RST First Platinum - ekonomiczne rozwiązanie
Do rąk otrzymałem RST First Platinum. Wizualnie prezentuje się bardzo przyzwoicie. Dobre wykończenie i w moim egzemplarzu … mocowanie pod v-ki, taka miła niespodzianka (znajdzie się jeszcze spora grupa miłośników „starych hamulców”).
Kolejną jest waga 1566g, niewiele przewyższająca topowe modele innych producentów.
Po ustawieniu amora po swoją wagę - 71kg, miłym zaskoczeniem jest fakt, że zmiana ciśnienia nie ma istotnego wpływu na wielkość skoku. Zwiększenie ciśnienia nie skraca długości roboczej golenii i możemy cieszyć się pełnymi 100mm. Nie wpływa też na samą pracę – charakterystyka pozostaje liniowa w pełnym zakresie. Nie eksperymentowałem ze zbyt niskimi i dużymi ciśnieniami, bo nie widziałem takiej potrzeby. W tym zakresie który mi odpowiadał amor miał pełny skok do dyspozycji. Zmiana ciśnienia, oprócz utwardzenia nie ograniczała ugięcia. W poprzednich konstrukcjach jakie używałem, zbyt niskie ciśnienie powodowało, że amor nie wysuwał się do końca. Jednak ustawiając RST-ka pode mnie, nie zaobserwowałem takiego zjawiska. Blokada skoku pracuje lekko i precyzyjnie. Jest też bardzo wygodna w obsłudze. Dla chcących większego komfortu, dostępna jest manetka na kierownicę.
Pierwszą przejażdżkę zaliczam po leśnych ścieżkach - dosyć niewdzięczne podłoże, najeżone korzeniami. Tutaj przekonuję się, że przy dużej ilości następujących po sobie przeszkód, widelec wpada w pewne zakłopotanie i nie nadąża z wybieraniem kolejnych przeszkód. Ustawienia typowo wyścigowe – maratony, nie jest może super komfortowo jak na miękkiej kanapie, ale też nie jestem miłośnikiem wybijania wszystkich plomb z zębów. Obniżenie ciśnienia na pewno poprawiłoby pracę, ale nie idę na kompromis. Każde nadepnięcie w pedały nie może powodować bujania jak w amerykańskiej limuzynie. Pierwszy sprawdzian uważam za zaliczony. Rewelacji może nie ma, amortyzacja nie powala na kolana. Jest na dobrym poziomie. Krótko mówiąc – działa. Szybko wymazuje wspomnienia o zardzewiałych i topornych widelcach sprzed kilku lat. Blokada skoku działa bez zarzutu.
Kolejnym sprawdzianem był start w maratonie, Krynica Z. Niestety test był krótki, defekt sprzętu po 1h zakończył mój udział i możliwość przekonania się jakości pracy w warunkach bojowych.
Kolejne testy terenowe na nizinach, utwierdziły mnie w jednym. Mimo pewnych minusów – można przyczepić się do wagi (zawsze można lżej), działania (można lepiej), widelec ma wiele plusów – najważniejszym jest cena 1049 zł (dystrybutor), koszty serwisowania (choć słyszałem opinie o pojawiających się sporych luzach po dłuższym okresie użytkowania.)
Podsumowując.
Za niewielkie ;) pieniądze otrzymujemy amortyzator, który z pewnością zadowoli początkujących ścigantów, czy też bardziej zaawansowanych turystów. Zadowalająca amortyzacja, przyjaźnie działająca blokada skoku, możliwość wykorzystania całego skoku – konkurencja może oferuje to samo, ale na pewno, nie za takie pieniądze.
RST mimo poprawy jakości nadal dużo brakuje do czołówki. Firma nie ma miana kultowości wśród braci rowerowej, i należy zakładać, że jeszcze długo będzie na nią pracować. Nasuwa się pytanie. Czy warto przepłacać za amortyzatory innych producentów? Fakt może działają lepiej, ale to co pozostanie w kieszeni, można wykorzystać na …. skrzynkę dobrego browara – jakże niezbędny izotonik ;), w końcu nie tylko rowerem się żyje...
Ocena
Wykonanie – 4
Działanie – 3,5
Cena – 5
komentarze