Czy hamulce tarczowe w szosowym peletonie są niebezpieczne?

Na tym się nie skończyło – to był znak dla całego kolarstwa. Profesjonalistów zawsze obowiązywały ścisłe reguły sprzętowe w przeciwieństwie do zwykłych kolarzy. Jednakże Francuski Związek Kolarski natychmiast zakazał używania hamulców tarczowych na wszelkich zawodach i zwykłych rajdach rowerowych. Całkiem niedawno Hiszpania postąpiła podobnie. Inne organizacje również zmieniają swoje zasady. Jedna drobna zmiana zasad w wyposażeniu roweru wpłynęła na więcej niż kilka tysięcy profesjonalistów,a w ciągu kilku dni również zmieniła zasady amatorskich wyścigów. Wszyscy zadają sobie jedno proste pytanie – czy hamulce tarczowe są bezpieczne?

Rana Ventoso'a może być pierwszym przykładem scenariusza jakiego pro-zawodnicy najbardziej się obawiali podczas okresu próbnego dla hamulców tarczowych – tego, że tarcze mogą pociąć lub przypalić skórę podczas kraksy. Ryzyko istnieje, chociaż jest małe. Większość zawodników, reprezentantów firm czy organizatorów wyścigów nie są w stanie przypomnieć sobie jakichkolwiek wypadków z tarczami hamulcowymi. Jedynie multimedalista Mistrzostw Świata w przełaju Jeremy Powers wymienia sytuację w której Ryan Trebon rozciął nogę na tarczy. Ryan stwierdził, ze to wina zębatki, jednak z perspektywy Jeremiego to była tarcza. Zębatki czy noga w szprychach są równie niebezpieczne jak wylądowanie na drzewie przy prędkości 80 km/h.

Hamulce tarczowe są stosowane na szeroką skalę w rowerach górskich i coraz częściej w przełaju, bez podobnych wypadków. Oczywiście te dyscypliny różnią się od kolarstwa szosowego, jednak kolarstwo przełajowe jak i górskie jest chaotyczne, szybkie i na starcie czasem staje nawet ponad 100 zawodników a na maratonach po nawet po kilka tysięcy. Nie brak różnych wypadków na zawodach a mimo to nie było głośno o ranach ciętych spowodowanych przez tarcze.

To nie znaczy, że hamulce szczękowe są bezpieczne: zwiększona droga hamowania na mokrej powierzchni, ryzyko przegrzania (szczególnie w przypadku karbonowych obręczy) i rozerwania szytki. Hamulce tarczowe są postrzegane przez niektórych jako największe niebezpieczeństwo a tak naprawdę udokumentowano wiele różnych ran spowodowanych przez inne części roweru (zębatki, szprychy itd.).

W związku z zakazem wprowadzonym przez UCI przemysł rowerowy obawia się o spadek sprzedaży swoich rowerów szosowych z hamulcami tarczowymi. Firmy szukają rozwiązań na zwiększenie bezpieczeństwa. Jednym rozwiązaniem może być zaokrąglenie krawędzi, zresztą stosowane przez niektórych producentów. W razie wypadku tarcza prześlizgnie się po skórze zamiast ją rozszarpać. Lepszym - chociaż zwiększającym masę roweru – rozwiązaniem jest dodanie osłony podobnej jak w motorach. Problem w tym rozwiązaniu jest przegrzewanie się układu hamulcowego, nad którym właśnie pracują inżynierowie. UCI oczekuje zwiększonego bezpieczeństwa zanim rozważy możliwość dopuszczenia tarczówek na stale. Niedawno odbyło się spotkanie w sprawie kraksy na Paris-Roubaix, podczas którego rozważano danie następnej szansy hamulcom tarczowym w czerwcu.

Jednak dla większości kolarzy hamulce tarczowe w kolarstwie szosowym wciąż są bardziej niebezpieczne niż w górskim (w zasadzie nie wyobrażamy sobie bez nich jazdy). Jeśli chodzi o wypadki, zawsze istnieje jakieś ryzyko, a mimo to ludzie mają duże obawy z powodu jednego incydentu.

Źródło


o autorze

Małgorzata Mazurek

komentarze

WiadomościWszystkie

GalerieWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl