Canyon Endurance AL 6.0 w praktyce
Pamiętacie majowy test szosy Shockblaze'a za nieco ponad cztery kawałki? Ja pamiętam, bo sam go pisałem. Ale nie w tym rzecz - postanowiliśmy wyjść do ludu i przetestowaliśmy kolejny bicykl z gatunku "rower szosowy dla Kowalskiego". Co z tego wyszło? Dowiedzcie się sami.
Dawno, dawno temu, jadąc na jakieś targi (albo maraton) rozmawialiśmy z chłopakami na temat tego, że w Polsce kolarstwo szosowe zaczyna wracać do łask. Jeszcze pięć lat temu na Śląsku nie można było spotkać tylu szosowców, ilu teraz mam okazję mijać. Objaw jak najbardziej pozytywny, bo ludzie przestali kojarzyć ten gatunek kolarstwa z czymś dziwnym, mało modnym, zarezerwowanym tylko dla ludzi z głębokim portfelem. Nie czarujmy się - w miarę sensowny rower mtb, na którym spokojnie jesteśmy w stanie wystartować w jakimś maratonie, kupimy już za ok. dwa tysiące złotych.
Chcąc kupić nowy rower szosowy na osprzęcie choć odrobinę zbliżonym jakościowo do tego z mtb, musimy wydać nieco większą kwotę, prawie dwukrotnie większą. Stąd też brała się podejrzewam niechęć społeczeństwa do takiego zakupu. No bo przecież tyle pieniędzy panie na rower... Na szczęście Polacy zmieniają swoje podejście do życia, kupujemy coraz droższe rowery, wydajemy więcej na bycie aktywnym, nasza świadomość ewoluuje w kierunku aktywnego i zdrowego trybu życia. Kolarstwo szosowe wraca do łask, także za sprawą sukcesów Kwiatkowskiego, czy Majki - wszak wzorzec w sporcie jest bardzo ważnym aspektem. Między innymi dlatego postanowiliśmy pójść za ciosem i dogłębnie przetestowaliśmy kolejny rower dla ludu - tym razem jest to Canyon Endurance AL 6.0.
Rama
Rama w Canyon'ie została wykonana z aluminium 6000, które jest nie tylko łatwe w obróbce, ale także dobrze znosi upływ czasu i niełatwo poddaje się korozji. Geometria sport, stack-to-reach powyżej 1.55, rura podsiodłowa Maximus, tylni trójkąt w technologii VCLS, masa 1350g.
A teraz już tak na serio i w praktyce: wiele osób myśli, że jazda na rowerze szosowym wymaga mocnego zgięcia, pochylenia się, które owocuje bólem pleców i ogólnie jest niewygodna.Taki stan rzeczy mógł istnieć jeszcze kilka lat temu, kiedy to większość rowerów szosowych miała typowo sportową geometrię, nastawioną na wynik. Aktualnie kolarstwo wychodzi do przeciętnego Janka, siedzącego na co dzień za biurkiem i zaprasza go na weekendową przejażdżkę. Janek w większości przypadków nie posiada gibkości jaszczurki, siły słonia i szybkości pantery, zatem sprzęt przystosowany do jego możliwości ma być przede wszystkim komfortowy.
Co daje nam geometria sport? Otóż wsiadając na Endurance nasza pozycja jest bardzo wyprostowana, jak na szosę. Jadąc mamy wrażenie, jakbyśmy wsiadali na taki bardziej sportowy rower trekkingowy, tyle, że z kierownicą z barankiem. Rama, jak na konstrukcję aluminiową, naprawdę dobrze tłumi drgania. Jest to zaleta m.in tylnego trójkąta Vertical Comfort Laterall Stifness, rury podsiodłowej Maximus, która jest delikatnie spłaszczona, co także pozytywnie wpływa na rozdział drgań na ramie, a także sztycy karbonowej Canyon S23 również wykonanej w technologii VCLS.
Sztyca i siodełko przejmują blisko 70% wagi rowerzysty, stąd tak ważne jest, aby były to elementy jak najbardziej ergonomiczne i komfortowe. S23 posiada aluminiowe jarzemko, setback 25 mm, a swoją elastyczność na moje bardziej lub mniej wprawne oko mogę określić na jakieś 10 mm pracy. Nie jest to może i dużo, ale w znaczący sposób poprawia komfort jazdy. A o to przecież chodzi. Aha, waga to 230g - średnia wartość jak na 330mm długości.
Widelec
Standard 1 1/8 cala i karbonowa konstrukcja z aluminiowymi hakami do kół. Waga: 340 g.
Cały czas mając w świadomości rower przeznaczony dla początkującego kolarza trzeba przyznać, że w tej kwestii konstruktorzy Canyona spisali się świetnie i włożyli widelec, który można spotkać w dużo droższych konstrukcjach. One One Eight SL (bo tak się on nazywa) to połączenie lekkości, sztywności ale i elastyczności w pokonywaniu nierówności - tak w skrócie mogę opisać jego charakterystykę pracy.
Nie jestem kolarzem o piórkowej wadze i moje 74 kg widać, szczególnie kiedy jedziemy po bardzo nierównej nawierzchni. Widelec pracuje, także w trakcie ostrego hamowania. Czy jest to wada? Jak dla mnie nie. Dobrze tłumi nierówności i sprawia, że nasze nadgarstki nie mają dosyć na naszych pięknych polskich drogach. Mówiąc o nadgarstkach to przejdźmy może do czegoś takiego jak
Kokpit
Mostek V15 oraz kierownica H28 to produkty Canyona.
Spełniają swoja funkcję w 100%, a co najważniejsze są ergonomiczne: kierownica w górnym chwycie jest spłaszczona, co oprócz poprawy właściwości aerodynamicznych, daje lepszy i pewniejszy chwyt. Przede wszystkim wygodny. Jest jeszcze jedna rzecz, która mi się podoba w produktach sygnowanych przez Canyona: naniesiono na nich wszystkie parametry, takie jak długość, szerokość, kąt nachylenia.
Jeżeli będziemy chcieli na szybko sprawdzić, co nam nie pasuje, co chcielibyśmy zmienić na krótsze, dłuższe, szersze, nie musimy latać z miarką. Wystarczy spojrzeć na dany element i wszystko będzie jasne.
Koła
Jednym z ważniejszych czynników w każdym rowerze oprócz napędu, ramy i widelca są koła. Tutaj bardzo spodobała mi się polityka marki, gdyż wypracowano idealny jak dla mnie kompromis, pomiędzy jakością, masą, a ceną. Mowa o Mavic'ach Aksium, które są najniższym modelem w gamie produktów szosowych, jednocześnie będąc w tej klasie cenowej dla mnie najlepszym wyborem.
Sam miałem ten model przez ok. sześć lat, przejechałem na nim kilka tysięcy kilometrów i... sprzedałem wraz z rowerem. Po sześciu latach obręcze były proste, delikatnie przetarte (ale to akurat zrozumiałe), a łożyska w piastach nie wymagały wymiany. To jest chyba ich najlepsza rekomendacja. A, że ważą 1880g... dużo, ale miejcie cały czas na uwadze, że jeździmy na rowerze o wartości przekraczającej nieco cztery tysiące złotych. Kółka zostały obute w opony Continental Grand Prix 4000S II z domieszką BlackChili Compound, o szerokości 25mm.
Osobiście pokusił bym się o zastosowanie 28mm opon (obręcz Aksiumów jest w stanie przyjąć oponę o szerokości nawet 32mm), gdyż są one nieco bardziej komfortowe. Jak trzymają się nawierzchni? Po deszczu i na mokrych liściach musicie naprawdę uważać jak się składacie w zakrętach - w innych warunkach pogodowych spisywały się dobrze.
Osprzęt
Tutaj przechodzę zapewne do sedna tego testu. Większość z początkujących kolarzy, kupując rower, pierwsze na co zwraca uwagę to osprzęt.
Jakie są tam przerzutki, manetki. Jednak same przerzutki i manetki wiosny nie czynią, dlatego założenie na Endurance kompletnej grupy Shimano 105 5800 było doskonałym rozwiązaniem. Po pierwsze: wszystko jest ze sobą kompatybilne i dla początkującego mechanika-samouka jakakolwiek regulacja, czy serwis to wejście na stronę techniczną Shimano i przestudiowanie konkretnego manuala. Po drugie: wszystko działa płynnie i bez zająknięcia. 105-ka w tej konfiguracji to grupa o charakterze bardziej rekreacyjnym, niż zawodniczym.
Zastosowane przełożenie z przodu 50-39, a z tyłu 11-32 sprawia, że nawet bardzo niedoświadczony rowerzysta jest w stanie w spokojnym, młynkowym wręcz tempie wjechać na kilkustopniowe wzniesienie. Canyon z serii Endurance to przede wszystkim szosa do rekreacji oraz do długich wypadów za miasto, dlatego taka konfiguracja sprawdza się znakomicie. Sam byłem mocno zdziwiony tym, jak dobrze mi się na niej jeździło. I sam kilkukrotnie miałem okazję przetestować ją w swoim pełnym zakresie przełożeń. Działa.
Od razu uprzedzę Wasze pytanie: jaka jest różnica między 105-ką, a Ultegrą, czy warto dopłacić do tej drugiej. Moim zdaniem 105-ka w charakterystyce pracy niczym nie ustępuje swojej starszej siostrze, różnice możecie zauważyć dopiero przesiadając się na DuraAce.
Na koniec: jazda
Dawno żaden rower nie przysporzył mi tyle frajdy z jazdy, jak ten właśnie Endurance AL 6.0. Nie wiem, co jest w tych rowerach z Koblencji, ale są one tak przemyślanie poskładane, na dodatek sprzedaż bezpośrednia daje producentowi możliwość zaoferowania korzystnej ceny, że ciężko jest mi się z nimi rozstać.
Rower prowadzi się pewnie, nie odczuwa się narowistości przy zjazdach, a rama jak na aluminiowy produkt dobrze spisuje się na polskich koleinach. Oczywiście, jeżeli kiedykolwiek jeździliście na dobrych, karbonowych szosach, powiecie, że aluminium to nie jest to.
Po raz kolejny jednak zaznaczę - 4599zł za rower w tej konfiguracji to na naszym rynku najlepsza możliwa cena. Postudiowałem troszeczkę konkurencję i nikt nie oferuje sprzętu o identycznych parametrach w identycznej cenie. Czy zatem warto? Moim zdaniem: jak najbardziej tak!
Ocena:
- wykonanie: 4
- waga: 3,5
- właściwości jezdne: 4
- cena: 5
Zdjęcie widelca na wadze: Paweł Steinke
Rower możecie nabyć poprzez oficjalną stronę Canyon'a.
komentarze