Marek Dudkiewicz - wizjoner, kreator, biznesmen
Marek Dudkiewicz - postać bardzo znana w środowisku kolarskim. Założyciel pierwszego w Polsce Specialized Concept Store, od lat siedzi w kolarskim biznesie, jednak nie uważa się za biznesmena, tylko za wizjonera. Gdyby ktoś mnie spytał, jakbym miał go w skrócie scharakteryzować, to bym powiedział dwa słowa - Konkretny Facet. Tym bardziej byłem ciekaw wywiadu z nim. Zatem zaczynajmy...
Determinacja, szczęście, wiedza? czego najwięcej potrzeba żeby w oparciu o swoje hobby prowadzić i wciąż rozwijać własny biznes?
Determinacja jest najważniejsza bo ona powoduje iż pogłębia się wiedzę i popycha do stawiania czoła coraz większym wyzwaniom a „biznes wyklucza statykę”. Kto stanął w miejscu, ten się cofa. Szczęście też z pewnością jest potrzebne, ale to raczej uważam iż sposób spoglądania na niepowodzenia i porażki, bo i takich w życiu jest bardzo wiele. Ja każdą z nich uważam za naukę, a ona ta nauka jest czymś pozytywnym .
Skąd wzięło się zamiłowanie do rowerów?
No cóż w wieku 35 lat ważąc 120 kg postanowiłem się zabrać za siebie i tak właśnie się to wszystko zaczęło, a że narzędziem do tego „wzięcia się za siebie” wybrałem rower, to on stał się nieodzownym elementem mojego życia i w następstwie mojej pracy.
Proszę opowiedzieć w jaki sposób złapał Pan rowerowego bakcyla?
Bakcyl do takiego postrzegania sportu, a w szczególności roweru gdzieś we mnie z pewnością drzemał i uwolnił się w dorosłym życiu ze spotęgowaną siłą. Fascynowała mnie jazda po górach i do dzisiaj, choć większość kilometrów pokonuje na szosie, to wybieram szosy które pną się w górę, a przysłowiowego górala nie pozbędę się chyba nigdy. Właśnie w górach czuję prawdziwą przyjemność „sam na sam o 5 rano na jakimś gdzieś podjeździe daje możliwość przemyślenia tak wielu spraw i znalezienie odpowiedzi na tak wiele pytań i to chyba dla mnie osobiście jest ten bakcyl”
Pierwszy rower oraz pierwszy wyścig w życiu?
Pamiętam go jak dziś wyścig w Katowickim Parku na „trzech Stawach” w 1997 roku sukcesem było ukończenie tego wyścigu, a zajęcie przedostatniego miejsca nie miało dla mnie wtedy znaczenia. Natomiast w tym wyścigu fakt iż nie byłem ostatni, było w tamtym czasie z mojej perspektywy sukcesem, pomimo iż stawkę zamykał zawodnik 20 lat starszy (delikatnie pisząc 20 lat). Rower który wtedy posiadałem, był dobrej jakości, markę pamiętam ale marketingowo o niej nie napiszę.
Początki były trudne, czy może udało się wbić w niszę i wykorzystać swoją szansę?
Tak początki były bardzo trudne, bo jedyne co posiadałem to zapał, wizję i determinację, a może inaczej były bardzo łatwe, bo właśnie takie cechy w swój biznes zaangażowałem. Rok 1994, to rok kiedy to otwarłem sklep rowerowy. Moja wiedza na ich temat kończyła się na tzw. ”składaku” i takie rowery zamówiłem jako pierwsze, ale powoli zauważałem iż sprzedaż tańszych rowerów nie przynosi mi satysfakcji i od 1988 roku zacząłem powoli budować swoją markę „Twomark Sport” .Wtedy tez zacząłem więcej jeździć, a od 1999 roku trenować, co za skutkowało powołaniem do życia „Teamu Twomark”, który stał się jednym z narzędzi marketingowych oraz wielkim polem testowym towarów, które później oferowaliśmy naszym Klientom. Mówiąc inaczej, mogliśmy je Naszym Klientom zaoferować z czystym sumieniem jako tzw „pewniaki”. Z perspektywy czasu mogę moje kilkunastoletnie działania określić jako „wykorzystanie niszy i szansy” bo oferta towarów z tzw. „górnej półki do tej pory jest sprawą niszową”
Początki były bardzo trudne ponieważ raczej jestem…
Wizjonerem, a nie biznesmenem.
