Gunn-Rita chce wrócić do Polski
– To były świetne dni. Bardzo dobrze bawiłam się w Polsce – mówi zawodniczka Multivan Merida Biking Teamu, która 5 października otworzyła w Wieliszewie pierwszą trasę cross country w okolicy Warszawy, a dzień później wystartowała w Płocku w finale Merida Mazovia MTB Marathonu. – Przez te dwa dni spotkałam na rowerze wiele miłych, troskliwych i uprzejmych osób. Nawet podczas maratonu w Płocku mężczyźni traktowali mnie jak kobietę, całkiem inaczej niż w Norwegii, gdy we wspólnych startach faceci walczą ze mną bardzo ostro – podkreśla Gunn-Rita Dahle Flesjaa. Mistrzyni olimpijska i dziewięciokrotna mistrzyni świata bardzo wysoko ocenia organizację polskiego maratonu. – Trasa finału Merida Mazovia MTB z powodzeniem sprawdziłaby się też w Norwegii. Każdy mógł poradzić sobie z nią, jadąc swoim tempem, była dobrze oznaczona, nie było też problemu z wyprzedzaniem. Pojawia się on w Norwegii w popularnych maratonach, w których startuje czasami od 5 tys. do nawet 25 tys. osób – mówi Dahle-Flesjaa. Pytana o rowerowe porównania z jej krajem zaznacza, że większość tras norweskich maratonów nie jest zbyt wymagająca technicznie i nie odstrasza liczbą metrów przewyższenia, by mogło w nich wystartować jak najwięcej osób, także całe rodziny. – W Polsce było podobnie, co bardzo mi odpowiadało. W końcu MTB powstało jako sport, którym powinno się cieszyć wiele osób, a ja zawsze podkreślam, że prawie każdy z nas ma rower i powinien go używać na swój sposób. Świetną zabawę mieli w Płocku półzawodowcy, ale widziałam też, że równie dobrze bawili się ci, którzy docierali na metę jako jedni z ostatnich – zauważa legendarna Norweżka. – W mojej pamięci zostanie też na pewno widok szczęśliwych dzieciaków na swoich rowerach podczas maratonu w Płocku. Zawsze jestem podekscytowana, widząc, jak wielką przyjemność sprawia ludziom rower. To dla mnie też dobra motywacja – dodaje.
Zawodniczka oblegana w Płocku i Wieliszewie przez rowerzystów ma nadzieję, że jej wizyta przyczyni się do wzrostu popularności amatorskiego kolarstwa górskiego w Polsce. – Czas pokaże, czy tak się stanie. Mam nadzieję, że wrócę do Was za rok i spotkam jeszcze więcej osób, szczególnie kobiet, cieszących się jazdą. Podwojenie liczby startujących kobiet byłoby dla mnie bardzo miłe – mówi Dahle-Flesjaa. Zweryfikowanie tego życzenia nie jest jedynym powodem, dla którego zawodniczka Multivan Merida Biking Teamu chciałaby wrócić do Polski. – Planowałam zostać w Warszawie dwa dni dłużej i pozwiedzać z bliskimi miasto. Kilka osób z mojej rodziny było tu już wiele razy i bardzo im się podobało. Niestety mój syn i mąż zachorowali i musieli zostać w domu. Chciałabym zobaczyć z nimi Warszawę w przyszłym roku – przyznaje Norweżka, dla której rodzina jest nieodłącznym składnikiem sportowego sukcesu. Na jej wsparcie z pewnością będzie mogła liczyć podczas najważniejszego startu sezonu 2014: mistrzostw świata XC, które odbędą się w jej ojczyźnie. – To mój wielki cel na przyszły sezon. Mistrzostwa odbędą się w Hafjell w Norwegii, blisko Lillehammer, łatwo więc będzie mi się zmotywować i pracować bardzo ciężko, żeby w pierwszy weekend września być w jak najlepszej formie – mówi czterokrotna mistrzyni świata XC. Przygotowania do nowego sezonu rozpoczęła 1 listopada. – Do końca roku zamierzam realizować stary sprawdzony program. Oznacza on pieszą wspinaczkę w górach, trening siłowy na rowerze, bieganie interwałów pod górę i łatwe trzygodzinne przejażdżki na rowerze dwa razy w tygodniu. Do tego dochodzi pływanie dwa razy w tygodniu jako trening regeneracyjny, który świetnie wpływa na moje płuca – tłumaczy Dahle Flesjaa. Pytana o najważniejsze cele wymienia także inny. – Jest z kompletnie innego świata. Chciałabym po raz drugi zostać matką. To coś dużo cenniejszego niż bycie nawet najlepszą zawodniczką MTB.
komentarze