Świeradów - powódź i meldunek z części trasy

Nic nie zapowiadało takiego obrotu sprawy. Całą noc wprawdzie deszcz kołysał do snu, ale nie była to jakaś porażająca ulewa. Dopiero nad ranem przyszły burze i intensywność opadów wzrosła. Kiedy jechaliśmy z Marcinem na start, było dużo wody, ale nie było tragicznie. Czekając pod namiotami obserwowaliśmy przez 40  minut ciągłe oberwanie chmury i słuchaliśmy informacji o przesunięciach startu na coraz późniejszą godzinę, najpopularniejsze były wtedy dwa słowa: obok pewnego na literę K, drugim było japie…., wypowiadane przez coraz bardziej zmarzniętych i przemoczonych zawodników. Kiedy zapowiedzianoi start o 14 właściwie wszystko było już rozstrzygnięte. Wracaliśmy na kwaterę, niewiele brakowało a porwał by nas nurt rzeki, płynącej jedną z ulic uzdrowiska i wtedy zrozumiałem tłumaczenie organizatorów i burmistrza o tym, że strażacy mają ważniejsze sprawy niż obstawianie trasy.
Foto: strumyczek
O 14 postanowiłem mimo wszystko udać się ewentualny start i jak się on nie odbędzie przejechać się kawałek trasą. Była ona przynajmniej z początku taka jak zawsze, asfaltowe odcinki były przejezdne, chociaż z dużą ilością kamieni i żwiru naniesionego przez wodę, która miejscami znacząco na asfalcie zakrywała oponę.
Foto: podjazd na łącznik
Foto: łącznik

Dopiero ostatni odcinek terenowy był nieco bardziej podmyty. Dojazd z asfaltu do „serpentynek” odbywał się w korycie nowopowstałej rzeczki. Z wodą miejscami sięgającą nawet kolan, ja osobiście przy jednej z podpórek zanurzyłem się dużo ponad  pół łydki a do niskich osób raczej nie należę.

Foto : ostatni zjazd

Same agrafki były już przejezdne do tego stopnia, że zjechałem nimi aż 4 razy. Od spotkanych na Stogu Izerskim bikerów dowiedziałem się, że trasa bliższej Polany Jakuszyckiej jest zdecydowanie w gorszym stanie. Będąc na górze zrobiłem odcinek po szlakach z przełęczy Łącznik na Polanę Izerską i muszę powiedzieć, ze mnie on zupełnie zaskoczył (polecam jak już tam będziecie). Kamienisty był zupełnie jak beskidzkie szlaki.  Do tej pory Izery kojarzyły mi się tylko z szybkimi szutrówkami i asfaltami. Widzę jednak, że i one kryją bardziej zaawansowane szlaki i warto by było poświęcić kilka dni na ich poszukiwanie.  Zdjęcia były robione komórką więc ich jakość nie powala.
Dodatkowe zdjęcia dla zainteresowanych...


komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl