6 Dni i 6 Nocy w Berlinie

6-dniówka w Berlinie to moim zdaniem najbardziej prestiżowy wyścig tego typu na świecie, poza tym prawdopodobnie najstarszy bo rozgrywany non stop od 1909 roku, z małymi przerwami rzecz jasna, z powodu wojny itp.  Sama organizacja mówi sama za siebie, rzeczy mniej ważne jak odprawa, powitanie zawodników to blisko godzina ustalania szczegółów odnośnie startu. Celem zawodów jest pokazanie profesjonalnego wyścigu połączonego ze znakomitym przedstawieniem. Duża część kibiców to sympatycy tego sportu i znakomici znawcy, potrafią z łatwością odróżnić prawdziwy bieg od markowanego. Oglądalność na żywo to frekwencja ok 10-14 tys widzów. Wyścig zaczyna sie późnym popołudniem w czwartek ok godz 18, a kończy nierzadko ok godz. 2.30-3.00, dlatego nazywany jest także wyścigiem 6 dni i 6 nocy. W wyścigu bierze udział 17  2-osobowych składów, również międzynarodowych, w konkurencjach średniodystansowych, 7 zawodników do wyścigów za motorami zwanych Sztejerami (Steher) - niegdyś bardzo rozpowszechniona konkurencja, teraz modna jedynie i bardzo popularna w krajach Beneluxu oraz Szwajcarii i północnej Francji. Następnie 6 sprinterów, w tym roku udział wzięło 4 zawodników reprezentacji Niemiec - Maximilian Levy, Stefan Nimke, Robert Forstemann i Philipp Thiele, Mistrz Europy Elity Rosjanin Denis Dmitrijev oraz Ja (Damian Zieliński - przyp. red.).

Damian Zieliński - 6 Days Berlin 2011

Konkurencje sprinterskie są tu raczej wplecione w program głównych wyścigów dystansowych, jako swego rodzaju urozmaicenie. W tym roku odebraliśmy osobiste gratulacje od organizatorów, gdyż stwierdzono, że pokazujemy się lepiej niż zawodnicy średniodystansowi, potrafiliśmy bardzo dobrze wpleść umiejętności techniczne np. "stójki", jak również jechać odrobinę "na krawędzi", przepychając się między sobą w ten sposób, że do określenia zwycięzcy niezbędny był fotofinish. Dobór zawodników, a zwłaszcza ich poziom decydują o zaciętej rywalizacji, o czym świadczą rezultaty czasowe, tak jak w przypadku rundy ze startu lotnego gdzie w jednej dziesiątej sekundy mieściło się czterech zawodników - tego typu różnice czasowe są typowe już na poziomie Pucharu świata i Mistrzostwach Świata. Nasz program polegał na rozpoczęciu rywalizacji właśnie na 1 rundę ze startu lotnego, następnie rozgrywany był sprint jednym biegiem 1&2 czas eliminacji i kolejno 3&4 i 5&6. Kolejną konkurencją był keirin, za każdy występ zawodnik otrzymywał punkty liczone do kwalifikacji generalnej kolejno 6 za 1m...
Cała impreza generalnie zachowana jest w tradycyjnym stylu, muzyka specjalnie skomponowana w latach 20-tych ubiegłego wieku, sztandarowa piosenka berlińskiej sześciodniówki oraz typowe dla niej wyścigi, rozgrywane są dokładnie tak samo jak przed wiekiem.
Damian Zieliński - 6 Days Berlin 2011

Wyścig wywarł na mnie podobne wrażenie jak za pierwszym razem tj. w 2008 roku, pomimo tego, że była to wtedy moja druga 6-dniówka, to właśnie ta ma swoją charakterystyczną atmosferę. Zupełne inne wrażenie jest, gdy jedzie się na zawodach w Polsce czy w innych krajach, gdzie kolarstwo nie jest popularne a ludzie odwiedzają je bardziej z ciekawości, a co innego gdy wychodzi się na bieżnię i na przedstawienie prowadzącego wiwatuje ponad 10 tyś ludzi, jest to pewna presja, ale to bardziej przyjemne uczucie niż stres i wtedy nabiera się pewności siebie.
Pierwszy dzień był dla mnie raczej odświeżeniem procedury podczas występu i muszę sie przyznać, że bardziej skupiłem się na występie niż na jeździe na czas - zbyt szybko zacząłem i zmęczenie zaowocowało bardzo słabym, szóstym czasem. Poprawiłem sobie natomiast humor w biegu który wygrałem. Nie bez echa pozostały również ostatnie treningi siłowe, a muszę przypomnieć że niektórzy z zawodników przyjechali dopiero ze startu w Pucharze Świata, więc byli lepiej przygotowani szybkościowo. Kolejny dzień był już lepszy i zacząłem od 2 miejsce w kwalifikacjach i walce w finale o pierwsze miejsce, niestety nieznacznie uległem gospodarzowi Maximilianowi Levemu.
Damian Zieliński - 6 Days Berlin 2011

Muszę przyznać że po 2 dniu zawodów zrobiłem sobie nadzieje na sobotni, trzeci wieczór gdyż ten właśnie dzień jest najważniejszym dniem imprezy, na który przychodzi najwięcej kibiców, mimo iż czasy były wyrównane zająłem dopiero 5 miejsce oraz ponownie wygrałem bieg w sprincie. Przełom w formie nastąpił dla mnie w niedziele w 4 dniu zawodów - eliminacja czasowa uplasowała mnie na 3 pozycji, podobnie jak i w biegu sprinterskim, jednakże wykorzystując błąd gospodarza Stefana Nimke wygrałem keirin. Kolejne ostatnie już dwa dni były dla mnie potwierdzeniem lepszej dyspozycji.
Damian Zieliński - 6 Days Berlin 2011
Najważniejszym wynikiem całych zawodów, dla mnie, organizatorów oraz kibiców naszej konkurencji było moje spotkanie (2m elim.) w finale sprintu z Rosjaninem Denisem Dmitrievem (1m elim.) Bieg nie był szybki, lecz dość dynamiczny i zawiły - była walka o wymuszenie pierwszej pozycji "stójka", następnie zwody, Rosjanin wykorzystał moją nieuwagę i zdołał przedostać się na moją wewnętrzną stronę, udało mi się dosłownie "zepchnąć" go na dół toru, jednakże wszystko pozostało w granicach przepisów, ponieważ obyło się "tym razem" bez protestu sędziów. Moment przejścia nastąpił na ostatnim wirażu gdzie tym razem Rosjanin popełnił błąd, obejrzał się w prawo szukając mnie i niechcący podjechał do góry. W tym momencie, czego się nie spodziewał, zaatakowałem od wewnętrznej strony toru i mimo krótkiego dystansu udało mi się jednak go wyprzedzić.
Damian Zieliński - 6 Days Berlin 2011
Od redakcji: Tak się to robi w Niemczech... Zapraszamy na film.

komentarze

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl