mam tyle czasu na przygotowywania jak rok temu to, na pewno będę próbował bronić brązowego medalu.
Na którą „dziedzinę” kolarstwa stawiasz w tym roku i w jakich cyklach planujesz startować?
W tym roku stawiam na spontaniczność. Na pewno pojadę cykl Bike Maratonu, a wolne weekendy będę wypełniał wyścigami XCO.
Miałeś do czynienia wcześniej z jakimiś sportami czy Twoja przygoda z kolarstwem zaczęła się przez przypadek?
Z pewnością jak każdy małolat grałem w piłkę nożną w lokalnym klubie oraz rowerem eksplorowałem z kolegami pobliskie pola i lasy:) Jednak nie myślałem poważnie o żadnym sporcie. Przygoda z kolarstwem to czysty przypadek :) Jadąc na rowerze po przysłowiowe "bułki do sklepu" zostałem zauważony prze trenera klubu WKK Wrocław Władysława Pukowca, który akurat prowadził trening z kolarzami szosowymi. Zaproponował mi bym przyjechał na trening i powiedział "Ty kiedyś będziesz kolarzem!". Przyjechałem, spróbowałem, zaraziłem się i jeżdżę do dziś :)
Gdybyś miał możliwość, zająłbyś się kolarstwem zawodowo czy zostałbyś przy technicznym zawodzie?
Kocham kolarstwo, jednak ja chyba nie jestem na tyle dobry by móc myśleć o zawodowstwie. Trzeba pamiętać, że kolarstwo zawodowe to ciężki kawał chleba i nie jest tak różowo jak się większości wydaje. Na pewno zostaję przy swoim technicznym zawodzie i teraz to w nim chciałbym się rozwijać, jednocześnie nie odstawiając roweru, bo to przecież mój sposób na życie, który daje mnóstwo pozytywnej energii. Jeśli szczęście dopisze chciałbym połączyć zawód z pasją.
Od początku tego sezonu pokazujesz swoją dobrą dyspozycję. Trenujesz pod okiem wyspecjalizowanej osoby czy „na swoją rękę”?
Zimą spotkałem się z kilkoma chorobami i kontuzjami. Na pewno nie przepracowałem jej tak, jakbym tego chciał. Czuję się jednak dobrze na rowerze i najważniejsze, że sprawia mi to przyjemność. Od lat trenuję na własną rękę, choć korzystam z metod trenera Rafała Hebisza.
Spotkaliśmy się w tym roku nad Gardą – jak podsumujesz zgrupowanie (lokalizację, warunki do treningów, towarzystwo)
To był mój drugi pobyt w Riva del Garda. Uważam, że jest to najlepsze miejsce do jazdy na rowerze, zarówno szosowym jaki i MTB. Nie brakuje tam epickich szos i podjazdów na przełęcze z niespotykanymi widokami na Alpy i samo jezioro Garda. Tam po prostu trzeba być ! W tym roku zgrupowanie zorganizowaliśmy sami z kolegami z Warszawy. Niestety właśnie tam odezwał się u mnie zespół pasma biodrowo-piszczelowego, który pokrzyżował plany treningowe. Ale wychodzę z założenia, że co Cię nie zabije to Cię wzmocni!
Czym zajmujesz się na co dzień? Wystarcza Ci czasu na odpoczynek lub dodatkowe hobby?
Na co dzień pracuję jako konstruktor elektronik / programista. Na pewno nie mam tyle wolnego czasu jak podczas studiów, ale wszystko da się zrobić przy odpowiedniej organizacji czasu. Na pewno po skończeniu studiów na Politechnice życie nabrało jeszcze większego tempa i często żałuję, że doba nie trwa 36 godzin. Jestem osobą, która nie lubi nudy więc z odpoczynkiem jest u mnie zawsze problem.
Kolarska kuchnia – „obowiązuje” także u Ciebie w domu? Masz jakieś potrawy za którymi szczególnie szalejesz? ;)
Nie ukrywam, że bardzo lubię gotować jeśli mam na to czas. Dania z makaronem w roli głównej to kolarski obowiązek, ale gustuję też w domowej kuchni z pierogami na czele :) Problemów z nadwagą nie mam więc w jedzeniu również się nie oszczędzam, a lubię :)
Największe sportowe (lub nie) marzenie?
Gdybym nie miał sportowych marzeń na pewno nie zostałbym sportowcem. Zawsze marzyłem o wystąpieniu w Olimpiadzie. Może przy pełnym poświęceniu oaz dużym szczęściu udałoby się osiągnąć ten cel, jednak stawiam na wyuczony zawód. Teraz, bardziej przyziemnym sportowym marzeniem jest dla mnie udział w wyścigu etapowym Craft TransAlp - który kończy się we wspomnianej miejscowości Riva del Garda.
Życzę w takim razie spełnienia tych marzeń i utrzymania wysokiej formy przez cały sezon!:)
zdjęcia z archiwum Marcina
komentarze