Pamiętam Pana jeszcze z czasów „Wielkiej Nagrody Beskidy-Żywiec”, końcówka lat 90’ wraz z grupą chłopaków z Chorzowa przyjeżdżaliście m.in. na właśnie ten cykl wyścigów, z sentymentem wspominam te lata, Pan jakie ma wspomnienia z tamtego okresu?
Te czasy zmieniły całkowicie moje aktualne życie i chyba tylko tyle mogę na ten temat napisać .
Chyba raczej nie będziemy drugą Holandią, jeśli chodzi o popularność rowerów w życiu codziennym, ale jednak jakaś specyfika tych środków transportu w kraju nad Wisłą się kształtuje. Przyjmujemy trochę wzorce i modę z „Zachodu”. Wiele zależy oczywiście od infrastruktury, czyli przede wszystkim ścieżek rowerowych łączących strategiczne punkty w dużych miastach. Jak to wygląda z perspektywy sprzedawcy, jest zainteresowanie miejskimi rowerami?
Moja Firma nie jest autorytetem w segmencie rowerów miejskich, ale obserwując co dzieje się wokół mnie, idziemy powolutku w stronę „komunikacji rowerowej”, z naciskiem na „powolutku", a czy będziemy drugą Holandią z pewnością nie. Każde zbliżenie się do „rowerowego zachodu” to olbrzymi krok naprzód dla branży rowerowej i dla zdrowia Polaków .Są regiony Polski gdzie już teraz, rower jest narzędziem komunikacyjnym. Obserwuję od kilku miesięcy ścieżki rowerowe Wrocławia i pomimo będącej astronomicznej zimy, jest na tych ścieżkach spory ruch i to nastraja mnie optymizmem.
Czy przykładowo Bielsko-Biała ma potencjał w tej dziedzinie?
Bielsko Biała to mekka tego, co w rowerze jest dla mnie osobiście najważniejsze, czyli „wysiłku i potu”. Z pewnością rower miejski jest tutaj użytkowany w mniejszości, ale to może być jedynie moja subiektywna ocena.
Czy to jest tak, że uprawiając kolarstwo, jest się bliżej środowiska, można lepiej poznać potrzeby i wymagania klientów?
Tak, tak bez tego staje się tylko statystą, a ja mam ambicję być kreatorem potrzeb Klienta.
Zmora sprzedawcy w salonie rowerowym to...?
hmm ………………. zima…...
Jak łączy Pan obowiązki pracownicze z treningami, wyjazdami na zawody?
Z pewnością nie było to łatwe, ale ja zdałem sobie sprawę iż zarabiam nie „ściganiem” ale dla „ścigaczy”, zatem nie mam już takiego ciśnienia na wynik sportowy „taki za wszelką cenę „ i taki punkt widzenia zdecydowanie mi pomaga w tej chwili.
Najtrudniejsza decyzja w życiu związana z kolarstwem?
Z pewnością będzie to decyzja nie wsiadania na rower, ale jeszcze jej nie podjąłem
Z czego Pan jest najbardziej dumny w tym momencie?
Z córki.
Jakie (swoje:) marzenia ma w najbliższym czasie do spełnienia Marek Dutkiewicz?
Trudne pytanie chyba największym marzeniem jest „nie spocząć na tzw. laurach” i mam nadzieje, że je spełnię
Proszę dokończyć zdanie: gdyby nie rower, to…
Bieganie…
Dziękuję za rozmowę i życzę dalszych sukcesów.
komentarze