Powerade Garmin MTB Marathon Piwniczna za nami

Po cichu liczyłem że będzie od groma błotka, w końcu w teamie jest kilku dobrych techników, którzy dobrze sobie radzą w takich warunkach. Jednak pogoda nie sprzyjała zdobyciu kilku dodatkowych punktów w generalce. Było słonecznie, choć wiatr jaki szczególnie w wyższych partiach gór dawał znać o sobie powodował że było dość chłodno. W takich warunkach przyszło się ścigać 472 śmiałkom, którzy stawili się na starcie trzech dystansów. Grzegorz Golonko wraz z ekipą jak zwykle przygotował trasę która zawierała 100% MTB w MTB.

piwniczna2012-059

Jak mogliśmy przeczytać na stronie organizatora:

"Typowo górska trasa z porządnymi trasami i jeszcze lepszymi widokami, z drugiej zaś najmniej inwazyjny górski maraton naszej serii. Maraton w Piwnicznej - Zdroju to klasyka Beskidu Sądeckiego. Podczas przejazdu zaliczymy takie szczyty jak: Wielki Rogacz, Złomisty Wierch, Przechyba, ponadto odwiedzimy wyjątkowy rezerwat "Biała Woda" w Jaworkach - jeden z najładniejszych wąwozów w Pieninach. Rezerwat ma bardzo ciekawą budowę geologiczną z przewagą skał wapiennych z okresu jury i kredy, tworzących urozmaicone formy przestrzenne. Przebieg poszczególnych dystansów częściowo pokrywa się z imprezami rozgrywanymi w latach 2008-2009 w Szczawnicy oraz w 2011 roku (3 etap Carpathia MTB Venture)."

piwniczna2012-273


Jak zwykle 3 dystanse i jak zwykle nie było lipy - Giga i prawie 3000 metrów w pionie, Mega i niecałe 2000 i prawie 800 metrów na Mini liczącym niecałe 17 km. To tygrysy lubią najbardziej i choć impreza nie miała rangi mistrzowskiej, to była godna prawdziwych Mistrzów.

A oto jak opisuje swoje wrażenia z trasy Kasia Polakowska - jedna z dwóch piękniejszych części naszego teamu:

W trakcie sezonu chyba każdego zawodnika, jest taki dzień, który się po cichu wizualizuje podczas zimowo-wiosennych treningów. Dzień, do którego się gdzieś tam dąży bez względu czy jest się sportowcem z końca, czy początku tabeli wyników. Dzień taki nadchodzi, lub nie, czasem kilka razy w sezonie, czasem w ogóle. Bez względu na to czy nadejdzie czy nie, nadal jest git! Rozwijamy naszą pasję, czerpiąc z niej mnóstwo funu i radości, ubarwiając sobie aktywnie nasze życie - szczególnie w przypadku sportowców-amatorów -> czyli stan zajawienia bikoholizmem niezmiennie trwa! Jakby nie było u mnie ten dzień nadszedł właśnie w Piwnicznej-Zdrój.

piwniczna2012-098


Pierwsza wygrana w tym sezonie, pierwsze stanięcie na stopniu z numerem jeden ad 2012. Ostatnie 5 pod rząd maratonów towarzyszyła mi 2ka, kilka razy było naprawdę blisko, ale udało się dopiero w Piwnicznej. Cieszy niezmiernie fakt, że dołożyłam się również kompletem zdobytych punktów dla mojej ekipy i w 1/4 przyczyniłam do wygrania klasyfikacji teamowej Mega tego dnia przez nasz team Velonews.plTrasa jak zwykle wymagająca. W tym sezonie jeżdżąc po raz pierwszy cykl MTB Maraton, muszę przyznać, że odkąd ścigam się na rowerze 11 czy 12 lat, są to najcięższe trasy jakie przyszło mi jeździć. Nie raz nie dwa, lecz każdy kolejny maraton w tym sezonie jest prawdziwym wyzwaniem. Znów około 2000m w pionie na 52 km. Patrząc na profil mamy 3 duże podjazdy. Pierwszy pokonuję całkiem rześko, czuję że 2 tyg. odpoczynek nieco odrodził moje sfatygowane sezonem nogi więc kręcę żwawo w czubie. Potem długi, zróżnicowany i ciekawy zjazd, szutrami, singlami, trawersami, lasami, a nawet podwórkami! W pewnym momencie widzę wysoki spadek na stromym singlu, chwila zawahania, ale ryzykuje, siodło podsuwam prawie pod szyję, lekka akrobatyka, ale cudem udało się - serce w gardle w przerażenia, ale nic otrząsam się i sunę dalej. Za chwilę w wyniku rozpędu nie wyrobiłam się i wjechałam w szeroką na całą drogę wielką sadzawko-kałużę. Widząc co się święci w ułamku sekundy zdążyłam się tylko pomodlić, aby pod lustrem wody nie było niespodzianek. Obyło się gładko.

