13.05 Cyklokarpaty - Pustków Osiedle
Dojeżdżamy do Pustkowa w miarę wcześnie. Rejestracja znajomków odbywa się dość szybko. Ja stojąc kilkanaście osób dalej, zmuszony jestem do 45 minutowego postoju. Przypomina mi się edycja w Rzeszowie. Jest dziwna pogoda. Raz świeci słonko i jest naprawdę przyjemnie, a momentami wieje mocny przenikliwy wiatr. Pewnie z 12 stopni maks.
Jest obsuwa i zaczynam się przebierać o 11. Już powinniśmy jechać. Wiem, że dzisiejszy wyścig będzie długi i płaski. Na giga mamy mieć 95km i nikt nie wie ile w pionie, bo nie zostało to umieszczone na stronie orga. Pewnie, że nikt nie wie, bo kto normalny chciałby przejechać rowerem 95 km po płaskim w lesie. Ja na bank nie:) Jest prawie południe i ruszamy.
Rozjazdówka i wjazd w lewo do lasu. Jedziemy szybko a ja lekko spadam do tylu. Na 5km udaje mi sie przebić do przodu i jestem w czubie. Dosłownie w tym momencie słyszę jak Oskar Pluciński krzyczy mi ” Lary jedziemy ” i nadaje bardzo mocne tempo. Do takiego tempa przyzwyczaił mnie już w zeszłym roku. Na Cyklokarpaty trochę za mocno poszedleś koleżko i nikt się nie załapał. Ja na rzęsach dospawałem do kola i tak odjeżdżamy. Oskar ciągnie a ja jadę. Po 1 km mamy dość sporą przewagę. Współpracujemy i jedziemy do rozjazdu razem. Niewiele sie dzieje. Jest fajnie. Trasa dobrze oznaczona. Piasek, szuter, trochę asfaltu i małych korzonków gdzie niegdzie. Male hopki wysokości wiaduktów. Trochę nawet rozmawiamy.
Na 43 km Oskar skręca do mety w lewo a ja jadę na druga pętlę dystansu giga. Po 5km od rozjazdu zaczynam uświadamiac sobie, że przede mną 50km po płaskim solo. Większość trasy powtarzam. Nie będę się rozpisywał co się działo, bo pewnie zamknąłbym się w jednym zdaniu. Przejeżdżam 2 rundę i udaję się do mety – trasa znana zawodnikom dystansu mega. Po 3h lekko mnie odcina. Łapię się na tym, że myślę o różnych rzeczach, ale nie do końca o tym żeby jechać szybciej.
Trasa jest oznaczona super i nie mam najmniejszych problemów z podążaniem nią. Pomaga mi pilot na krosie, który daje popisy jazdy na jednym kole. Czekam aż go przewinie przez kierę, ale niestety nic się nie dzieje i nudno dojeżdżamy do mety we dwóch:) Aha, na samym końcu jakiś lokalny dowcipniś przekręca strzałke, ale pilot prowadzi mnie poprawnie. Ja proszę go o zatrzymanie i poprawienie błędu (taki super jestem) Udaje się. Kiedyś Bogdan Czarnota powiedział mi, że trzeba się umieć ścigać wszędzie, więc nic nie mowię, że było źle. Może trochę inaczej niż jestem przyzwyczajony, ale ok. Do życzenia pozostawia wiele organizacja. Nie będę się tu rozpisywał, bo każdy wie o co chodzi. Ja najbardziej ubolewam nad 1h obsuwu przed startem. Zrobiłem 97km w 3h24min. Średnie hr 160. Zjadłem 4 zele i 3 magnezy. Wypiłem 1.5 litra wody. Pierogów na mecie nie tknąłem:)
Ciao
P.S. Jak się komuś chce poprawić błędy to proszę o kontakt na priva:) Podam login i hasło. Mamo może Ty????
P.S.2 Literówki poprawiłem. To byłem ja, Jarząbek...
komentarze