Tomac Bikes - Supermatic - część 2 testu

img_0176

Jazda - Pierwsze wrażenia:


Zdziwiła mnie lekkość roweru, który na pierwszy rzut oka wygląda jak masywna maszyna do all mountain - enduro, waga kompletnego roweru to ok. 13kg! Już po pierwszej jeździe można wyczuć agresywną geometrię która sprawia, że rower świetnie prowadzi się w trudnym terenie (kąt główki 68,7 stopnia). Takie rozwiązanie pozwala bez obaw puścić hamulce nawet na stromych ściankach pokrytych luźnymi kamieniami czy śliskimi korzeniami. Stosunkowo nisko umieszczony suport (335 mm) pozwala na płynne i szybkie pokonywanie ciasnych zakrętów. Zawieszenie oferuje 120mm skoku tylnego koła o charakterystyce liniowej, a za ugięcie odpowiada damper Fox'a z dość mocno ustawioną platformą, co powoduje że rama jest mniej czuła na drobne nierówności natomiast o większych możemy po prostu zapomnieć. Ilość skoku zawieszenia klasyfikuje ramę w kategorii  All-mountain – trail, jednak myślę że spokojnie poradziła by sobie ze znacznie cięższymi zastosowaniami, także osoby lubiące jazdę enduro spokojnie mogą przymierzać się do Tomaca. Rower jest dość krótki i pozycja sprzyja stromym zjazdom i technicznym odcinkom , łatwo odchylić się za siodełko czy przeskoczyć jakiś większy kamień.

img_0179

Podjazdy:

Szok! Rower o takich parametrach podjeżdża tak znakomicie! Podczas jazdy próbnej pokonywałem bardzo długi i stromy podjazd wraz z kolegami którzy jechali na sztywniakach ,  bez problemu udało mi się utrzymać ich tempo, a tylne koło cały czas utrzymywało przyczepność z gruntem. Efekt bujania podczas gdy siedzimy na siodełku praktycznie nie występuje! Bujanie pojawia się kiedy zaczynamy mocno naciskać na pedały na stojąco, jednak amplituda ugięcia nie jest wysoka i nie utrudnia pedałowania w znaczący sposób. Pozycja na rowerze jest bardziej wyprostowana, jednak większa przyczepność tylnego koła rekompensuje to na podjazdach i nie musimy walczyć z utrzymaniem równowagi.

img_0180

Wady:

Nie ma roweru który by ich nie posiadał. Tomac jest bliski ideału roweru uniwersalnego, spokojnie można na nim pokonać 100 km trasę o charakterystyce maratonu, poradzi sobie w wysokich górach (allmountain/enduro) oraz  na stromych i technicznych zjazdach. Niska waga i odpowiednia geometria sprawia że maszyna nadaje się do wszystkiego. W moim odczuciu, wadą jest zbyt mało sztywny wahacz, co można wyczuć gdy tylne koło zaczyna tracić przyczepność w zakręcie. Rower jest też mało stabilny w momencie kiedy chcemy szybko odciążyć koła i przeskoczyć jakąś większą przeszkodę - jednak w tym miejscu myślę, że jest to kwestia lepszego ustawienia zawieszenia pod swoje preferencje.Z  czystym sumieniem polecił bym ten rower każdej osobie która lubi ostre zjazdy i długie wyprawy w ciężki teren (góry).

Kilka słów na koniec

Obie ramy maja identyczny skok  i wydawać by się mogło że są bardzo do siebie podobne.  Supermatic 120 wydaje się być bardziej rowerem lubiącym jazdę w dół, natomiast Automatic jest maszyną uniwersalną nadającą się nawet do maratonu. Tłumiki użyte w obu rowerach różnią się, mimo to różnica ta w efekcie końcowym jest mało odczuwalna. Wynika to z tego ze sam system zawieszenia jest naprawdę bardzo fajny. Nie pompuje i świetnie działa nawet na małych nierównościach. Zawieszenie pracuje bardzo liniowo. Pozostaje najbardziej bolesna kwestia - Cena, która w przypadku obu rowerów pozostawia wiele do życzenia. Supermatic 120 w wersji na XTR/XT kosztuje bagatela 27 tys. złotych. Tańszy model to wydatek w granicach 20,5 tys. złotych. Sorry, ale to naprawdę sporo - patrząc na ceny, żal serce ściska bo oba rowery są naprawdę bardzo fajne. Chciałbym mieć każdego z nich, ale patrząc na cenę myślę, że wiele osób zdecyduje się na coś, co będzie sporo tańsze. Niestety żyjemy w kraju w którym zwykły Kowalski nie może sobie pozwolić na takie maszyny. szkoda...

Ocena: 

Wykonanie 5
Ergonomia 5
Wyposażenie 5
Cena 3,5

velonews-ocena-47

 


komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl