Trans Germany - dzień 2 - Pfronten - Lermoos 73.4km

Christoph Sauser podobnie jak w dniu wczorajszym wygrywa kolejny etap Trans Germany. Zwycięstwo może nie tak spektakularne jak wczoraj, bo od następnego zawodnika jaki wpadł na metę dzieliło go raptem około 20 sekund, jednak na półmetku wszystko zdaje się potwierdzać fakt że zrobi hattricka i po raz trzeci stanie na najwyższym stopniu podium. Duży pech dopadł dziś jednego z naszych reprezentantów. Od początku coś nie szło Laremu. Już po kilkuset metrach zrównał się z nim drugi z naszych kolegów Darek Mirosław, jednak Lary kazał mu jechać. Darek pewny, że Lary otrząśnie się z impasu (jak sam powiedział jak mu przejdzie to będzie ogień) ruszył do przodu.

trans-germany-2012-dzien2-123

W tym czasie ja z Piekiełem szukaliśmy dobrego miejsca na podanie bidonów a przy okazji pstryknięcia kilka zacnych fotek. Takie miejsce znaleźliśmy na podjeździe ok 35 km. Bardzo się zdziwiliśmy jak zamiast Larego pojawił się Darek. Wymiana bidonów i kolejne oczekiwanie. W końcu jest - dojeżdża do nas bez przedniej tarczy hamulcowej z urwanym mocowaniem na piaście. Masakra. Miał dużo szczęścia bo fakt ten miał miejsce na zjeździe przy prędkości ponad 70 km/h. Szybka decyzja i zjeżdżamy ok, 2 km w dół, tam gdzie zostawiliśmy kampera. Wymieniamy hamulce i Lary rusza z powrotem pod górkę. Rozstajemy się z Piekiełem - on jedzie spróbować swych sił na trasie, ja wsiadam w kampera i ruszam na metę szukać dobrego kampigu gdzie będzie internet (w poprzedniej miejscowości bida z nędzą). Znalazłem, wyciągam rower i ruszam na metę.

trans-germany-2012-dzien2-141

Tam już liderzy finiszowali wcześniej. Spotykam Darka i opowiadam mu sytuację, wskazuje kamping i wracam po Larego. Czekam. W końcu jest. Dojeżdża a raczej odpycha się nogami - co się stało? Pękła szprycha która spowodowała że przechyliła się przerzutka tracąc dolne kółeczko i wykrzywiła przy okazji hak. Pech jak diabli. Podwójny bo nie mamy zapasu (a pytałem się żeby zabrać części?) Chodzimy od stoiska do stoiska i pytamy się czy ktoś by nam nie sprzedał. Niestety. Jeśli mają to mają zapas dla swoich a na stoisku Shimano zaproponowali nam zakup całej przerzutki, bez możliwości zakupu kółeczek. Nie daję za wygraną i wracam na kamping, gdzie pytam naszych sąsiadów z teamu Focus, czy nie mają zapasu - mają jedną sztukę i dają, nie chcąc przy tym pieniędzy (opowiadam im jak na "pomogli" w Shimano - odpowiedż brzmi "Idioten". Wielki Szacun dla Was chłopaki .

Pogoda dziś więcej niż piękna i jeszcze piękniejsze widoki na otaczające nas Alpy. Trochę słów o samym wyścigu. Wiem że niektórzy zawodnicy demonizują stopnień trudności Trans Germany. Pora rozprawić się z bajkami z żacholeckiego lasu - Trans Germany to wyścig wymagający, ale tylko pod względem kondycyjnym i siłowym, ale na pewno nie technicznym. Jeśli chcielibyście porównać etapówki organizowane przez Grześka Golonkę do Trans Germany, to tak jakbyście chcieli porównywać samochód terenowy z napędem na 4 koła o mocy 200 KM do Seicenta. Oba to samochody, ale Seitkiem w góry nie wjedziecie, za to większość Trans Germany pewnie dałoby się nim pokonać - szosa, szosa, szosa, szuter, szosa, szosa, szuter, szuter, ścieżka rowerowa, szosa, szuter, szosa, szuter, meta. To wszystko podzielone na 4 dni z dużą ilością kilometrów i dużymi przewyższeniami, ale to nie do końca jednak Pure MTB, a w zasadzie nie MTB. Daje jednak nieźle popalić.

panorama-meta

Kilka słów o poziomie. Zdecydowana większość pierwszej 50-tki to Prosi, którzy żyją z wyścigów, znajdziemy tam ludzi z wszelakimi tytułami mistrzowskimi o bardzo znanych nazwiskach. W stosunku do zeszłego roku poziom niesamowicie poszedł do góry i nie da się tak łatwo awansować do szpicy jakby się to mogło wydawać… Przed nami trzeci etap. Trzymajcie kciuki za chłopaków.

Zapraszamy do galerii zdjęć z 2 etapu. 


komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl