Eurobike Demoday 2014 czyli pierwsze spotkanie z nowościami

Dzisiejsze spotkania można podzielić zasadniczo na 3 części: szosową, przełajową oraz górską.


Rozpocznijmy od części szosowej.

 

Pierwszą konstrukcją przez nas testowaną był rower szosowy firmy AX Lightness Vial evo. Testowany przez nas zestaw złożony został na ramie AX Vial evo o wadze zaledwie 635g, która będąc jedną z najlżejszych prezentowanych podczas Demoday. Przynajmniej jak dla nas była nad wyraz sztywna, co dało się odczuć nawet podczas dynamicznych sprintów. Reszta komponentów czyli mostek, kierownica, sztyca oraz siodło także było sygnowane logo AX co gwarantowało jakość oraz lekkość na najwyższym poziomie. Zostaliśmy mile zaskoczeni, ponieważ tak naprawdę z wyjątkiem opon od kół, po samo sioło rower wykonany był w całości z włókna węglowego, a pomimo to dosyć dobrze radził sobie z wybieraniem nierówności w asfalcie. Jedynym mankamentem przynajmniej jeżeli chodzi o testowany egzemplarz były koła. One po prostu nie hamowały (dodam że pogoda była deszczowa ). Producent twierdził że to wina źle dobranych okładzin hamulcowych, co nie zmienia faktu, iż pewien niesmak pozostał.

Chcąc skonfrontować AX Lightness postanowiliśmy wypróbować drugą niemiecką manufakturę, mianowicie Lightweight. W tym roku w końcu oficjalnie można kupić u nich ramę, która zowie się Urgestalt. Cały rower złożony był na tej właśnie ramie, kołach Meilenstein oraz grupie Dura Ace. Nasze obawy, w momencie odbioru roweru, objawiały się głównie faktem, że koła mogą nie przetrwać kontaktu z rzeczywistością studzienek, dziur mniejszych, większych oraz najzwyklejszych w świecie nierówności asfaltu. Błąd. Koła przeżyły, rama również. To właśnie ona okazała się wyjątkowo sztywna, co sprawiało, że jazda na tym rowerze okazała się wyjątkowo przyjemnym doświadczeniem. Jedyny minus produktu Lightweight jest taki, że człowiek nieco wolniej składa się w każdym zakręcie – sprzęt jest po prostu tak lekki, że ma się wrażenie braku przyczepności na zakrętach, albo przy większym wietrze bocznym.

Kolejną propozycją był opisywany jakiś czas temu nowy model Pinarello Dogma F8. Po przesiadce na rower rower tej marki czuć było diametralną poprawę jeżeli chodzi o sztywność całej konstrukcji i nawet podczas szybkich sprintów na stojąco nie udało mi się wyczuć jakiegoś bujania czy uginania się czegokolwiek. Po prostu bajka. Należy jednak pamiętać, iż są to zupełnie dwie odmienne konstrukcję, którym przyświecały zupełnie inne cele ( min. biorąc pod uwagę wagę czy aerodynamikę ).

Z kolei nowe Campagnolo Record 11s to typowo włoski, brutalny sprzęt do wygrywania wszelakich tourów. Rower poskładany w całości na tym osprzęcie na początku sprawiał wrażenie opornego i topornego. Wszystko działało na zasadzie młotka i siekierki – na szczęście szybko okazało się, ze z Campą nie należy obchodzić się jak ze słoniem w składzie porcelany. Wystarczą nieco silniejsze, zdecydowane ruchy, a nowy Record pracuje naszym zdaniem lepiej od nowego Dura Ace. Słychać zdecydowane, mocne kliknięcia, wrzucania i zrzucania biegów są nieco szybsze, przez co dynamika jazdy także zyskuje na plus. Jak się okazuje można zrobić coś, co nie będzie w żaden sposób przypominać Shimano, a będzie od niego lepsze.

Na końcu mogę napisać, iż mieliśmy możliwość testowania najnowszej korby Srama Quark Elsa przystosowanej do współpracy z zębatkami Shimano Dura Ace. Podczas ponad godzinnego testu mieliśmy okazję zapoznać się dosyć dokładnie z konstrukcją i zapytać o wszystkie szczegóły. Obszerny opis wspomnianej korby już wkrótce.

