Kreidler Las Vegas - rower dla leniwych?
Pierwszy raz udało mi się dosiąść Kreidlera Vegas podczas Pucharu Polski MTB w Tuchowie. Dwie rundki wokół budynku i banan na twarzy. To tak w dużym skrócie. Umówiłem się że za niedługo wpadnę do siedziby przedstawiciela, mikołowskiej firmy Taurus i wezmę zabawkę na test.
Jakoś 2 tygodnie później rower był już u mnie. Pierwsze wrażenie - ale to cholerstwo ciężkie. Były 2 możliwości, albo nie zjadłem obiadu, albo faktycznie tyle waży. Waga realna rowerka wynosi 21kg, o cały 1 kg mniej niż wynika to ze specyfikacji. Brawo. Ważenie wykazało, że choć rower anorektykiem nie jest, to ja jestem słaby jak nie powiem co.
Na pierwszą jazdę żeby wybadać co i jak wybrałem krótką przejażdżkę asfaltem. Mam taką jedną górkę, na której zawsze sprawdzam wiosną w jakim jestem miejscu jeśli chodzi o formę. W tym roku sprawdziłem i dowiedziałem się że jest gorzej niż kiepsko. Wjechałem na nią sapiąc przy tym jak parowóz. Masakra. Tym bardziej byłem ciekaw, na ile to wspomaganie zastępuje faktyczną siłę. Ustawiłem tryb pracy na turbo i jazda. Wystarczy jeden obrót korbą, by wspomaganie zaczęło działać. Silnik rozpędza rower prawie momentalnie do 25-ciu km/h.
Potem wspomaganie przestaje działać, by oddać rower pod władanie własnych mięśni użytkownika zanim licznik wskaże 27 km/h. Wiadomo Polak to kombinuje, jechałem więc tak, żeby licznik nie pokazywał więcej niż magiczne 25. Wjechałem na górkę, a na twarzy banan. Zjechałem i wjechałem jeszcze raz. Gdybym jechał szybciej pewnie komary przyklejały by mi się do zębów, ale przy tej prędkości nadążały zmieniać kierunek lotu. Postanowiłem zrobić eksperyment i wjechałem na górkę przez większą część… bez trzymanki. Widok mijanych ludzi bezcenny.
Zaczęła mi się ta zabawa podobać. Wróciłem do domu i podpiąłem baterię do ładowarki. Wrócmy może do samej maszyny i marki. Kreidler to niemiecka firma, z bardzo bogatą, bo aż 120 letnią tradycją w produkcji rowerów. W Polsce marka prawie nieznana, na zachodzie Europy można rzec kultowa. Wystarczy spojrzeć na ich sieć dealerską. Robi wrażenie. Ponieważ Kreidler jest niemiecką firmą, możemy przypuszczać że wyposażony będzie również po niemiecku i tak jest. Spójrzcie na tabelę - rama, amortyzatory przedni i tylny, silnik, sztyca, mostek, kierownica, opony pochodzą od producentów niemieckich. W modelu Black Tusk, którego test opublikujemy wkrótce, do listy producentów dochodzi jeszcze Tune, hamulce Magury i koła Syntace’a.
Rama |
Aluminium 6061, new Full Suspension Design, Bosch interface 2014 |
Rozmiar |
Diamant: 650B 48, 53 cm |
Kolor |
pearl red /pearl white |
Amortyzator / Damper |
Magura TS 8 R 140, tapered, damper Magura TS RC 200×51 |
Manetka |
Shimano Deore XT RD-M781, 10-fold |
Przerzutka tylna |
Shimano XT 10-fold |
Korba |
integrated in Bosch motor, with 20 teeth, integrated free wheel |
Kaseta |
Shimano SLX, HG81, 10-fold |
Łańcuch |
KMC X10 |
Oś łożyska |
36 Volt Bosch middle motor, Performance Line with free wheel, capacity 250 W |
Bateria |
36 Volt 11 Ah Lithium Ionen (Downtube Battery demountable) 400 Wh |
Kierownica |
Syntace Vector aluminium 7075, 8° |
Mostek |
Syntace Force 149 |
Chwyty kierownicy |
Velo VLG-852AD3 |
Stery |
Chin Haur, a-head, tapered, 1 1/8″ – 1.5″, full-integrated |
Siodełko |
Velo VL2059U |
Zacisk sztycy |
Aluminium, with quick release |
Sztyca |
Syntace P6, aluminium 31,6 x 400mm |
Hamulce |
Disc brake Shimano Deore BR-M785 hydraulically |
Manetki hamulca |
Disc brake Shimano BR-M785, aluminium lever |
Piasta tylna |
Shimano XT with Centerlock thru-axle |
Felgi |
Hollow camber Mach1, 650B |
Opony |
Schwalbe Racing Ralph 57-584 |
Proporcja przełożeń (przód : tył) |
20 : 34 |
Szprychy |
Niro-spokes |
Waga (z akumulatorem) |
22 kg |
Postanowiłem sprawdzić na ile miarodajne są wskazania licznika jeśli chodzi o dystans. W trybie turbo po naładowaniu baterii licznik sugerował że zrobię 66 km. W trybie sport dokładał kilkadziesiąt kilometrów, a najbardziej optymalnym trybie trekkingowym sugerował że zrobię nawet 150 km. Wow. Postanowiłem wypróbować najmocniejszy tryb. Jak się bawić, to się bawić. Wybrałem sobie traskę mieszaną - z domu asfaltem do pierwszej hałdy, wjazd na górę i lasem do do Paniówek, potem Chudów, Mokre i do Śmiłowic. Tam wjazd w las i przez Jamno na Starganiec - tu już cały czas zabawa lasem. Ze Stargańca asfalt do Kochłowic, wjazd pod górkę przy Kopalni Polska-Wirek, zjazd z powrotem do lasów Kochłowickich, znowu hałda z kilkoma zjazdami i podjazdami i do domu. W sumie traska ok 55 - 60 km. Po dojechaniu do domu licznik wskazywał, że mógłbym machnąć jeszcze z 15 km. Nieźle. W górach to jednak inna sprawa, szczególnie przy podjazdach. Raczej nie liczyłbym na taki wynik. Podzielcie go przez 2 i powinno być ok. Jeśli więc wpadnie Wam do głowy wystartowanie na wyścigu górskim, nie zapomnijcie postawić znajomych na bufetach z naładowanymi bateriami. W zależności od obciążenia komputer pokładowy na bieżąco koryguje ilość możliwych kilometrów do przejechania. Nie radziłbym się z nim zakładać że jest inaczej.
Wracając znowu do roweru. Rama jest bardzo masywna. Szczególnie główka, która jest chyba największym tego typu elementem jaki widziałem. Myślę, że ramę można by spokojnie odchudzić. Nie mogę się niestety uwolnić od myśli o lajtowaniu sprzętu, coś mi zostało z czasów pam^ętnego NRS-a. Jeśli mogę pomarudzić to zrezygnowałbym z niemieckiej myśli technicznej w zakresie amortyzatorów, ale postawiłbym na amerykańską i wstawił Foxa z obu stron. Widziałbym też sprzęt francuskiego BOS’a - rower ma skoku 140mm z przodu i tyłu, a w ofercie Francuzów to chyba najmniejsza ilość skoku w ofercie. Magura nie przypadła mi do gustu i tyle. Luzy na lagach w rowerze który ma niewiele przejechanych kilometrów to dla mnie dyskwalifikacja. Chyba za dużo jeździłem na Foxie przez ostatnie lata i się rozbestwiłem.
Siodło to kwestia indywidualna i nie ma się co rozpisywać. Jako gripy widziałbym ESI. Te ktore były zainstalowane, są dla mnie nieco za twarde, no ale cóż, rączki nadredaktora nie przywykły do ciężkiej pracy fizycznej i lubią wygodę, a jeśli rower ma być wygodny to ESI i tyle. Także kierownica ciutkę za szeroka, ale za to można ją skracać więc po problemie. Zmieniłbym także opony. W ostatni dzień testu „Dancing Ralph” pokazał swoją klasę i po raz pierwszy od 6 lat złapałem kapcia :) Co się nie zmęczyłem jadąc na rowerze, wypociłem z nawiązką pchając go przez 7km do domu. Przy okazji stwierdziłem że w butach Fizika da się też chodzić :)
Jeśli zdarzyłoby się Wam pchać rower do domu pod górkę, producent przewidział fajną opcję. Jest nią mały klawisz Walk, umieszczony z przodu kontrolera wspomagania. Naciskasz i rower sam zaczyna jechać z prędkością ok 5-6 km/h. Taki szybszy marsz. Można też spróbować tej opcji wciskając go po schodach. Ja mieszkam na drugim piętrze i przy wnoszeniu roweru przydało się.
Jak oceniam ten rower? Pomimo kilku wad wysoko, bo to naprawdę fajna zabawka. Kogo bym widział jako grupę docelową odbiorców? Dość szerokie grono. Na pierwszym miejscu turyści, którzy chcą pojeździć sobie wycieczki po górach, w nogach mają za mało żeby polegać na klasycznym rowerze, a nie wszędzie są kolejki, którymi się wjedzie do góry, do tego 140 mm skoku pozwala na bardzo dużo, a rower jest bardzo sterowny i przewidywalny. Drugą grupą są sportowcy, którzy potrzebują ciężkiego roweru do treningu - można wyłączyć wspomaganie. Myślę że po kilkunastu treningach na tej maszynie i przesiadce na anorektycznego 29era, będzie pisk opon i zwijanie podłoża na starcie. Drugi powód dla których zawodnicy powinni o tym poważnie pomyśleć jest taki, że zawsze można go pożyczyć swojej dziewczynie, która odtąd nie będzie marudzić, że nie nadąża za swym lubym. Dla kogo jeszcze? Dla wszystkich, na przejażdżki w dni pozatreningowe, na dojazdy do pracy jak się nie chcesz spocić, no i do lansu - każdy będzie chciał to coś dotknąć i się przejechać. Dlaczego? Bo jest to świetna zabawka, z którą każdy będzie miał kupę uciechy. Ja złapałem się na tym, że jadąc na rowerze śmiałem się na głos. To jest niesamowite. Podczas jazdy nie czujesz że masz kupę sprzętu pod sobą, a wydaje Ci się że jeździsz na totalnie odlajtowanej maszynie. Aha no i najważniejsze. Żeby wspomaganie działało trzeba kręcić korbą. To nie piłka nożna, tu coś trzeba od siebie dać.
komentarze