ISPO Academy Otwock 2014
Wszystko rozpoczęło się o godzinie 10:00`prezentacją targów z grupy ISPO, którą poprowadzili Oliver Blazer oraz Paul Marz, następnie krótka przerwa i przeszliśmy do meritum sprawy, jakim były prezentacje. Pierwsza z nich to FjallRaven, technologicznie zaawansowana, outdoorowa odzież rodem ze Szwecji. Chłopaki robią kawał dobrej roboty, niestety nie posiadają w swojej kolekcji ciuchów przeznaczonych typowo na rower. A szkoda... w końcu nie każda firma może pochwalić się produkowanie kurtki, która jedynie po delikatnych modyfikacjach jest szyta od roku 1986.
Po FjallRavenie przyszła kolej na markę, która jeszcze nie jest tak dobrze znana, jak jej konkurencja, ale dzielnie zaczyna przebijać się na szczyt, chodzi mianowicie o Sportovie. To aplikacja, którą możecie zainstalować na dowolnym przenośnym urządzeniu (Windows, iOS, Android) i za jej pomocą trenować, poprawiać swoje osiągi, ale nie tylko. Jest możliwość wyboru trenera, który na bieżąco będzie kontrolował nasze postępy, jest możliwość wykupienia opcji diety – zależnie od naszej aktywności fizycznej i założonych sobie celów, czy to schudnięcie 5kg, czy przygotowywanie się do maratonu rowerowego, trener poprzez swoje spostrzeżenia będzie miał możliwość zastosowania i rozpisania nam odpowiednich posiłków. Możemy to także zrobić sami – wszystko zależy od nas.
Bazą jest blisko 500 potraw, skatalogowanych, opisanych kalorycznie i posiadających krótki, aczkolwiek przejrzysty format ich przygotowania. Jak twierdzi twórca aplikacji na przygotowanie posiłku wystarczy maksymalnie 30 minut – sportowcy nie mają czasu na to, aby notorycznie stać w kuchni. Opcje te, a o których pisze są oczywiście dodatkowo płatne, jednak ich cena jest naprawdę adekwatna do spełniającej roli. Po prezentacji aplikacji Sportivia nastąpiła krótka przerwa, po czym udaliśmy się na wycieczkę rowerową zorganizowaną przez Filipa Idzikowskiego, filmowca, kulturoznawcę oraz miłośnika Józefowa i turystki rowerowej. Jako że w Otwocku wystawiała się także firma SpeedWood, udało mi się zabrać ich prototyp na tą krótką przejażdżkę. Trasa wiodła z letniska Świder nad Wisłę – z perspektywy osoby startującej w maratonach rowerowych była to bardzo spokojna, krajobrazowa wycieczka, takie wytchnienie od tego, co na co dzień jest, czyli treningi i starty. Filip pokazał nam trasę Świdermajerów, mieliśmy możliwość zwiedzenia Obserwatorium Magnetycznego z 1915r., krętymi ścieżkami wzdłuż Świdra dotarliśmy do ujścia rzeki Świder do Wisły, podziwialiśmy Rezerwat Wysp Świderskich, a następnie w drodze powrotnej zawadziliśmy o dwór Bojarów z 1880r. Całość trwała blisko 2,5h, co spowodowane było głównie licznymi opowieściami prowadzonymi przez Filipa. A jak na przejażdżce spisał się SpeedWood? Na chwilę obecną jest to sprzęt, który wyglądem swojej ramy i materiału, z której ta rama jest zrobiona, przykuje uwagę przeciętnego Kowalskiego. Świetnie sprawdzi się jako rower marketingowy, ale nie zostanie w ogóle zaakceptowany przez szanującego się bikera. A to wszystko przez archaiczne patenty, które drzemią w tym rowerze. Na szczęście jest to tylko prototyp – wersja finalna ma być dostosowana do obecnie panujących standardów (w sensie rozmiar rury sterowej, sztycy podsiodłowej, suportu, itd.) i możliwy będzie wybór roweru , bądź też samej ramy.
Trzymam kciuki, aby to wszystko się udało, Polak przecież potrafi! Po powrocie do hotelu godzinna przerwa na lunch i kolejna prezentacja, tym razem marka, która przez wszystkich rowerzystów jest znana i ceniona, mianowicie chodzi o szwedzkiego Thule. Rok 2015 to przede wszystkim nowa linia plecaków, póki co jedynie turystycznych, ale rozmawiając z jednym z przedstawicieli marki dowiedziałem się, że być może rok 2016 przyniesie także coś dla kolarzy. Oczywiście wersja bardzo niepotwierdzona :).
No i w końcu przyszedł czas na SpeedWooda., gdzie o ile temat roweru był dosyć szybko wyczerpany, tak największym sukcesem okazały się sanki dla dorosłych wykonane, a jakże, z drewna. Opcja pełnej indywidualizacji kolorystycznej oraz graficznej, przy adekwatnie przystępnej cenie (500zł) robią z nich prawdziwą perełkę sprzedażową. Tak wyglądał dzień dla dziennikarzy – wieczór to już ognisko, kiełbaski, piwo, muzyka i dobra zabawa ze strony wszystkich uczestników spotkania.
Dzień drugi? Dla mnie zdecydowanie mniej intensywny – to wykłady i szkolenia dla sklepów sportowych, m.in. na temat visual merchandisingu, mądrych promocji czy przetowarowania. Całość zakończyła się chwilę po 17:00 loterią, ot taki miły akcent na koniec. Czy było warto pojechać? Zdecydowanie tak! Ciekawe wykłady, prezentacje i spora dawka wiedzy to coś, co trudno osiągnąć w przeciągu dwóch dni. Pani Asi i pani Agacie udało się jednak takie coś zorganizować. Do zobaczenie zatem za rok, w innym malowniczym zakątku naszego kraju!
komentarze