Następnie przyszła kolej na część terenową. Na pierwszy ogień poszła chyba najbardziej oczekiwana premiera jeżeli chodzi o MTB czyli nowa grupa Shimano XTR Di2. Na temat jej wyglądu zwłaszcza korby nie będę się wypowiadał, ponieważ jest to kwestia dyskusyjna oraz zależna od osobistych preferencji. Skupimy się zatem tylko na kwestach technicznych. Pierwszą zasadniczą różnicą pozwalającą rozróżnić elektryczną grupę szosową od górskiej jest sygnalizacja przełożeń. W przypadku Dura Ace naciskamy subtelnie manetkę i tylko nogą możemy wyczuć czy bieg został zmieniony. W przypadku XTRa Di2 inżynierowe podeszli do sprawy trochę inaczej. Skok samych dźwigni jest znaczny i porównywalny z systemami mechanicznymi co osobiście uważam za bardzo dobre posunięcie. Dodatkowo zmiana biegu sygnalizowana jest za pomocą dźwięku, co pozwala dodatkowo zorientować się czy rzeczywiście bieg został zmieniony. Gdy osiągniemy którekolwiek skrajne położenia dalsza chęć zmiany biegów będzie także sygnalizowana za pomocą dźwięku lecz o innej głośności. Jedyną rzeczą do której nie mogłem się przez pewien czas przyzwyczaić to zmiana biegów. Wiadomo. W przypadku przerzutek mechanicznych podczas naciskania na manetkę od razu czuć czy bieg zrzucamy czy wrzucamy. W przypadku elektryki sprawa jest bardziej skomplikowana ponieważ naciskasz przycisk i nagle okazuję się, że jednak nie ten przycisk należało nacisnąć. Myślę jednak, że można to porównać do przesiadki na pedały SPD. Kilka gleb i człowiek łapie w czym rzecz. Ciekawą rzeczą jest wyświetlacz ciekłokrystaliczny wyświetlający aktualne przełożenie z przodu oraz z tyłu.

Być może nie jest to taka nowość jak nowy XTR ale postanowiliśmy wypróbować także nowego Scotta Sparka. Wyposażony w grupę XT, koła i resztę osprzętu od Syncrossa zaprezentował w tym roku nowy wahacz (jego konstrukcja) , który sprawił, że jazda po dziurach stała się jeszcze bardziej przyjemna, niż dotychczas. Jednak jadąc po co poniektórych sekcjach odnosiłem wrażeniem jakby rower ten nie został stworzony do ścigania w maratonach, tylko po to, by dostojnie jeździć nim sobie na spotkania do parku. Po prostu ciut za bardzo wszystko pracowało, tak jakby to był rower enduro, a nie cross country.

 

Kolejną nowością jeżeli chodzi o MTB był także oczekiwany amortyzator Srama RS1. O tym amortyzatorze już pisaliśmy na naszych łamach więc skupię się na wrażeniach z jazdy. Moje odczucia są takie, iż amortyzator faktycznie dobrze pracuje i wybiera nierówności, lecz czy lepiej niż konkurencyjne konstrukcje np. z FOXa to już mógłbym się spierać. Nie mógłbym się natomiast spierać odnośnie jego sztywności ponieważ ta jest na naprawdę wysokim poziomie. Duża zasługa w tym specjalnie zaprojektowanym do tego celu piast oraz systemowi zamknięcia. Należy dodać iż podobnie jak w przypadku bębenka także patent dotyczący standardu zarówno piasty jak i osi jest otwarty i każdy chętny może z niego korzystać.

BMC SpeedFox SF02 to propozycja BMC, konkurent m.in. zawieszenia Srama. Tutaj BMC naprawdę się postarało i ich model prezentuje wyjątkowo komfortowe podejście do tematu. Przetestowaliśmy go na odcinku, na którym RS1 miało delikatne problemy z odbiciem amortyzatora – tutaj z kolei taki efekt zupełnie nie występował. Moim zdaniem warto zajrzeć teraz do kolekcji BMC, a na pewno znajdziecie dla siebie coś ciekawego.

Nie mogliśmy zapomnieć także o fanach przełajówek. Dorwaliśmy nowy produkt Gianta poskładany na Ultegrze, mechanicznych tarczach i korbie Rotora. Rower pomimo użytych komponentów zaskakuje lekkością i zwrotnością. Wielu klasyków stosowanie tarcz uznałoby za profanację, jednak nie my. Rower świetnie hamuje na nierównościach terenu, a całość jest poskładana w lekką logiczną całość.

Na sam koniec zostawiłem coś dla fanów MTB, którzy dysponują nieco grubszym portfelem oraz często słabszą formą. Mowa tutaj oczywiście o rowerze MTB ze wspomaganiem elektrycznym. Przedstawicielem tego stosunkowo nowego trendu został Giant Full-E wyposażony w silnik 450W. Co prawda jazda pod niewielką górkę z wyłączonym napędem, nie sprawiała większych trudności, to jednak dopiero po włączeniu napędu na najwyższy spośród dwóch dostępnych poziomów wspomagania rower zaczyna dostawać przyśpieszenia i jazda pod górkę staje się czystą przyjemnością, pozbawioną jakiegokolwiek wysiłku zatem dostępna praktycznie dla każdego. Co ciekawe w przeciwieństwie do wielu marek Giant postanowił wykorzystać w swoich rowerach silnik Yamahy.

Więcej zdjęć możecie zobaczyć w naszej galerii.


komentarze

WiadomościWszystkie

kontakt

velonews.pl
  • ,
  • redakcja(USUŃ)@(USUŃ)velonews(USUŃ).pl