piwniczna2012-306


Drugi podjazd dnia, to alpejski niekończący się szuter pod górę. Chyba jeden z najdłuższych podjazdów w tym sezonie. Jakaś godzinka pod górę...? ;) Nie ma co ukrywać, pod jego koniec czuję, że mocy w nogach zaczyna ubywać, równie szybko jak wody w bidonie. Od kilkunastu minut z niecierpliwością wypatruję bufetu. Następnie krótki odcinek płaskowyżem. Widoki po lewej przepiękne i zachwycające, szkoda że nie ma chwili przystanąć i się zapatrzeć w słoneczną przestrzeń gór... Dosyć rozmarzań, nareszcie "przystanek bufet", uzupełnienie zapasów i z pełną adrenaliną ku zjazdowi. Zjazd jak przystało na poprzedzający podjazd - dłuuugi, a w drugiej części szybki. Dobrze że w pewnym momencie dochodzi mnie dwójka chłopaków, siadam im na koło i prędkość z 40 wzrasta do 50, chwilę się podwiozę na tym szybkim szutrowym odcinku. Następnie jazda przez park skałek. Super, znowu coś innego i ciekawego, jest doprawdy malowniczo. Jednocześnie powoli zaczyna się ostatni podjazd, prowadzi przez otwartą łąkę, jest dość sztywny, a przez chwilę obok pasie się konik i podgryza wesoło ogrodzenie ;) Ja z kolei "mielę" korbami już dość ciężko, właściwie z nogi na nogę, parę zawodników mnie wyprzedza. Pod koniec zażywam szota z guaraną, ktoś woła "7 km do mety". Szot zadziałał jak szot. Po chwili dochodzę grupkę chłopaków, którzy mijali mnie pod górę i daję zmianę. Potem wspólnie lecimy dynamiczną, urozmaiconą traską ostatnich kilometrów. W chwilowym przypływie sił na podjeździe rozrywam naszą grupkę. Ostatni zakręcony wąski singiel między drzewami, wyniosło mnie i położyłam się na młodym drzewku, wygięło się w poziom i amortyzowało upadek. No i za chwilę upragniona meta.

piwniczna2012-363


Jak dla mnie najciekawsza i najlepsza trasa tego sezonu. Zróżnicowana, niesamowicie ciekawa. Wymagająca, prawdziwie górska, bez przegięć technicznych, bez karkołomnych podejść z buta (może oprócz jednego lecz krótkiego;) W znakomitej większości przejezdna w siodle przez większość. Doprawdy optymalnie. Pogoda tym razem również dopisała w sam raz. Myślę, że tej trasy będę wyczekiwała w kolejnych latach.

 

piwniczna2012-402


Dzięki udanemu startowi w Piwnicznej naszemu teamowi udało się znowu odrobić część straty i w chwili obecnej tylko 21 punktów dzieli nas od zwycięstwa w klasyfikacji generalnej. Jeśli wszyscy będą mieli serce do walki, choć pod koniec sezonu każdy czuje się zmęczony i dopisze pogoda (czyt. będą lecieć żaby z nieba) to są jeszcze szanse na wygraną. Tak czy owak szampan będzie się lał strumieniami. W końcu kolarstwo to nasza pasja i wspaniała zabawa.

piwniczna2012-438 


komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl