Sport - antidotum na depresje?

Dla tych którzy nigdy nie doświadczyli depresji, praktycznie niemożliwe jest zrozumienie jej.  Ci „zdrowi” próbują wspomóc chorych na depresje świetnymi radami w męskim stylu: „trzymaj się stary, wypij coś mocniejszego” albo „on po prostu musi przez to przejść".

Ludzi w depresji, najlepiej opisać  jako osoby  które znalazły się w ciemnej dziurze bez wyjścia. Wydaje im  się, że rozczarowują wszystkich i nic nie da się z tym zrobić. Chciałyby zdobywać szczyty, ale brak im motywacji. Stopniowe siwienie z powodu wszystkich zmartwień powoduje, że osoba chora na depresje nie czuje nic.  Poza czarną rozpaczą.

Odnosząc się do Światowej Organizacji Zdrowia depresja będzie głównym czynnikiem wśród strat finansowych oraz żyć ludzkich powodowanych przez choroby w 2030. Organizacja walczącą z depresją - Beyond Blue potwierdza, że mężczyźni doświadczają jej niespodziewanie często.

Czy sport, a w szczególności jazda na rowerze, jest złotym środkiem na plagę depresji?

Prawdą jest, że badania potwierdzają mocne powiązanie pomiędzy dobrym samopoczuciem a ćwiczeniami (włączając w to kolarstwo),  ale nie pokazują, że ćwiczenia są tym co powoduje jego poprawę. Innymi słowy – możesz ćwiczyć i nie będzie lepiej. Ten związek okazuje się  występować nie do końca zależnie, a nawet może być na odwrót niż wiele osób myśli – to raczej dobre samopoczucie sprawia, że ćwiczymy.

Badania wskazują, że kiedy depresja atakuje, ćwiczenia mogą być dobrym lekarstwem. Umiarkowane ćwiczenia (zazwyczaj aerobik) prowadziły do zmniejszenia symptomów depresji podobnie jak terapia poznawczo-behawioralna.

Jednak to nie działa na wszystkich. Ćwiczenia wydają się być najlepszą strategią działania dla ludzi z lekką bądź średnią depresją niż pewną drogą do poprawy samopoczucia.

Gdyby ćwiczenia naprawdę zapobiegały depresji, kolarze powinni być najszczęśliwszymi osobami na świecie, a już najbardziej zawodowcy. Gdyby to było takie proste. . Kolarze na wysokim poziomie stoczyli wiele znaczących bitew z depresją. Tyler Hamilton,  Marco Pantani i być może Bradley Wiggins, każdy z nich miał widoczne znaki problemów psychicznych. Bjarne Riis także zmagał się z depresją.

W wielu przypadkach, założone cele sportowe, narkotyki i inne czynniki tylko pogarszają sytuacje, choć nie dla wszystkich (np. Wiggins). Wielu innych woli po prostu o tym nie mówić i walczyć z demonami samemu (a przynajmniej nie publicznie).

Oczywiście profesjonalne kolarki również nie unikają depresji. Z tego powodu Niemiecka zawodniczka Ina - Yoko Teutenberg odeszła z profesjonalnego kolarstwa w 2014. Była  jedną  z najbardziej uznanych kobiet peletonu, z ponad 200 zwycięstwami, tak naprawdę jej odejście nie było planowane.

Ciężka kraksa rok przed jej opuszczeniem peletonu doprowadziła do silnego wstrząsu. Wtedy popadła w depresje. Teutenberg opuściła sport na innych zasadach niż by chciała. Wstrząs miał zabrać resztę sezonu na leczenie. Droga do jej psychicznego zdrowia jeszcze się nie skończyła.

Clara Hughes jest siedmiokrotną medalistką olimpijską w kolarstwie i łyżwiarstwie szybkim, jako jedyna w historii zdobyła medal zarówno na Olimpiadzie letniej i zimowej.  Opowiadała o swoich problemach z depresją publicznie. Dzieląc się swoimi doświadczeniami z depresją, Hughes ma nadzieję, że zwalczy piętno towarzyszące chorobom psychicznym.

Podsumowując - jasne jest, że depresja i inne problemy natury psychologicznej nie są powodowane ani rozwiązywane przez proste sposoby jak „jeżdżenie więcej na rowerze”. Stres, alkohol, inne używki, niepokój, związki, samotność, status życiowy i biologia – wszystkie przyczyniają się lub zapobiegają chorobom psychicznym w ten czy inny sposób. Rower oferuje ucieczkę dla wielu z nas, nieważne czy doświadczamy depresji czy nie.


o autorze

Małgorzata Mazurek

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl