Riva del Garda Ziener Bike Festival 2015

Na festiwal nad Gardą próbowaliśmy wybrać się już dawno. Za każdym jednak razem wypadało coś, co niekoniecznie zgrywało się z terminem włoskiej imprezy. Na szczęście w tym roku było inaczej i mieliśmy okazję w końcu odwiedzić największy festiwal rowerowy w Europie, który jest organizowany pod hasłem „Otwarcie letniego sezonu rowerowego”. Ciężko się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, ponieważ tak naprawdę od maja pogoda zaczyna być na tyle przyjazna, że możemy spędzić na rowerze nieco więcej czasu niż np. jesienią czy zimą.

Ale od początku. Do Rivy dotarliśmy w czwartek wieczorem. Pierwsze, co rzucało się w oczy, to świetne oznakowanie miejsca, w którym odbywał się festiwal. Znaki były ulokowane tak, że z każdego miejsca miasta bez problemu można było dotrzeć na tereny imprezowe. Druga, chyba najważniejsza rzecz, to fakt, że zbliżającą się imprezą żyło dosłownie całe miasto i wszystkie okoliczne miejscowości. Wszędzie pełno było rowerzystów wszelakiej maści, kafejki, knajpy i restauracje z chęcią gościły fanów dwóch kółek. Miałeś ubłocone enduro, którym dopiero co zjechałeś ze szlaku, a chciałeś u nas zjeść obiad? Nie ma problemu, postaw swój rower obok stolika, przy którym jesz (o ile jest tam miejsce). Jesteście grupką szosowców, którzy przejazdem wpadają na kawę? Super, mamy akurat promocję na espresso! Ogólnie strasznie miło było poczuć, że w miejscach publicznych nie jesteś traktowany jak wróg, tylko jak przyjaciel. Chyba dobrze wiecie o czym piszę, bo nie jeden raz spotkaliście się z zachowaniem pt. do restauracji z rowerem nie wpuszczamy.

Riva del Garda Ziener Bike Festival rozpoczął się na dobre w piątek, 1 maja. Oprócz standów wystawowych, na których można było wszystko dotknąć, przetestować i przeserwisować (o tym nieco później), festiwal oferował kilka naprawdę ciekawych pod imprez. Największą z nich był bez wątpienia Rocky Mountain Bike Marathon, w którym mieliśmy okazję wystartować, następnie dla fanów enduro, których nota bene na zachodzie Europy jest przeogromna ilość, zorganizowany był Specialized-SRAM Enduro Series, dla najmłodszych przewidziano Scott Junior Trophy, Brugellmann zorganizował City Eliminator, a Canyon zbudował nad jeziorem pumptrack.

Nie było możliwości, żeby ktoś nie znalazł swojej dyscypliny. I nie mówię tu wyłącznie o zawodowcach, którzy startowali w poszczególnych zawodach, ale o zwykłym Kowalskim, który lubi jeździć na rowerze, lubi podziwiać piękne widoki i chce odpocząć od zgiełku dnia codziennego. Zawsze wydawało mi się, że festiwal rowerowy wygląda bardzo podobnie do polskiej Szklarskiej Poręby. Tutaj jest nieco inaczej. Blisko 150 wystawców to najważniejsi gracze na rynku. Każdy z nich oferował rowery testowe, albo sprzęt (np. plecaki). Zostawiasz dowód, podpisujesz oświadczenie i przez półtorej godziny masz możliwość przetestowania naprawdę sporej ilości rzeczy, Dany rower Ci nie pasuje? Nie ma problemu, bierzesz inny. Chcesz przetestować inną konfigurację sprzętową? To także nie problem. I teraz najlepsze: masz problem ze swoim amortyzatorem, hamulcem, piastą w kole? Przychodzisz do producenta danej części, mówisz w czym rzecz, a on bezpłatnie zdiagnozuje twój problem, wymieni zużytą część i po maksymalnie godzinie twój sprzęt jest na powrót gotowy do użycia. W polskich warunkach nie do pomyślenia. Nie wiedzieć czemu w naszym pięknym kraju każdy zamyka się w swoim grajdołku i nie potrafi w bardzo prosty sposób wyjść frontem do klienta. Nie wymaga to ogromnych nakładów finansowych, a w bardzo znaczący sposób poprawia wizerunek firmy. Przykłady znad Gardy można mnożyć: hamburger party organizowane przez Shimano, lokalne piwo ze Schweinfurtu sygnowane przez SRAMa, Coca Cola Zero na każdy rogu festiwalu, przejażdżka Mini, itp. W Polsce bardzo tego brakuje, na maratonach rowerowych nie jesteśmy w stanie sprawdzić naszego sprzętu, bo… najzwyczajniej żaden dystrybutor nie pokwapi się do tego, aby na taki maraton przyjechać i zaistnieć w bardziej europejski sposób.

Kolejna rzecz to maraton. Dla nas godzina startu była ogólnie rzecz ujmując nieco dziwna, 7:50 raczej nie jest spotykanym standardem. Kwestię godziny można było tłumaczyć tym, że udział w maratonie brało blisko 3000 zawodników z 30 krajów, a najdłuższy dystans to 90, 32km i 3838m przewyższeń. Kwestia startu zorganizowana była naprawdę perfekcyjnie. Rejestrując się, musieliśmy określić naszą średnią prędkość. Dzięki niej byliśmy przyporządkowywani do określonego sektora na starcie. Ktoś kto miał moc startował z przodu, ktoś, kto jechał dla pięknych krajobrazów, startował z tyłu. Nie było nerwówki, zbędnego przepychania się. Pełna kultura. Na asfaltowej rozjazdówce przez pierwsze 4km wyprzedziliśmy kilkuset zawodników, żeby potem utknąć w korku. Dla nas było to spore zaskoczenie, jednak patrząc na to z zupełnie innej perspektywy mogę to opisać tak: tutaj ogromna ilość osób startuje w maratonie, żeby pokonać własne słabości, sprawdzić się i przede wszystkim miło spędzić czas oglądając przy tym cudowne widoki. Znakomita większość ludzi jeździ na sprzęcie pokroju XX1, RS-1, XTR Di2, karbonowy full. Skok od 100mm (głównie zawodnicy) do 160mm (okolicy Gardy to wymarzone miejsce do tego, żeby eksplorować szlaki na rowerze o takim zawieszeniu).

Oni nie patrzą na to, co powie kolega, sąsiadka. Jadą, bo czerpią z tego przyjemność. A że przy tym stać ich na naprawdę fajny sprzęt? Nic tylko się cieszyć. Na maratonie wielokrotnie mijałem małżeństwa jadące razem, tatę z synem, grupkę przyjaciół. Dla nich to czysta frajda. A trasa? Musicie tu przyjechać. Tego nie da się opisać słowami, bo nic nie jest w stanie oddać piękna tego maratonu. W naszym przypadku dystans 42km oferował wspinaczkę przez pierwsze 23km do bufetu (głównie asfalt, szuter, leśne ścieżki), żeby potem zamienić się w bardzo ciekawe połączenie singli, kamienistych zjazdów, ścieżek przeplatanych elementami asfaltu. Wrażenie, że po strefie bufetu (po raz kolejny świetna organizacja: szybkie napełnienie camelbacka, kilka batonów, izo i w drogę, przy okazji wszyscy śmieci wyrzucają do koszy na nie przeznaczonych, a nie tak jak to ma miejsce w naszym cudownym kraju – 200m syfu za bufetem) będzie w miarę prosto w dół, okazało się bardzo mylące. Momentami odczuwałem taki sympatyczny flow, by po chwili zastanawiać się, czy jestem w stanie przeżyć ten odcinek. Jak to powiedział jeden z Polaków na mecie „Trasa, której sam Golonko by się nie powstydził” daje sporo do myślenia. Naprawdę, ponieważ wydawać by się mogło szybkie asfaltowe zjazdy także wymagały sporej ilości techniki. Cięcie zakrętów przy blisko 90km/h nie każdemu wyszło na zdrowie. Sami mijaliśmy jednego poszkodowanego, którego karetka z potrzaskaną twarzą zabierała do szpitala… Łatwo ale jak i trudno.

A na mecie ogromne rzesze kibiców i piknikowa atmosfera. Ludzie pijący piwo, opalający się, jedzący pizzę. Chłopaki z Canyona od każdego zawodnika, który wjeżdżał na metę brali rower na myjkę i… myli. Trzy stanowiska, blisko 3000 zawodników, a my na umycie rowerów czekaliśmy może z 5 minut? Kolejna rzecz, której Polacy mogliby się uczyć.

Reasumując. Riva del Garda Ziener Bike Festival to forma, której w Polsce nie jesteście w stanie uświadczyć. Musicie koniecznie tu przyjechać ze względu na klimat, organizację, trasy, widoki, dobre jedzenie i przesympatycznych ludzi, którzy żyją kolarstwem, a także wieloma innymi sportami. Jeżeli kręci was typowe enduro to nie ma chyba lepszego miejsca w Europie, kochacie szosę – macie pod dostatkiem serpentyn wznoszących się na prawie 2000 metrów w pionie, chcecie poćwiczyć technikę zjazdów przed najbliższymi maratonami – znajdziecie sporo tras, które Wam to zapewnią. A przede wszystkim przyjedźcie tutaj z rodziną. To bardzo familijne miejsce, które dostarczy wszystkim tonę przyjemności.

P.S. Gratulacje dla Michaliny Ziółkowskiej oraz dla Bogdana Czarnoty. Oboje wygrali w swoich kategoriach!

Zdjęcia w galerii - Szymon Barczyk.


o autorze

Jarosław Lesisz

Z wykształcenia polonista, z zamiłowania fan dwóch kółek i wszystkiego związanego ze sprzętem rowerowym. Współzałożyciel oraz redaktor kultowego bikepl.com, twórca największego (jak na tamte czasy) forum rowerowego.

komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl